„Bóg Maszyna” zapowiadał się jako steampunk, a że mam do tego gatunku niezbywalny sentyment, sięgałem po powieść Joanny W. Gajzler z wysoko ustawioną poprzeczką oczekiwań. Jednak – co muszę podkreślić na wstępie – NIE jest to steampunk. Już bardziej jedna z jego odmian – steampunk fantasy (lub nawet clockpunk) byłaby tu adekwatniejsza, choć i one nie wyczerpują kryteriów kwalifikacji omawianej …
Czytaj dalej