O co chodzi w seksie, wie (prawie) każdy. Niestety, mało kto potrafi z sensem o tym opowiedzieć. Nie pomaga ciągły brak rozsądnie prowadzonej edukacji seksualnej, co wprost prowadzi do wypaczeń ogólnego spojrzenia na seksualność, wynikłego z zafałszowywanego jej wciąż i wciąż obrazu. A seks jest naturalną częścią naszego życia. I towarzyszy nam od zarania dziejów. Przecież gdyby nie seks naszych przodków, nas także – w ogólnym, społecznym ujęciu – w ogóle by nie było…
O seksie zwykliśmy nie mówić. Bo to zbyt intymne, bo to passe, bo znów nasza, wschodnioeuropejska, ale i rodzima, polska, obrosła tradycją chrześcijańską kultura narzuca nam, by o tym nie mówić. A jak już to robić, to tylko za zamkniętymi drzwiami i po ciemku. Nie powinno więc dziwić, że o seksie – wbrew licznym buńczucznym stwierdzeniom – ogółem, jako społeczeństwo, to za wiele nie wiemy. I nie jest to nawet nasza wina. Zwyczajnie, nigdy nas tego tematu w sensowny sposób nie uczono. Poznawaliśmy zagadnienia seksualności z szeptanych wieści podwórkowych, z półprawd, przekłamań i tandetnej w większości, przerysowanej erotyki. Cóż, co było, a nie jest… jak to mówią. A nie jest choćby za sprawą takich komiksowych tytułów, jak napisane i narysowane przez duet Philippe Brenot i Laetitia Coryn „Sex Story. Historia seksu. Od małp do robotów”.
Tytuł prosty i oczywisty, a do tego podtytuł objaśniający jeszcze dosadniej tematykę albumu, co z grubsza już winno wystarczyć za streszczenie. Ale z recenzenckiego obowiązku nadmienię jeszcze, że autorzy prowadzą nas w kolejnych rozdziałach po następujące po sobie epoki, a w każdej części odmalowują (w przenośni, jak i dosłownie) uproszczony rys historyczno – kulturowy kształtowania się charakterystyki kontaktów seksualnych w społeczeństwach ówczesnych okresów.
I daje to naprawdę ciekawy efekt, bowiem całość skupia się właśnie na tym społeczno – kulturowym znaczeniu seksualności, jej kształtowaniu się na przestrzeni wieków, i zależności od przemian politycznych, religijnych i społeczno – kulturowych właśnie. Całość utrzymana jest w mocno satyrycznym tonie, co nie tylko dodaje pewnej dozy pikanterii, ale i mocno łagodzi powagę (czytaj: nadętość) albumu. Co sprawdza się, pozwalając uniknąć przesadnie dydaktyczno – moralizatorskiego tonu, jaki często towarzyszy rozmowom o seksie. W niniejszym albumie seks jest czymś naturalnym, zwyczajnym, źródłem przyjemności i zabawy. A na pewno nie jest tematem tabu. Wbrew pozorom, przez większość ludzkich dziejów, jak się okazuje, nie był. Co więc i kiedy poszło nie tak?
Ostatni rozdział zahacza już o typowy futuryzm, w którego ramach autorzy starają się wyobrazić sobie, jak seks będzie wyglądał w przyszłości. Jak dalece ich przewidywania się sprawdzą? Pewnie część z czytelników niniejszego albumu będzie mieć szansę się przekonać. Zobaczymy.
Warstwa rysunku w „Sex Story” jest mocno oszczędna, nieco schematyczna i raczej typowa dla obrazków satyrycznych. Co całkiem zgrabnie wpasowuje się zarówno w tematykę, jak i charakter prowadzonej opowieści. Erotyzm jest tutaj silny, ale nie wulgarny, właśnie przez pewną oszczędność graficzną, charakterystyczną dla takich klasyków komiksu erotycznego, jak np. Dan DeCarlo, czy może też Will Elder. Słowem, ogląda się to przyjemnie, walor edukacyjny jest mocno rozbudowany, ale nie wpadający w przesadny dydaktyzm, nie oszczędzając jednocześnie pokaźnej porcji informacji i ciekawostek. Owszem, tematu nie wyczerpuje, jest zaledwie co najwyżej solidnym wprowadzeniem, któremu brak realnego pogłębienia kluczowych tematów… ale od czegoś trzeba zacząć, a by w szczegółach omówić każde zagadnienie / zjawisko / trend społeczno – kulturowy związany z ludzką seksualnością trzeba by wielotomowej opowieści. Na początek jednak jest bardzo ok.
„Sex Story” jest więc zgrabnym wprowadzeniem w tematykę seksualności, która pozwala nakreślić historię i złożoność tematyki w sposób możliwie najprzystępniejszy. Jeśli więc nie wiecie, jak rozmawiać z nastolatkami o seksie… dajcie im przeczytać ten komiks. Zresztą, Wam samym też na pewno się przyda. A przynajmniej nie zaszkodzi.
Co kluczowe, przy omawianiu niniejszej (i kolejnej) publikacji to postać scenarzysty. Philippe Brenot to psychiatra, antropolog, a także dyrektor kursów seksuologii na uniwersytecie Descartes’a w Paryżu. Ma więc ktoś o takim profilu wykształcenia i zawodowej praktyki wszelkie kompetencje, by mówić o ludzkiej seksualności, zarówno w ujęciu współczesnym, jak i historyczno – kulturowym. Przy okazji niniejszej publikacji otrzymujemy niebezpośrednią wskazówkę, jak szacownym medium jest w zachodniej Europie (z akcentem na rejon frankofoński) komiks. Można? Można!
Towarzysząca Brenotowi w tym projekcie rysowniczka, Laetitia Coryn to autorka głównie satyrycznych historyjek komiksowych, publikowanych przede wszystkim w magazynie „AAARG!”
„Niesamowita historia seksu. Od Afryki po Azję” to drugi album, po „Sex Story. Historia seksu. Od małp do robotów” autorstwa duetu Philippe Brenot i Laetitia Coryn. I to kolejny komiks, który – można by powiedzieć – opowiada o tym samym, co pierwszy: o znaczeniu seksualności w kulturze społecznej, niezależnie od regionu świata.
Mam wrażenie, że nasza kultura wypada najbardziej pruderyjnie, przynajmniej w ujęciu szerszej perspektywy czasowej, niż obecnie. Współczesne czasy nieco poszerzyły swobodę seksualną, ale w wielu obszarach to tylko pozorna zmiana, bowiem nawał purytańskich przekonań, wpojonych w dużej mierze przez tradycję chrześcijańską mocno rzutuje na tematykę ludzkiej seksualności. Nasze wierzenia, zaczynając od kultury religijnej, po zachowaną mitologię, raczej stronią od mówienia o seksie, jako takim. Chrześcijaństwo, wiadomo, wyraźnie boi się ludzkiej seksualności i stara się z jednej strony opętańczo lobbować za prokreacją, a z drugiej jednocześnie unikać tematu seksualnej przyjemności. Mitologia zaś, w kręgach kultury słowiańskiej opiera się na tak skąpym zestawie źródeł, że w większości opiera się na bazie hipotez i domysłów, w dodatku opracowywana jest przez ludzi z naszego, chrześcijańskiego kręgu kulturowego, który awersję do seksualności ma wpajaną w całym procesie wychowawczym. Wynik tego widać gołym okiem.
Lektura „Niesamowitej historii seksu” poniekąd otwiera oczy, ukazując, jak odmienni kulturowo jesteśmy od innych światowych społeczności. Notabene od kultur, które w swym poczuciu kulturowej wyższości skłonni jesteśmy uważać za mniej cywilizowane i „dziksze”. I to bynajmniej nie komplement. Bo wystarczy przyjrzeć się religijno – mitologicznemu konglomeratowi wierzeń azjatyckich, od hinduizmu począwszy, po bardzo specyficzną kulturowo Japonię, czy nawet Islam, by dostrzec, jak bardzo na seksualności oparte są i wierzenia i relacje społeczne i cała szeroko rozumiana kulturowość tych regionów. W hinduizmie widać to chyba najwyraźniej, jak mocno kultura falliczna stała się podwaliną zarówno wiary – w zakresie koncepcji stworzenia świata, ale i hierarchiczności bóstw – jak i zarysu społecznych relacji, w których seksualność jest – rzecz oczywista – podstawą prokreacji, ale również źródłem przyjemności. Bowiem jedno nijak nie wyklucza drugiego, a zarazem nie musi być ze sobą ściśle powiązane. W Islamie seks ma stanowić nie tylko przyczynek dla prokreacji, ale stanowi źródło przyjemności, gdzie pozostawiona jest znaczna przestrzeń na przyjemność kobiet (choć oczywiście skorelowane jest ściśle z małżeństwem, bez którego akt seksualny jest grzechem, podobnie, jak w chrześcijaństwie zresztą). Warto podkreślić, że współczesny, radykalnie pojmowany islam niekoniecznie opiera się na jednoznacznej wykładni doktrynalnej i zależy w dużej mierze od interpretacji w danym regionie, co prowadzi do wypaczeń poglądowych i tworzenia struktur w swojej istocie antyspołecznych, które oczywiście dotykają również strefy seksualnej.
Nie zmienia to jednak faktu, iż wiele kultur dostrzega prostą zależność, że czerpanie przyjemności z seksu nie musi być uzależnione od dążenia prokreacyjnego i może występować zupełnie niezależnie. Ba, występuje nawet, stając się jedną z podstawowych i naturalnych elementów budowy relacji i więzi społecznych, co na całym świecie zostało usankcjonowane warstwą wierzeń i religii. Seksualność jako swoista afirmacja boskości nie jest więc – globalnie – zjawiskiem niezwykłym i tylko chrześcijaństwo stara się uparcie stać przy stwierdzeniu, że świętym nie jest akt seksualny, ale jego jawne przeciwieństwo – niepokalane poczęcie, całkowicie omijające akt seksualnego spełnienia, jako koniecznego do stworzenia nowego życia.
Autorzy w niniejszym komiksie zabierają nas – ponownie – w podróż. W podróż fascynującą, przesyconą erotyzmem, ale i podszytą solidną dawką humoru, opierając warstwę narracyjną, jak i rysunkową na podwalinie satyrycznej, co daje efekt zbliżony do tego, jaki wzbudzał „Sex Story”. To komiks o znaczących walorach edukacyjnych, z jednoczesnym pozbawieniem go przesadnej moralizatorskiej warstwy. Brenot pisze o seksie na świecie ze swadą, ale i z lekkością. Z humorem, ale nie zapominając, że ma do przekazania mnóstwo – i to całkiem ważnych – informacji.
I świetnie mu to wychodzi, zwłaszcza że wysiłki Coryn w zakresie satyrycznego zilustrowania scenariusza okazują się całkowicie udane.
„Niesamowita historia seksu. Od Afryki po Azję” to – zwłaszcza w zestawieniu z poprzedzającym go „Sex Story. Historia seksu. Od małp do robotów” – publikacja w stylu: wszystko, czego nie wiecie o seksie, a boicie się spytać. Albo nawet bardziej, o co moglibyście spytać, ale nie macie pojęcia, że możecie chcieć. Każdy purytanin będzie zniesmaczony, zszokowany i wręcz przerażony swobodą wyrazu tych opowieści. Każdy normalny, ciekawy świata człowiek powinien być zachwycony mnogością ciekawostek z tego jakże oczywistego i naturalnego aspektu społeczno – kulturowego, jakim jest seksualność i jej znaczenie w dziejach świata. Bardzo polecam!
Sex Story. Historia seksu. Od małp do robotów / Niesamowita historia seksu. Od Afryki po Azję
Sex Story - 90%
Niesamowita historia seksu - 90%
90%
Scenariusz: Philippe Brenot. Rysunki: Laetitia Coryn. Tłumaczenie: Wojciech Birek. Wydawnictwo Elemental 2024