Inteligentna opowieść o dehumanizacji społeczeństwa z niezbyt optymistycznym przesłaniem.
Europa przyszłości znajduje się pod jarzmem totalitarnej potęgi, która co dwa tygodnie wymyśla nowe nakazy i zakazy, poddając je internetowemu głosowaniu. Obowiązkiem każdego obywatela jest wyrazić swoje zdanie na ich temat i zagłosować wedle sumienia. Propagandowym przekazom towarzyszy zgrabny slogan: “Wy głosujecie, my walczymy”, a cały aparat władzy lansuje się na iluzji demokracji bezpośredniej. Społeczeństwo jest zastraszone, zaszczute, zmanipulowane, indoktrynowane i obserwowane. Nie ma w nim już miejsca na spontaniczność, kreatywność, empatię czy wyższe uczucia, a nawet zwykła towarzyska pogawędka podszyta jest niepewnością i podejrzeniami.
W tej nieprzyjaznej rzeczywistości Lynn poszukuje informacji o swoim mężu, kosmicznym złomiarzu, który nie wrócił z misji na stacji orbitalnej. Jej próba odkrycia prawdy skieruje ją na nieznane do tej pory wody i uruchomi siły, które mają szansę zachwiać dotychczasowym stanem rzeczy.
Scenarzysta Eric Corbeyran snuje swą opowieść niespiesznie i jednotorowo. Nie ma w niej miejsca na dynamiczne sceny i szybkie zwroty akcji. Ale za to dużo czasu poświęca na analizę szarej rzeczywistości i funkcjonujących w niej ludzi, zmagających się z zamordystycznym systemem. Zadaje szereg pytań, m.in. o szanse jednostki w starciu z totalitarnym aparatem, sens rewolucji, ukryte pragnienia człowieka do bycia zdominowanym albo o to czy prawda faktycznie jest w stanie wyzwolić. W fabule zwraca też w szczególności uwagę na sztukę, która może być bardziej skutecznym narzędziem oporu i zasiewania ziaren zmiany niż radykalne rozwiązania siłowe. Jego bohaterowie nie są nikim wyjątkowym, to zwykli ludzie postawieni pod ścianą i nie mający zbyt wiele do stracenia. W ich działaniach jest sporo przypadkowości, a określone zabiegi nie zawsze przynoszą oczekiwane rezultaty. Corbeyran w “Metronomie” ukazał mechanizmy stojące za narodzinami rewolucji i wielkie poświęcenie którego wymaga. To powolny i skomplikowany proces, który niekoniecznie zakończy się wedle oczekiwań jego inicjatorów.
Album przepięknie zilustrował Grun, którego malarski styl plasuje się gdzieś pomiędzy Enki Bilalem (“Trylogia NIkopola”) a Sergem Pelle (“Orbital”). Jego wizja futurystycznej przyszłości przytłacza i chwyta za gardło mocno przyduszając. Zupełnie jak totalitarna władza.
Recenzja opublikowana pierwotnie w miesięczniku Nowa Fantastyka 11/2020
Metronom
Nasza ocena: - 85%
85%
Scenariusz: Eric Corbeyran. Rysunki: Grun. Studio Lain 2020