Gorący temat

Super Naukoledzy 2099 – znakomite uzupełnienie serialu animowanego [recenzja]

Wszystko zaczęło się w 2014 roku, kiedy dzięki zbiórce na portalu Kickstarter ruszyła produkcja animacji „Super Science Friends”.

Kanadyjska kreskówka, bazująca na mocno ironicznym przetworzeniu motywu grupy superbohaterów, w których rolach osadzono najsłynniejszych naukowców historii odniosła zaskakujący sukces. Ich epickie potyczki z superzłoczyńcami utrzymane są w konwencji zbliżonej do marvelowskich perypetii choćby Avengers. „Super Science Friends” to postaci obdarzone specjalnymi mocami, bezpośrednio związanymi z ich naukowymi specjalizacjami – oczywiście przetworzonymi na potrzeby serialu w odpowiednio fantastyczny sposób. Całej ekipie przewodzi nie kto inny, jak sam Winston Churchill. Z polskich akcentów mamy tu Marię Skłodowską – Curie, ale pojawia się też Darwin, czy Freud. Jest też młodociany klon Alberta Einsteina („dla niego czas jest względny, więc porusza się on z zadziwiająca prędkością”), Nikola Tesla a nawet Tapputi (właśc. Tapputi – belat – elkalli), starożytna wytwórczyni perfum, określana mianem pierwszej chemiczki w historii.

Ich perypetie ujęte są w mocno żartobliwych, ale ujmująco nakreślonych epizodach, gdzie ukryto mnogość smaczków związanych z pierwowzorami postaci, ale też z genezą naukowych odkryć i historii.

Serial doczekał się nie tylko polskiej dubbingowej edycji, ale też właśnie komiksu. Polska wersja językowa otrzymała tytuł „Super Naukoledzy: 2099”, a sam komiks ujęty został w formę analogiczną, do marvelowskiej serii „2099”, ukazującej niedaleką przyszłość uniwersum Naukolegów.

Komiks opowiada historię Ady Lovelace, podróżującej w czasie hakerki, buntowniczki, ale jednocześnie żony superkomputera – światowego dyktatora Z3. Osią komiksowego rozwinięcia serialu jest próba obalenia władzy Z3 przez Adę, w czym pomóc ma jej właśnie słynna ekipa Super Naukolegów, jaką znamy z serialu.

Za scenariusz odpowiada sam pomysłodawca serialowy i producent – Brett Jubinville, a oprawą graficzną zajął się Marcin XULM Surma. Ta akurat postać zwraca szczególna uwagę, jako że jest to dosłownie człowiek orkiestra. Absolwent łódzkiej filmówki, brał udział w tylu projektach, że nie sposób wymienić wszystkich. Ale należą do nich – prócz „Super Naukolegów: 2099” także animacje, projekty związane z branżą gier komputerowych („SUPERHOT”) i komiksy („Woroszyłowgrad”). Jego prace doskonale wpasowują się w estetykę znaną z animowanego serialu (XULM pracował zresztą przy tłach do niego), więc nie tylko doskonale czuje się w animacyjnym uniwersum, ale jego doświadczenie pozwoliło mu sprawnie przekonwertować je na komiksowe plansze.

Całość wypada naprawdę dobrze. Historia jest ciekawa, dynamiczna, a ilości nawiązań, kontekstów, odniesień nie sposób wychwycić przy jednorazowej lekturze i z pewnością warto ją powtórzyć.

Jest jedno przysłowiowe „ale”. Warto znać serial, przed lekturą komiksu. Jest to wręcz warunek nieodzowny, by rzeczywiście mieć z czytania satysfakcję. Scenariusz nie tłumaczy wyjściowego kontekstu, nie określa uniwersum SuperNaukolegów, więc bez znajomości animowanego pierwowzoru naprawdę trudno będzie się zorientować nie tylko w jego niuansach, ale i w głównej osi historii. Osobiście – kiedy ten album trafił w moje ręce – nadrobiłem dostępny na YouTube serialowy sezon Super Naukolegów, zwłaszcza, że obecnie mamy okazję cieszyć się materiałem z profesjonalnym polskim dubbingiem. Po seansie, komiks okazuje się dużo bardziej przystępny, zrozumiały. Bez tego byłby zbyt chaotyczny,zbyt hermetyczny.

Sama w sobie historia jest zgrabnie pomyślana. Podejmuje temat podróży w czasie i paradoksów zmian przyszłości poprzez zmianę przeszłości. Opowiada z jednej strony o uczuciach, które zmuszają nas do określonych działań, pomimo, ze jesteśmy świadomi ich negatywnych konsekwencji. Mówi o odpowiedzialności za to, co tworzymy, ale tez jest klasyczną, dynamiczną, nakreślona z rozmachem historią o ratowaniu świata.

Komiks nie jest długi, ma ok. 50 stron, jednak to wystarcza, by autorzy mogli opowiedzieć ciekawą, spójna historię. I szczerze, to chętnie zobaczyłbym ją kiedyś w formia animacji.

Dodatki imponują, zajmując ok 30 stron i zawierając mnóstwo szkiców, przykładowych plansz etc. Zresztą, komentowanych na bieżąco przez rysunkowego Surmę.

„Super Naukoledzy: 2099” to naprawdę fajny album komiksowy, który jednak – co ważne – radzi sobie tylko i wyłącznie jako rozwinięcie, uzupełnienie serialu, nie jako twór niezależny. Bez animowanego pierwowzoru będzie co najwyżej fajnie narysowaną, ale mocno niezrozumiałą opowiastką.

Super Naukoledzy: 2099

Nasza ocena: - 80%

80%

Scenariusz: Brett Jubinville. Rysunki: Marcin XULM Surma, Wydawnictwo 23, 2020

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Niezwykłe losy Sknerusa McKwacza – hołd dla najsłynniejszego kaczora na świecie [recenzja]

„Niezwykłe losy Sknerusa McKwacza” to ważny album dla wszystkich miłośników opowieści z Kaczogrodu. Nie tylko …

Leave a Reply