Z Marią Deskur, prezeską i współzałożycielka Fundacji Powszechnego Czytania rozmawiamy o ich najnowszej akcji #TataTeżCzyta, o tym, czy są lektury szkodliwe i o rynku książki ogółem. Zapraszamy!
Zacznijmy od oczywistości: czytanie jest ważne?
Tak, jest ważne. Ćwiczy nasze mózgi w myśleniu na niezliczonych poziomach (krytyka, analityka, synteza, dedukcja, indukcja), buduje nasze rozumienie innych ludzi (empatia, otwartość, dialog), kształtuje nasze poczucie własnej wartości i sprawczość (tworząc naszą innowacyjność, zaangażowanie, aktywność). Czytanie jest czynnikiem krytycznym dla naszego sprawnego funkcjonowania w rozwiniętych demokracjach. Ciekawa obserwacja Harrariego: Czytanie jest tym, co odróżnia nas od innych zwierząt.
A dlaczego tak istotne jest, by czytał także tata? By nie cedować tej powinności tylko na jedno z rodziców?
Statystyki mówią, że kobiety czytają częściej, co zwielokrotnia wzorzec czytelnika jako kobiety i sprawia, że chłopcy szybciej przestają czytać. Ważne jest, by szukać równowagi, namawiać Tatusiów, ale także wujków, ojczymów, starszych braci czy dziadków do czytania właśnie po to by wokół dzieci byli czytający faceci. Osobną sprawą jest, że dla tych panów to oczywiście będzie także zdecydowanie rozwojowe!
Statystycznie, to rzeczywiście jest tak, ze mężczyźni czytają mniej? Już nawet nie swoim dzieciom, ale ogólnie, dla siebie?
Tak, czytają mniej, to trend światowy zresztą, Polska nie jest wyspą pod tym względem. W 2023 roku przeczytanie jednej książki w ciągu dwunastu miesięcy poprzedzających badanie zadeklarowało 36% mężczyzn i 50% kobiet. To oznacza 39% więcej kobiet czytających. Wyraźna różnica.
Gdzie tkwi problem? Czemu panowie tak stronią od czytania?
Autorzy raportu Biblioteki Narodowej o stanie czytelnictwa w Polsce podkreślają, że kobiety czytają więcej, ponieważ kształcą się dłużej i mają dłuższą styczność z czytaniem niejako systemowo. Ja mam swoją roboczą teorię, że kobiety czytają częściej, ponieważ statystycznie są bardziej relacyjne. A czytanie, wbrew pozorom, jest czynnością społeczną, bo otwierając powieść, otwieramy się na przeżycia, emocje, interpretacje i opinie innej osoby. Czytając, wsłuchujemy się w drugiego człowieka de facto. Myślę, że statystycznie dla kobiet to może być ciut naturalniejsze. Tylko podkreślę, że nie znam badań, które by taką tezę udowadniały, to moja robocza hipoteza.
Ambasadorzy akcji dopisali. Trudno było ich przekonać. Zaangażować? Tak do tej, jak i innych państwa akcji? Celebryci, tzw. „duże”, medialne nazwiska chętnie angażują się w takie społeczne projekty?
Nie było trudno, jesteśmy mega wdzięczni naszym cudownym ambasadorom i ambasadorkom. Trudno mi ocenić czy wielkie nazwiska chętnie się angażują, mogę jedynie stwierdzić, że w projekt #TataTeżCzyta zaangażowali się, i jesteśmy im za to ogromnie wdzięczni. Mamy wrażenie, że w sumie po prostu ten temat jest wielu osobom bliski, że realnie wiele osób, które osiągnęło sukces, po prostu czyta książki, wcale niekoniecznie na co dzień to pokazując. No i zapytani, reagują pozytywnie: Łukasz „Juras” Jurkowski genialnie opowiada o swoich ukochanych książkach, Katarzyna Zielińska niesamowicie o czytaniu z synkami, Łukasz Dominiak o tym jak zakochał się w czytaniu dzięki książce „Świat Zofii”, którą mu dał kolega, Anna Czartoryska-Niemczycka o swoich czytających ojcu i mężu.
Co było w przygotowaniach do tej konkretnej kampanii, najtrudniejsze?
Brak budżetu, przepraszam za taką przyziemną odpowiedź, ale trochę taka prawda. Oczywiście ma to swoją wspaniałą stronę, bo nie mając budżetu, musimy liczyć na dobrą wolę wspaniałych ludzi i nagle okazuje się, że takich ludzi jest bardzo dużo, to jest niesamowicie wzruszające, ale też dodające siły. Tak więc paradoksalnie, mam wrażenie, że wydobyliśmy pokłady dobra, które przy wysokobudżetowych projektach poniekąd pewnie też są, tylko nie ma tej konieczności opierania się wyłącznie o misjonarzy. Nasza kampania jest realizowana wyłącznie dzięki ludziom i firmom, którym zależy na czynieniu dobra.
Wracając do celu nadrzędnego akcji: czytania. Ważne, nie tylko to, że się czyta, ale także, co? Powinniśmy bacznie przyglądać się temu, co czytamy dzieciom, po co dzieci same sięgają do czytania?
Tak, ale ważne jest dobre rozumienie tego przyglądania się. Dziecko powinno czytać, lub my powinniśmy jemu/jej czytać książki, które są dla niego adekwatne rozwojowo i atrakcyjne treściowo. NIE powinniśmy chcieć narzucać tematów czy opowieści, które sami kochamy, powinniśmy podążać za dzieckiem, pozwolić mu na sięganie po książki, które go bawią i cieszą, a które być może nam wydają się ciut niesmaczne (jak np. osławione książki o kupie), czy niepedagogiczne (typu Koszmarny Karolek). Czytanie ma być frajdą, zabawą, pośmianiem się: to doświadczenie buduje silną asocjację pozytywną z czytaniem oraz nawyk, który staje się fundamentem do przejścia do czytania czegoś poważniejszego.
Są lektury popularne, ale które mogą przynieść więcej szkody, niż pożytku?
Fundacja Powszechnego Czytania – jak nasza nazwa wskazuje – szuka metodologii, które sprawiłyby, że czytanie stanie się powszechne. To oznacza, że zdecydowanie nastawiamy się na dotarcie do środowisk nieczytających. Czy wejściem w czytanie dla dzieci, w których domach nie ma żadnej książki może być moda na taką czy inną serię młodzieżową? Na pewno, i to jest szalenie interesujący aspekt tego czytelnictwa. Czy wisi gdzieś w powietrzu pytanie o to co zrobić z faktem, że książki oznaczone 16+, są czytane przez 12 latki? Zdecydowanie wisi.
Czy zabranianie czytania, tworzenie listy książek zakazanych jest dobrym pomysłem? Raczej nie. Myślę, że jako dorośli powinniśmy wykazywać się większą wiarą w mądrość i inteligencję młodzieży. Strategie typu „ja Ci drogie dziecko powiem, co jest dla Ciebie dobre” raczej bywają kontrproduktywne. Myślę, że jakieś mądre towarzyszenie jest zawsze dobrą strategią: otwarta rozmowa, wymiana myśli.
Wracając do statystyk. Choćby do badań Biblioteki Narodowej nt. stanu czytelnictwa w Polsce. Staram się regularnie monitorować wydawniczy rynek. Odwiedzam Targi Książki, przynajmniej te najważniejsze. I za każdym razem widzę tam tłumy. Ilość wejść rokrocznie bije rekordy. Już pomijając ilość działających w Polsce wydawców oraz liczbę publikacji, miesiąc do miesiąca, która naprawdę idzie w trzycyfrowe liczby. Skąd więc taka ilość nowych książek wydawanych bezustannie, skąd taka ilość wydawców – i ciągle przecież pojawiają się nowe, niszowe oficyny. Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle z tym czytaniem w naszym kraju?
Niestety jeden obrazek nie przystaje do drugiego niejako. Targi to grupa focusowa: są w stanie zgromadzić powiedzmy ok 50 tys odwiedzających. Są fajne, oczywiście. Ale to jest jedynie np. ok 5% populacji Warszawy, czy 10% populacji Krakowa – czyli w kontekście rozmowy o 43% czytających w Polsce i tak w sumie gromadzą garstkę publiczności. Dlaczego jest dużo wydawców i nowych tytułów? Bo wydawanie książek jest fajnym zajęciem, a wejście w ten biznes nie wymaga wielkich inwestycji w jakiekolwiek maszyny czy hale produkcyjne.
A co z akcjami promującymi czytelnictwo – które zresztą w dużej mierze państwo organizujecie? Dają wymierny efekt? To w ogóle jest mierzalne – czy dana kampania odniosła sukces?
To jest jeden z najtrudniejszych elementów na pewno – by nie robić kampanii dla radości z tego, że się ją zrobiło. Ocena skutków nie jest prosta, ponieważ czytelnictwo to temat wielopoziomowy i na każdego z nas wpływ ma milion elementów, a nie tylko jakaś kampania. Ale staramy się oceniać swój wpływ bezpośredni – i np. cieszymy się, że po lekturze poradnika „Supermoc Książek” Miejska Biblioteka Publiczna w Zabrzu zmieniła swoje myślenie o roli, jaką mogą pełnić: zaczęła systemowo wychodzić do przedszkoli i żłobków, następnie doprowadziła do podpisania tzw. „Deklaracji zabrzańskiej”, w której władze miasta zadeklarowały pracę nad czytelnictwem we wszystkich wydziałach ( a nie tylko w wydziale kultury).
Wracając do akcji #Tata też czyta. Każdy może się przyłączyć? Wesprzeć akcję? Nie tylko realizować jej cele – czytanie dzieciom – ale też promować, popularyzować jej założenia? Jeśli tak – to w jaki sposób, najefektywniej to robić?
Każdy może się przyłączyć i gorąco do tego zachęcamy! Na stronie www.tatatezczyta.pl są materiały do pobrania, można wrzucać na social media swoje zdjęcia z zabaw i lektur z dziećmi. Można pobrać darmową publikację i propagować ją – w żłobku, przedszkolu, wśród kolegów z pracy, gdziekolwiek! Nie oczekujemy żadnej rejestracji do projektu ani nawet zostawiania nam adresu email w zamian za pobranie broszury – wszystko jest w całkowicie otwartym dostępie, by każdy, kto zechce, mógł się dołączyć i działać.
Maria Deskur, prezeska i współzałożycielka Fundacji Powszechnego Czytania, Ashoka Fellow, absolwentka UJ, Sorbony oraz Université Lumière w Lyonie, od lat związana z polską branżą wydawniczą, wieloletnia szefowa wydawnictw książek Egmontu i Burdy, autorka pomysłu i współtwórczyni sukcesu brandu „Basia”. Inicjatorka serii „Czytam sobie”, ekspertka upowszechniania czytania, autorka publikacji „Supermoc książek. Poradnik upowszechniania czytania”, współautorka poradników „Supermoc książek w przedszkolu”, a także „Supermoc książek: #TataTeżczyta”.
W pro-czytelniczych inicjatywach podkreśla, że kultura książki nie oddziałuje jedynie na poszczególne jednostki, ale na całe społeczeństwo, którego przyszłość zależy od liczby obywateli czytających, bo czytanie przekłada się na edukację, zdrowie, innowacyjność, przedsiębiorczość, naukę, a nawet demokrację.