Choć w kulturze masowej z podniosłymi opowieściami na temat narodowych herosów kojarzymy w zasadzie głównie Amerykanów, bynajmniej nie znaczy to, że sami nie mamy w naszej historii postaci, które zasługują na równie wielkie, jeśli nie większe uznanie. Jedną z nich jest z całą pewnością człowiek, który przeszedł piekło Auschwitz by pokazać innym, że szacunek, honor i wola walki na zawsze powinny być naszymi punktami odniesienia.
Tadeusz „Teddy” Pietrzykowski to postać tyleż niezwykła, co paradoksalnie, niezwykle ludzka i w niczym nie przypominająca tak uwielbianych bohaterów bez skazy. To człowiek z krwi i kości, zmuszony do przetrwania niemożliwego, który własną niezłomnością miał pokazać innym, że walczyć należy do ostatniego tchu. Zwycięskie bokserskie pojedynki, jakie stoczył w Auschwitz i Neuengamme z wielokroć cięższymi i silniejszymi od siebie rywalami nie mogły być bowiem tylko sukcesami sportowymi – urastały do rangi symboli tego, że najeźdźca może zostać pokonany, a sprawiedliwość zatriumfuje mimo przeciwności losu. Myliłby się jednak każdy, kto w tym miejscu spodziewałby się, że zebrane przez Eleonorę Szafran wspomnienia jej ojca będą laurką ku jego własnej chwale, której brakuje jedynie owinięcia w narodową flagę.
Wręcz przeciwnie – ułożone chronologicznie, choć pochodzące z różnych źródeł zapiski pozbawione są jakiegokolwiek nadęcia i układają się w historię wskroś kameralną i intymną. Mamy więc w „Mistrzu” wstęp opowiadający o tym co działo się przed wojną, kiedy to młody, stojący u progu wielkiej kariery bokser zostaje zmuszony do porzucenia marzeń. Mamy stanowiący rdzeń całości kilkuletni koszmar związany z obozem koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau, trudne do wyobrażenia sobie bestialstwa popełniane człowiekowi przez drugiego człowieka i pierwsze pojedynki na ringu. Mamy wreszcie próbę odnalezienia swojej ścieżki w rzeczywistości już po wojnie, kiedy drążące umysł koszmary odganiają spokojny sen.
Wyłania się z tego obraz opowieści niezwykle depresyjnej czy wręcz pozostawiającej po sobie moralnego kaca i trzeba przyznać, że z całą swą szczerością przekazu, „Mistrz” zdecydowanie łatwą lekturą nie jest. To co Pietrzykowski opisuje, z jednej strony mrozi krew w żyłach, z drugiej wywołuje bezsilną wściekłość. Mimo tego jednak, że nie brak tu fragmentów tak kontrowersyjnych jak zabijanie zwierząt, egzekucja kilkunastoletnich dzieci czy niezwykle dojmujący wyciąg z przesłuchania Pietrzykowskiego podczas procesu Rudolfa Hössa, wartość przekazu „Mistrza” daleko przekracza jedynie chęć pozostawienia odbiorcy w szoku. Pietrzykowski nigdy nie zapomina bowiem o tym, że obok niewysłowionych aktów przemocy, w całym tym dramacie po obu stronach barykady znaleźli się również ludzie którzy robili wszystko by pomóc. Dzięki temu brutalna rzeczywistość widziana oczyma uczestnika tych wydarzeń, pozbawiona jakiegokolwiek z upiększających filtrów do jakich przez lata zdążyliśmy się przyzwyczaić, skonfrontowana z pełnym humanizmu wydźwiękiem historii „Teddy’ego” oddziałuje na czytelnika jeszcze silniej.
Przy całej swej potrafiącej zmusić do refleksji treści, nie sposób nie docenić również „Mistrza” za jakość wydania – spotkamy się tu bowiem nie tylko z unikatowymi zdjęciami poszczególnych osób i dokumentów, ale i sylwetkami osób dla Pietrzykowskiego najważniejszych, czy wręcz mały słowniczek pojęć. To drobne rzeczy które udowadniają, że wydawca nie potraktował materiału po macoszemu.
„Mistrz. Tadeusz „Teddy” Pietrzykowski” to zatem pamiętnik równie niezwykły co jego bohater i zarazem kawałek niezwykle bolesnej historii, z której wszyscy powinniśmy wyciągać wnioski. Mająca wkrótce premierę filmowa ekranizacja każe spodziewać się, że wreszcie doczeka się jeszcze większej rozpoznawalności – bo zdecydowanie powinien.
Mistrz. Tadeusz „Teddy” Pietrzykowski
Nasza ocena: - 90%
90%
Autorka: Eleonora Szafran. Wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska, 2021