Gorący temat

Nie mogę, trzymam dziecko – Rodzicielstwo bez nadęcia [recenzja]

Rodzicielstwo, to największa rewolucja w moim życiu, którą ściągnęłam sobie na głowę na własne życzenie. W sumie już nie pamiętam jakie miałam oczekiwania wobec mojego macierzyństwa, ale na pewno były inne, niż wszystko to, co stało się moim udziałem. Pogodziłam się już z tym, że nigdy nie będę matką idealną, a spokój i poczucie humoru to jedyne co może mnie uratować. Na podobnych założeniach opiera się internetowa, a teraz także książkowa twórczość Kseni Potępy, której ilustracje to czyste złoto. Rozwinięte o tekst ukazały się niedawno w publikacji „Nie mogę, trzymam dziecko”.

Kiedy rozsądny i zrównoważony dorosły zostaje rodzicem nagle odkrywa zupełnie inny świat, a najlepszym remedium na rodzicielskie frustracje okazują się internetowe memy, które z przyjemnością posyła się dalej, żeby w towarzystwie innych matek i ojców podumać sobie o tym, jak to jednocześnie mamy przechlapane i świetnie się bawimy. Mnie te wszystkie rodzicielskie obrazki śmieszą, a już prawdziwym mistrzostwem są obrazki Kseni, które trafnie i z urokiem podsumowują wszystkie dziecięce akcje. Od stania nad łóżeczkiem noworodka i zastanawianiem się czy maluch aby na pewno oddycha, przez radzenie sobie z huśtawką dziecięcych nastrojów, po próby odpowiedzenia na każde „dlaczego?” W swojej publikacja Ksenia rozwija myśli, które trafnie przedstawia za pomocą ilustracji i z typowym dla siebie poczuciem humoru opowiada o byciu mamą. I właściwie tyle, bo jej książka ani nie jest poradnikiem, ani nawet nie ma takich aspiracji. To po prostu przezabawny zbiór domowych anegdotek, w których tak łatwo się odnaleźć.

Czytając „Nie mogę, trzymam dziecko” trudno pozbyć się wrażenia, że właśnie rozmawia się z dobrą koleżanką, która przerobiła różne dziwne, a przy tym typowe dla macierzyństwa historie. To trochę taka rozmowa o dzieciach, bez przechwalania się o wyjątkowości swoich pociech. Wiadomo, że każde jest wyjątkowe i wspaniałe, a dla rodziców najpiękniejsze i najmądrzejsze. Tu chodzi raczej o sztukę odpuszczania sobie, partnerowi i najmłodszym domownikom. Bo nie ma rodzin i rodziców idealnych. Miłość, bliskość, bezpieczne warunki domowe i pójście na żywioł wystarczą, żeby rodzicielstwo okazało się fantastyczną, choć cholernie męczącą przygodą, z której fajnie się pośmiać w towarzystwie innych ludzi (koniecznie tych, którzy też mają swoje dzieci).

„Nie mogę, trzymam dziecko” to książka dla wszystkich rodziców małych dzieci, którzy dodatkowo szczycą się poczuciem humoru. Bezdzietni nie docenią uroku tej publikacji, a rodzice nastolatków mają już inne problemy dnia codziennego. Za to ci, którzy jeszcze nie wyrośli z pieluch, albo wyrośli, ale wciąż mają maliznę uczepioną nogi, codziennie odpowiadają na miliony pytań, marzą o kilku chwilach samotności w łazience, a do sprzątania używają nawilżanych chusteczek, będą zachwyceni. Takie książki o macierzyństwie bez nadęcia, za to z wielkim humorem i dystansem do siebie są nam szczególnie potrzebne. Przeczytajcie koniecznie, a później podarujcie przyjaciółce, kuzynce, koleżance z pracy. Takimi tomikami zawsze wato się dzielić.

Nie mogę, trzymam dziecko

Nasza ocena: - 80%

80%

Ksenia Potępa. Znak 2020

User Rating: Be the first one !

Marta Kowal

Rocznik 87. Mama Ignacego, czytelniczka z bibliofilskimi skłonnościami, hobbicka dusza, zakochana w poezji, muzyce, psach i ptakach. Nie znosi gadać o sobie, dlatego pisze o książkach na dwóch blogach: Zaczytana mama i Exlibris Marty.

Zobacz także

Lavondyss – wyjątkowa opowieść z pogranicza światów [recenzja patronacka]

„Wszystko jest znane, ale większość zapomniana. Trzeba specjalnej magii, aby to sobie przypomnieć” – ten …

Leave a Reply