Gorący temat

Aldobrando – odwrócona epickość [recenzja]

W tym roku to już trzeci komiks, którego autorem jest Gipi. Jednak w przypadku “Aldobrando” występuje jedynie w roli scenarzysty i trzeba przyznać, że wywiązuje się ze swojej roli znakomicie, podobnie jak odpowiadający za rysunki Luigi Critone.

W ostatnich latach lepiej poznaliśmy Gipiego jako artystę, który tworzy swoje w fascynujący sposób narysowane (i namalowane) historie na kanwie swoich rodzinnych i egzystencjalneych przeżyć. “S”, “Prosta historia”, “Wyjątkowe chwile ze sztucznym brawami” to albumy z poszarpaną narracją, bardzo osobiste i momentami niełatwe w odbiorze. Jednak w dorobku włoskiego artysty znajduje się choćby “Ziemia swoich synów”, postapokaliptyczna historia, w której fabuła i narracja budowane są już w tradycyjny sposób, prezentując czytelnikom niezwykle angażującą historię. Podobnie jest w “Aldobrando”, w którym Gipi prowadzi swoją opowieść linearnie, choć i tak jego technika narracji ma w sobie coś niecodziennego, co w sugestywny  sposób uwypuklają rysunki Critone’a. Średniowiecze potrafi być na tych planszach jest jednocześnie odpychające i piękne, a tytułowy bohater ze swoją fizys prostaczka pozostaje nam w pamięci na długo po lekturze.

Widniejący na okładkowej grafice, uchwycony w dynamicznej pozie Aldobranfo zwiastuje czytelnikowi przygodową opowieść. Jednak przygoda w wydaniu Gipiego inne ma imię, jak już można było przekonać się w “Ziemi swoich synów”. Owszem, dostajemy łotrzykowską z ducha opowieść, w której z początku nieporadny, można nawet rzec, że niepełnosprawny intelektualnie bohater będzie w stanie zatrząść posadami królestwa. I wcale nie ze względu na swój nagle objawiony spryt czy umiejętności, ale z czysto ludzkiej potrzeby serca. Może brzmi to mało atrakcyjnie, może trochę sztampowo, ale w wydaniu obydwu artystów zmienia się w fascynującą detalami i zakrętami fabuły opowieść, która ma niejedno drugie dno, przez co nie jest wcale tak oczywista, jak mogłoby się z pozoru wydawać. 

Prolog, w którym jadący najprawdopodobniej na śmierć  rycerz oddaje sędziwemu magowi na wychowanie syna nakreśla nam fragmenty ponurego świata “Aldobrando” Gipi umiejscawia swą opowieść w realiach średniowiecza i dorzuca odrobinę fantasy, ale też ucieka od jednoznacznie historycznego kontekstu i już na pierwszych stronach każe niczego nieświadomemu bohaterowi wyruszyć w inicjacyjną wędrówkę. Na tej drodze Aldobrando będzie powoli uczył się zasad świata, który nawet atakując go okropnościami, nie wypleni z chłopca siły moralnej prostoty. 

Jednocześnie Gipi snuje swą historię w jedyny w swoim rodzaju sposób. Jest bardzo oszczędny w kreowaniu świata przedstawionego, momentami wręcz klaustrofobiczny, co dobrze oddają kadry tworzone przez Critone,w dużej mierze pokazujące zamknięte przestrzenie. Dlatego, w momentach kiedy historia wykracza poza tę barierę i możemy razem z bohaterami poruszać się na otwartych przestrzeniach, autentycznie oddychamy szeroką piersią, wciągając powietrze smakujące powiewem wolności. W jakiś zadziwiający sposób udało się Gipiemu i Critone odwrócić zasady epickości w tego typu historiach, nie ma tu bowiem wielkich bitew, majestatycznych krajobrazów i przesadnie wyeksponowanych dramatów bohaterów. Wręcz przeciwnie, decydującego starcia w komiksie wcale nie zobaczymy, a epickość objawia się tu po prostu w nagle podejmowanych decyzjach poszczególnych bohaterów, które mają kluczowy wpływ na fabułę. 

W ten sposób dostaliśmy album, który zapewnia niezwykle, estetyczne przeżycie, zarówno na polu treści jak i formy. Ta druga w szczególny sposób ujawnia się w sugestywnej kolorystyce i w fizjonomiach bohaterów – mężczyźni są tu z założenia brzydcy, jakby każdą twarz toczył wewnętrzny defekt, natomiast fizjonomie kobiet mają w sobie coś niezwykle urzekającego i szlachetnego. Ten kontrast to jeden z elementów, na którym twórcy budują odmienność swojej opowieści. Odwracając pewne gatunkowe schematy, bawiąc się nimi, stworzyli coś naprawdę unikalnego. I to coś, co wydawało się być z założenia okrutną opowieścią o udrękach maluczkich, okazało się być historią o ich niezwykłej sile. Dlatego mam nadzieję, że ten twórczy duet będzie mógł nas zaskoczyć w przyszłości kolejną, komiksową opowieścią. 

Aldobrando

Nasza ocena: - 80%

80%

Scenariusz: Gipi. Rysunki: Luigi Critone. Tłumaczenie: Krzysztof Umiński. Kultura Gniewu 2021

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Deadly Class, tom 10: Ratujcie swoje pokolenie – coś się kończy? [recenzja]

Dziesiąty tom “Deadly Class” oznacza, że zbliżamy się już do końca serii. Przed nami jeszcze …

Leave a Reply