Predator, w przeciwieństwie do Alienów, dosyć szybko wdarł się na komiksowe karty, bo już dwa lata po kinowej premierze filmu ze Shwarzennegerem. Najpierw pojawiła się pośrednia kontynuacja, czyli “Betonowa dżungla”, a tuż za nią prawdziwa bomba – crossover z ksenomorfami.
Za scenariusz mini-serii odpowiadał Randy Stradley, współzałożyciel Dark Horse Comics, jego wieloletni wiceszef i wydawca, który z pisaniem scenariuszy niewiele miał wówczas wspólnego. Mimo swojego nie opierzenia w tej materii udało mu się stworzyć jeden z najlepszych crossoverów w historii komiksu. Autor świetnie wyczuł obie franczyzy, wyciągnął z nich najważniejsze, najlepsze elementy i połączył w logicznej symbiozie. Z okazji trzydziestej rocznicy wydania tego albumu, Scream Comics przygotowało przepiękną edycję, która łechce wszystkich sentymentalnych czytelników z pokolenia TM-Semic, ale też udowadnia, że opowieść jako taka nie zestarzała się ani o jotę.
Akcja albumu rozgrywa się na ledwo co skolonizowanej planecie Ryushi, na której osadnicy hodują lokalne bydło ubojne i eksportują je do innych układów. Nowa zarządczyni kolonii, Machiko Noguchi, oraz hodowcy, kończą doroczny spęd w oczekiwaniu na orbitalny transport. W międzyczasie na planecie pojawiają się transportery Predatorów, które wprowadzają do lokalnej fauny jaja Obcych, celem rozpoczęcia rytualnych łowów. Dla obu stron pojawienie się nieproszonych gości jest nieoczekiwanym zaskoczeniem, które w efekcie doprowadzi do totalnej katastrofy.
Stradley niczym doświadczony fachura rozstawia pionki na planszy, rozkręca poszczególne wątki oraz wprowadza drobne elementy, które wybrzmiewają w dalszych częściach opowieści. “Aliens vs. Predator” to crossover uszyty z wielką starannością i dbałością o szczegóły. Autor sporo miejsca poświęca ekspozycji i bohaterom, delikatnie rozwija mitologię Yautja i doskonale stopniuje napięcie, by w końcu doprowadzić do całkowitego wrzenia. Z wielką przyjemnością obserwuje się lawinę zdarzeń, które z małego kamyczka zamieniają się w potężną lawinę śniegową, uderzającą w bohaterów z nienacka. Narracja płynie jak wartki strumyk, a świetnych wrażeń z lektury dopełniają klimatyczne, retro ilustracje Philla Norwoda i Chrisa Warnera. Mnóstwo tu kapitalnych scen zapadających w pamięć, wpisujących się w obie franczyzy technikaliów i niezapomnianej atmosfery.
Całość zamknięta jest w powiększonym formacie, twardej oprawie i złoconych brzegach kartek. Album robi wrażenie na półce, a jego wnętrze uzupełnione jest szkicami i dodatkowymi okładkami. Dla miłośników serii to prawdziwy rarytas, ale też sentymentalna i bardzo udana podróż do przeszłości.
Aliens vs Predator: 30th Anniversary
Nasza ocena: - 80%
80%
Scenariusz: Randy Stradley. Rysunki: Phill Norwood, Chris Warner. Scream Comics 2020
One comment
Pingback: Aliens vs Predator: Wojna / Wojna trzech światów – solidne wykończenie [recenzja] – Badloopus