Cukierkowa i kolorowa okładka “Children”, na której widnieje roześmiana dziewczyna zdaje się być zwiastunem jakiegoś szalonego romansu. Nic jednak podobnego, bowiem to zupełne przeciwieństwo tego co czeka nas w środku. A czeka nas dramatyczny i krwawy horror z udziałem psychopatycznych dzieci.
Miu Miura szybko wyrywa nas z sielankowej atmosfery już na pierwszej stronie serwując sceny jak z pierwszorzędnego sadystycznego slashera. Zaraz potem narracja cofa się o kilka tygodni i poznajemy młodego chłopaka, który przybył w odległe góry do ośrodka wychowawczego, gdzie ma opiekować się dziećmi. Ot wymarzona ciepła posadka bez nadzoru kierownika i z zaskakująco wysokim wynagrodzeniem. Ale już pierwszy dzień przynosi szereg zaskoczeń: dyrektorką placówki jest psychotyczna nastolatka, a jej podopieczni to zbiorowisko równie dziwnych indywiduów. Szok i niedowierzanie przychodzą dopiero nocą kiedy chłopak odkrywa, że dzieci zajmują się likwidacją podrzucanych zwłok.
W tym momencie album wydaje się być nastawionym na szokowanie sadystycznym thrillerem. Autor nie szczędzi nam dosłownych scen amputacji, ćwiartowania, a później i bezlitosnego mordowania. Serwuje też potężny dysonans między tym jak dzieci zachowują się w dzień (niewinne, roześmiane, łaknące zabaw i słodyczy) a jak nocą (bezduszne, okrutne i wyprane z emocji). Podobnie jak główny bohater, który jest sparaliżowany sytuacją, czujemy się skołowani. Czemu to wszystko ma służyć? Co lub kto stoi za tym procederem?
Odpowiedzi zaczynają kiełkować już w drugim akcie, a Miura wspina się na kolejny szczebel, prezentując oprócz festiwalu makabry, solidną lekcję z psychologii społecznej. Dzieciaki okazują się być złamanymi, skrzywdzonymi, porzuconymi lub sprzedanymi zabawkami uczestniczącymi w znacznie większym procederze. Gdy już przyzwyczaimy się do tych bezlitosnych i sugestywnych scen, autor serwuje jeszcze większe traumy opowiadając historie stojące za poszczególnymi brzdącami. Fale sprzecznych emocji zalewają nas niczym krwawa powódź w korytarzu z “Lśnienia” i pozostawiają ogromną wyrwę. A i to jeszcze nie wszystko czym nas autor uraczy w drodze do finału.
“Children” to debiut Miu Miury i przyznaję, że jestem pod wrażeniem tego jaki rollercoaster przygotował czytelnikom. To bardzo dosadna, krwawa i bezlitosna w przekazie opowieść. Horror pokroju mistrzów jak Jack Ketchum czy Mort Castle, który wwierca się w pamięć i pozostaje w niej na bardzo długo. Jeśli macie mocne nerwy i szukacie historii o depresyjnym wydźwięku, nie możecie przegapić tego albumu.
Children
Nasza ocena: - 80%
80%
Children. Scenariusz i rysunki: Miu Miura. Waneko 2020