„Stara kobieta i smok” to najnowsza powieść Marcina Przybyłka, autora kultowego cyklu „Gamedec”. Jednocześnie to tytuł, którym Przybyłek udowadnia, że miano jednego z najlepszych polskich pisarzy fantastyki przynależy mu z pewnością nieprzypadkowo.
Przede wszystkim uderza w powieści rozmach kreacji świata. To z grubsza ujęty – na pierwszy rzut oka – świat rodem z fantasy, ze scentralizowaną uwagą na zaciekłych łowców smoków, polujących na te mityczne, mocarne bestie i chroniących rozsiane po kontynencie grody przed ich atakami. I jest jeszcze wszechpotężna niegdyś Nologia. Siła, która dawniej rządziła, która niosła na swoich barkach ciężar całej cywilizacji. Jednak kiedy przyszła Zagłada, kiedy świat spłonął, Nologia, a raczej jej resztki, pozostałości, okazały się przekleństwem. A ich najgroźniejszą afirmacją stały się Smoki, mające jeden tylko cel – wytrzebić resztki ocalałych.
Technologiczne podwaliny upadłego świata pozwalają Przybyłkowi nadbudowywać świat przedstawiony dodatkową warstwą znaczeniową. Jeśliby obedrzeć go z całej „nologicznej” otoczki (lub zastąpić ją bardziej swojsko brzmiącą w obrębie konwencji magią), pozostałby surowy, niebezpieczny, zdegenerowany świat fantasy z całym przypisanym mu urokiem. Jednak wspomniana osnowa technologicznych pozostałości – już przez współczesnych bohaterów niezrozumiana, obudowana przesądem, przeinaczona i postrzegana jako forma magii właśnie (bowiem naukowa wiedza w większości przestała istnieć) – dodaje całej kreacji rozmachu i wyrywa ją dalece poza klasyczny sztafaż.
Jest to w pewien sposób powieść inicjacyjna. Młody adept, szkolący się na łowcę smoków pod przewodnictwem mocno już posuniętej wiekiem łowczyni musi zmierzyć się z nagle narzuconym ciężarem odpowiedzialności. Ale jego ścieżka jest typową dla heroicznych sag opowieścią o rozwoju, o poszukiwaniu siebie, ale i o jednoczesnym poznawaniu prawdy o otaczającym świecie i zbieraniu okruchów przeszłości w spójny, szerszy obraz. Nie jest to może ujęcie w stylu „od zera do bohatera”, bo przecież nasz Jazon nie jest takim zupełnym nieudacznikiem, nie jest przypadkowym inicjatorem pewnych kluczowych zdarzeń, a ma do nich (trochę w duchu klasycznego „wybrańca” zdolności i predyspozycje. Ale mamy tutaj także mit o Jeźdźcy Smoków, o czymś, co się w głowach współczesnych nie mieści, bo Smoki uosabiają siłę niszczycielską, zbrodniczą, są manifestacją niepowstrzymanego popędu posiadającej z gruntu boskie nacechowanie GAI do eksterminacji pozostałych resztek ludzkości. Nie chcę rozpisywać się za dużo o tym, czym jest Gaia, kim są tak naprawdę kyborgi i o co chodzi z całą tą Nologią, bo to – w moim odczuciu – odebrałoby gros satysfakcji z lektury, z tego konsekwentnego odkrywania odniesień i nawiązań do naszych czasów, naszej potencjalnej przyszłości, jakich autor ukrył w powieści niemało.
Dość powiedzieć, że Przybyłek znakomicie buduje świat przedstawiony, jednocześnie prowadząc nas przez niego w typowej dla fantasy opowieści drogi, ale ani przez moment jednocześnie nie zapominając, że „Stara kobieta i smok” przynależy zdecydowanie mocniej (mimo pozornej powierzchowności) do konwencji science fiction.
Wspaniała jest tutaj zabawa językiem. Słowa – na pozór obce i niezrozumiałe, okazują się finalnie oczywistym zniekształceniem naszego, współczesnego języka, co w obrębie fabuły stanowi naturalny proces destrukcji wiedzy i świadomości społecznej, pewnego zatracania systemu redystrybucji naukowego rozumienia, pojęcia o minionym, w dodatku przetwarzanego przez upływający czas i zmieniającą się strukturę społeczną. Wiedza gaśnie, bo nie ma kto jej przekazywać, przechowywać. Wymierają bądź giną ci, co znali prawdę, a ogół – skupiony na przetrwaniu – dostosowując się do realiów, coraz więcej zapomina, przekształca, modyfikuje. Ale też upraszcza. Intelektualny regres, wynikły z utraconej wiedzy i cofnięciu się w społecznym rozwoju wręcz do epoki quasi – feudalnej rzuca się cieniem na możliwości przetrwania ludzkości. A w tej układance to właśnie łowcy smoków zdają się więcej rozumieć, więcej wiedzieć, pojmować znaczenie własnej misji, ale też utrwalać – choć przeinaczone względem rdzenia – pierwotne znaczenie własnej roli społecznej.
I trochę wydaje się mi to odniesieniem do czasów obecnych. Swoistą alegorię, jak mocno zatracamy się w wierze w fake newsy, jak znaczącą dolegliwością staje się brak elementarnego aparatu poznawczego, umożliwiającego weryfikacje przekazu informacyjnego, jak powszechną bolączką staje się wiara we wszelkiej maści „łatwych odpowiedzi”, generowanych w obrębie teorii spiskowych i naukowego denializmu, kiedy naukowiec, ekspert staje się nie promotorem wiedzy dla ogółu społecznego, ale wrogiem, podejrzanym, oszustem, bo ośmiela się tłumaczyć coś naukowo, a nie ulegać popularnym, wygodnym i służącym oswojeniu społecznych lęków trendom wyparcia i zaprzeczania faktom.
Ale, jak się okazuje, nic nie jest utracone na zawsze, bowiem niezwykłe zdolności Jazona ujawnia się w odpowiedniej chwili, aby nie tylko całkowicie przekształcić, zburzyć dominujący porządek rzeczy, ale też nam, czytelnikom, ukazać całą prawdę, pozwolić poskładać wszystkie elementy w całość. Dostrzec pełny obraz.
Drugim, silnie akcentowanym przez Przybyłka w powieści wątkiem jest nasze nadmierne zaufanie do technologii i wynikające z tego zagrożenia. Wszechobecna technologia paradoksalnie pod płaszczykiem ułatwiania życia ogranicza nasze intelektualne dążenia, sprawia, ze nie łakniemy informacji, nie potrzebujemy rozumienia mechanizmów rządzących światem, ale oddajemy niejako władanie nim maszynom, algorytmom, wreszcie szeroko rozumianej sztucznej inteligencji. Z jednoczesnym coraz bardziej lekceważącym podejściem do środowiska naturalnego, do szeroko rozumianej natury. Poprzez rabunkową gospodarkę, bezpardonowe wykorzystywanie zasobów podążamy w kierunku ekologicznej katastrofy, co – pośrednio – stanie się w przyszłości przyczynkiem do zagłady także nas samych. W tym ujęciu „Stara kobieta i smok” nabiera wydźwięku proekologicznego, trochę w formie anty – solarpunka, ukazuje bowiem kwintesencję naszych zaniedbań i braku troski o środowisko, co w efekcie spowoduje swoisty „bunt natury”, która zwróci się przeciw nam.
„Stara kobieta i smok” to w pierwszej kolejności przygoda. Kipiąca akcją, nakreślona z rozmachem i niezmiennie fascynująca historia przygodowa, oscylująca na krawędzi fantasy oraz science fiction. Połączenie, które pozornie nie ma prawa się udać, tutaj nabiera kształtów, zyskuje epicki rozmach i wspaniale bazuje na coraz silniej rysujących się, współczesnych, bardzo realnych lękach. A w tym ujęciu okazuje się najnowsza powieść Przybyłka także pośrednio opowieścią w konwencji quasi – postapokaliptycznej. Mówi przecież o upadku znanego nam świata, o klęsce naszej cywilizacji, o zagrożeniach, które – być może – i nas, nasze kolejne pokolenia – czekają.
Imponuje u Przybyłka złożoność historii i wprawa, z jaką bazując na pozornie ogranych do cna kliszach fantasy, buduje on ujmującą opowieść w zupełnie przeciwstawnym gatunku. Czy to jest jego najlepsza książka? Ciężko orzec, bo i konkurencję „Stara kobieta i smok” ma sporą. Jako wielki fan kultowego już „Gamedeca” nie umiem wybrać jednoznacznie, który tytuł wybija się na miejsce pierwsze. Ba, nawet nie widzę sensu wybierać, pozostając przy stwierdzeniu, że całość dorobku Przybyłka zdecydowanie warto poznać. Jednak podkreślę, że „Stara kobieta i smok” mocno wyróżnia się ponad przeciętną we współczesnej polskiej fantastyce. Choć w ostatnim czasie mamy naprawdę dobry czas dla rodzimej literatury fantastycznej, co potwierdza obecność na rynku takich „młodych” nazwisk, jak Salik, Miszczak, Sobiecka, czy Vizvary, to warto zauważyć, że — przykład Przybyłka właśnie — to „starsze” pokolenie nie składa zupełnie broni i nadal ma jeszcze dużo do powiedzenia.
Miałem okazję czytać „Starą kobietę i smoka” jeszcze w beta – wersji, jeszcze na etapie autorskiej redakcji, co poczytuję sobie za swego rodzaju wyróżnienie, ale co jednocześnie może sugerować pewien subiektywizm w ocenie. Cóż, tego na polskim poletku fantastycznym tak zupełnie uniknąć się nie da, jednak obstawał będę przy twierdzeniu, że to jedna z ważniejszych fantastycznych premier roku. I zdecydowanie miłośnik fantastyki nie powinien przejść obok niej obojętnie.
Sprawdź, gdzie kupić
Stara kobieta i smok
Nasza ocena: - 100%
100%
Marcin Przybyłek. Fabryka Słów 2025