Gorący temat

Nie! – zdecydowanie tak! [recenzja]

Twórczość Jordana Peele można lubić albo nie, trudno powiedzieć, by wśród współczesnych specjalistów od kina grozy, jego dało się pomylić z kimkolwiek innym. Radosna zabawa odniesieniami do klasyki kina, gatunkowy mariaż i ochocze mylenie tropów – wszystkie te znaki firmowe portfolio Amerykanina można znaleźć również w jego najnowszej produkcji.

Głównymi bohaterami „Nie!” są OJ i Emerald Haywoodowie, zajmujące się hodowlą i tresurą koni na potrzeby produkcji filmowych rodzeństwo ranczerów, zmuszone do odnalezienia się w trudnej sytuacji finansowej, w jakiej postawiła ich niespodziewana śmierć ojca. Jakby tego było mało, próbujący związać koniec z końcem, brat i siostra staną wkrótce naprzeciw czemuś, co nie tylko wymyka się ludzkiemu rozumowaniu, ale i stanowi dla nich śmiertelne zagrożenie. Czymkolwiek jest, tajemnicze zjawisko wydaje się nie pochodzić z naszej planety – a to dla rodzeństwa oznacza szansę na zarobienie prawdziwej góry pieniędzy…

„Nie!” od początku powstawania owiane było aurą tajemnicy. Zdawkowe informacje na etapie produkcji, pierwsze zdjęcia i teasery pozostawiające po sobie więcej pytań niż odpowiedzi – wszystko to skutecznie podgrzewało przedpremierową atmosferę. Gdy w końcu ujawniono, że głównym tematem nowego filmu Jordana Peele będzie utrzymane w konwencji horroru spotkanie z obcą formą życia, trudno było nie oczekiwać premiery z entuzjazmem. I cóż tu wiele kryć, nadzieja na nietuzinkowe podejście do cokolwiek zużytego już tematu została w tym wypadku spełniona z nawiązką – „Nie!” to bowiem zdecydowanie jeden z bardziej oryginalnych filmów obecnego roku.

O tym, że będzie inaczej niż u większości gatunkowych krewniaków przekonujemy się już od samego wprowadzenia – enigmatyczna scena z szympansem to ledwie przystawka przed zmuszającą do cierpliwego oczekiwania pierwszą połową filmu. „Nie!” rozkręca się bowiem powoli, zwłaszcza początkowo uderzając w znacznie lżejsze tony niż fani rasowych horrorów mogliby sobie tego życzyć. Czas na poznanie historii związanej z bohaterami i ich motywacji, doskonale kontrowany jest tu jednak z rezonującym z tyłu głowy przemożnym wrażeniem, że „coś tu nie gra”, a pozorny luz to tylko zasłona dymna przed tym, co wkrótce zacznie się dziać. I choć „Nie!” mimo wszystko stawia jednak bardziej na mariaż gatunków i zabawę schematami niż osiąganie apogeum w straszeniu – nie to znaczy jednak, że gdy przechodzi do właściwych momentów, nie potrafi zauważalnie wzbudzić emocji.

Po części odpowiada za to doskonała realizacja – dobitnie uświadamiające o tym, że nie przed zagrożeniem nie ma gdzie się ukryć, obejmowane okiem kamery szerokie plany czy świetny dźwięk (a w zasadzie jego brak w kluczowych momentach) budują odpowiednie napięcie w aspekcie wrażeń audiowizualnych. Równie ważną rolę spełnia tu nietuzinkowy pomysł na przedstawienie obcej formy życia – która z jednej strony natychmiast wywołuje skojarzenia z podobnymi pomysłami w kinie gatunkowym, ale jest przy tym oryginalna na tyle, by z miejsca wryć się w pamięć i co ważniejsze, wywołać uczucie spotkania z czymś spoza naszego świata. Jordan Peele to jeden z tych reżyserów, który z niezwykłym wyczuciem potrafi przeprowadzać swoich widzów od beztroskiego śmiechu, pod momenty gdy ten będzie zamierał im na ustach, przy okazji nieustannie bawiąc się odniesieniami do klasyki. „Wstrząsy”, „Szczęki” czy „Akira” – wszystko to w mniej lub bardziej oczywisty sposób melduje się na ekranie, podane dodatkowo w taki sposób by rzeczywiście stanowić hołd, a nie ogrzewany pomysł.

Jeśli dodać do tego uzupełniającą się wzajemnie relację na linii nietypowy charakter – znakomite aktorstwo właściwie wszystkich członków obsady, z fenomenalnymi Keke Palmer, Danielem Kaluuyą i Michaelem Wincottem na czele, wychodzi z tego produkcja którą trudno określić innym mianem niż „kompletna”. Innymi słowy Jordan Peele znów to zrobił – rozbawił, zaintrygował i przestraszył tak, bym z sali kinowej wychodził z szerokim uśmiechem na ustach.

Foto © United International Pictures Sp z o.o.

Nie!

Nasza ocena: - 80%

80%

Reżyseria: Jordan Peele. Obsada: Daniel Kaluuya, Keke Palmer, Michael Wincott, Steven Yeun i inni. USA, 2022.

User Rating: Be the first one !

Maciej Bachorski

Pasjonat staroszkolnych horrorów science fiction w stylu "Obcego", "Cosia" czy "Ukrytego Wymiaru", rockowej/metalowej muzyki i przyzwoitej (znaczy, nie tylko single malt) whisky. Pisywał dla "Playboya", "PIXELA", czy "Wiedzy i Życia", a obecnie współpracuje z "Nową Fantastyką", "CD-Action" i "Netfilmem".

Zobacz także

Sisu – mniej znaczy lepiej [recenzja]

Kinowe eksperymenty z formą i treścią z pewnością należy cenić za przełamywanie utartych schematów, ale …

Leave a Reply