Gorący temat

Daredevil: Znowu w czerni. tom 1 – faza czarnego kostiumu [recenzja]

Polscy fani marvelowskiego superbohatera mają powody do zadowolenia – ledwie kilka miesięcy temu zakończony został długi run Marka Waida, a już w ich ręce trafiła nowa odsłona przygód Daredevila. Jak zapowiada podtytuł nowego tomu,  będa to przygody w odmiennej formule. 

W miarę nie tak dawno temu ekscytowaliśmy się przygodami Śmiałka z Hell’s Kitchen w wykonaniu legendarnych scenarzystów – Franka Millera, Briana Michaela Bendisa i Eda Brubakera – ich specyficzne, skąpane we wszystkich odcieniach mroku podejście do Daredevila wydawało się, że na zawsze ustali te mroczne status quo. Nadszedł jednak czas Marka Waida i nagle fabuła nabrała wigoru i lekkości niczym w klasycznych, pierwszych  przygodach superbohatera, także dzięki rysunkom takich artystów jak Paolo Rivera i Chris Samnee. Na dodatek, w ostatnim tomie akcja przeniosła się do San Francisco, w którym Matt Murdock paradował uśmiechnięty i zakochany. To już jednak koniec tej fazy, bo nasz bohater powrócił do Nowego Jorku i zalicza nowe otwarcie – już nie jest obrońcą tylko prokuratorem. Ale to nic w porównaniu z tym, że nagle wszyscy wokół niego doświadczyli amnezji i zapomnieli, że Murdock ujawnił się jako Daredevil. Jak to się stało i kiedy? Nikt poza scenarzystą na razie tego nie wie. Z horyzontu zniknęła Kirsten McDuffie, pozostał jedynie jako sceptyczny i nadąsany zarazem Foggy, który ma już dość bycia satelitą Matta Murdocka. Nowe rozdział w życiu nie jest zatem łatwy, ale Murdockowi wyraźnie odpowiada owo obecne status quo. Szaleje jako Daredevil, pracuje sumiennie i  ponad siły jako prokurator, można rzec, że jest w swoim żywiole. A na dodatek – jak prezentuje to okładka tomu – ma nowego towarzysza podczas nocnych patroli.

Bohater w przyciągającym oko kostiumie to Blindspot, młody Azjata z nowojorskiego Chinatown, który jak możemy się domyślać będzie w pierwszym tomie nowych przygód Daredevila ważną postacią. Na tyle ważną, że zanotuje świetny cliffhanger w końcówce pierwszego zeszytu, po którym będziemy się zastanawiać jaka jest prawdziwa rola chłopaka w tej opowieści. Historia z tajemniczym Dziesięciopalczastym w roli złoczyńcy z początku rzeczywiście intryguje, ale potem ten potencjał nagle się rozmywa i zastanawiamy się, że może jednak te nowe przygody w czarnym kostiumie nie będą miały tej mocy, co te autorstwa wszystkich wyżej wymienionych scenarzystów. 

W rzeczywistości dalej nie jest źle. Pozostałe historie w tym tomie są już krótsze niż pierwsza i widać, że Charles Soule lepiej czuje się w takich krótszych formach. Zresztą nawet jeśli te opowieści nie dorównują poziomem poprzednikom, to świetnie je się ogląda. Nowy rysownik na pokładzie, czyli Ron Garney ma ciekawy patent na nowy rozdział w życiu Matta Murdocka – ucieka od szczegółów i zawierza dynamice swojej kreski. Jednak szczególną robotę robią tu kolory Matta Mili. Ten duet przywodzi na myśl tandem graficzny z „Deadly Class”, czyli Wesa Craiga i Lee Loughrudge’a – podobna energia, podobne spojrzenie na rzeczywistość, po prostu podobna estetyka, która sprawia, że nowe przygody Daredevila są dynamiczną ucztą dla oczu. Zdarza się, że mamy przerywnik i innych rysowników za sterami, choćby Vanessę Del Rey z jej rozedrganą kreską w sugestywnej historii z „Daredevil Annual #1” i te inne występy są również atutem niniejszego albumu.

Najlepiej w tym zestawieniu wypada wyprawa daleko od domu Matta Murdocka, bo aż do Hongkongu. W tej dwu zeszytowej opowieści zatytułowanej „Blef ślepca”, w której ważną rolę pełni pokerowa rozgrywka dostaniemy jeszcze inną atrakcję, w postaci gościnnego występu powszechnie lubianego superbohatera i wówczas nie jest już tak mrocznie, jak sugeruje tytuł. Zresztą czuć, że Soule stara się zachować balans między mrokiem, który spowija przygody Śmiałka, a jak się okazuje nieodzowną dawką nieco lżejszego tonu, czasem nawet humoru – bo chyba jest za wcześnie, by znowu zrzucić na barki bohatera więcej, niż potrafi znieść zwykły człowiek. Może te przeczołgiwanie przez życie Daredevila już nie wróci, a nawet jeśli, to czy będzie miało taką siłę oddziaływania jak w historiach wymyślonych przez Millera i Bendisa? Wątpię. Dlatego ów balans to ważna rzecz – trochę zanika on w ostatniej opowieści z tomu z przekombinowanym wątkiem seryjnego mordercy, która jednak kończy się ważnym, poruszającym wydarzeniem, takim które pasuje do tytułu i do skojarzeń, które zazwyczaj budzi niebezpieczna faza czarnego kostiumu. Nieprzewidywalne momenty, takie z którymi trudno jest sobie radzić i brać odpowiedzialność za wydarzenia wokół – to z czym nagle musi mierzyć się superbohater. To co się stało w końcówce właśnie do tego właśnie prowadzi – znowu Daredevil będzie kroczył  przed siebie z ciążącym mu na duszy poczuciem winy, znowu będzie pragnął odkupienia. A my będziemy mu współczuć i jednocześnie pragnąć kolejnych, ekscytujących przygód.

 

Daredevil. Znowu w czerni, tom 1

Nasza ocena: - 70%

70%

Scenariusz; Charles Soule. Rysunki; Ron Garney i inni. Tłumaczenie: Marek Starosta. Egmont 2024

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Postapo #4. Jacy jesteśmy? – gorzka prawda o nas samych? [recenzja]

„Postapo” jako przykład postapokalipsy w rodzimym wykonaniu cenię bardzo, uznając, że to fabuła najbardziej celująca …

Leave a Reply