Ruth Ware to uznane nazwisko pośród miłośników thrillerów. Brytyjska pisarka błyskotliwą karierę rozpoczęła bestsellerowym „W ciemnym, mrocznym lesie”, a teraz, kilka pozycji dalej, udowadnia dlaczego określanie jej „współczesną Agatha Christie” nie jest bezpodstawne.
„Pod kluczem”, najnowsza powieść Brytyjki rozpoczyna się od listu, który do prominentnego adwokata bezskutecznie usiłuje napisać Rowan – jak sama twierdzi, niesłusznie osadzona o morderstwo dziecka. To właśnie taką formę przez całą długość lektury stosować będzie Ruth Ware – nie zabraknie zatem zwrotów do potencjalnego odbiorcy, kiedy bohaterka postanowi opatrzyć stosownym komentarzem.
Wydarzenia poznajemy więc oczyma Rowan – młodej niani, której właśnie trafiła się posada życia. Wyjazd w szkocką głuszę, by tam za nieprzyzwoicie wysoką stawkę opiekować się trzema córkami małżeństwa Elincourtów, wydaje się dokładnie tym, czego bohaterka potrzebuje by wyrwać się z marazmu codzienności. Jest tylko jeden problem – odrestaurowana posiadłość otoczona jest całym wianuszkiem miejskich legend, łącznie z takimi wspominającymi o duchach. Ostatecznie dziewczyna decyduje się jednak posadę przyjąć, tylko po to by już wkrótce zorientować się, że w domu Elincourtów coś jest bardzo nie w porządku. Tajemnicze awarie sprzętu, agresywnie nastawione wobec nowej niani potomstwo i coraz większe przeczucie, że z pozoru idealna sytuacja może okazać się pułapką bez wyjścia to jednak ledwie wierzchołek góry lodowej tajemnicy, jaka stanie się udziałem Rowan.
Skłamałbym pisząc, że „Pod kluczem” kupiła mnie od pierwszej strony. Początkowe rozdziały, kiedy bohaterka wprowadza nas w swoją aktualną sytuację poprzez listy, z jednej strony wydały mi się nieco drętwe, z drugiej – osadzone w enigmie co do dalszego rozwoju wydarzeń tak bardzo, że trudno było mi poczuć jakąkolwiek więź z Rowan. Nie pomagał też zawsze ryzykowny zabieg przedstawienia odbiorcy historii niejako od końca – ale kiedy Ruth Ware przeszła do meritum, czyli właściwej części powieści, wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Reklamujący książkę blurb autorstwa Remigiusza Mroza mówi o chęci bronienia bohaterki w zasadzie od początku historii i pomijając sam wstęp, trudno takim odczuciom nie przyklasnąć. Sama Rowan to wielka siła tej powieści – wbrew moim uwagom nie jest pokrzywdzoną przez los, wiecznie lamentującą ofiarą, a jednostką charakterną, rezolutną i przede wszystkim wykazującą się zdroworozsądkowym podejściem do życia, która została postawiona wobec sytuacji z którą nijak poradzić się nie da. Słowo-klucz w przypadku najnowszej powieści Ware to „niesprawiedliwość” i Brytyjka kolejne ciosy na swą bohaterkę sprowadza tak skutecznie, że autentycznie zdarzały się momenty, w których krew gotowała mi się w żyłach.
Wachlarz gatunkowych zagrywek jakie pisarka przy tym wykorzystała również robi spore wrażenie. Znajdziemy tu zarówno echa wiktoriańskiej, paranormalnej grozy, obyczajowego dramatu ze zjadliwym społecznym komentarzem i rasowego thrillera z nadrzędnym pytaniem „co tu się do cholery dzieje”, a wszystko to zwieńczone szytymi nieco grubymi nićmi, ale sympatycznymi i dającymi się wytłumaczyć twistami, które naprawdę odwracają sytuację o sto osiemdziesiąt stopni. Teorie jakie w trakcie lektury układamy sobie w głowach zostaną w końcu zweryfikowane, ale Ruth Ware tak sprawnie myli tropy i podrzuca fałszywa sygnały, że nie sposób nie chłonąć jej książki z rosnącym zainteresowaniem – i napięciem, bo jak to w dobrych książkach ze znanym od startu zakończeniem bywa, doskonale wiemy, że kulminacja czai się tuż za rogiem.
„Pod kluczem” to więc powieść niezwykle udana. Dość napisać, że to jedyna obok zupełnie różnej gatunkowo „Abominacji” Dana Simmonsa pozycja, która w tym roku zmusiła mnie do kilkugodzinnej sesji w fotelu, bo przecież trzeba było dowiedzieć się, co będzie dalej. Jednym ciągiem „padło” trzysta stron lektury. Niech mnie diabli, jeśli to o nie świadczy o jej jakości.
Pod kluczem
Nasza ocena: - 85%
85%
Autorka: Ruth Ware. Wydawnictwo Czwarta Strona, 2020.