Wznowienia klasyki to zawsze coś, czemu warto na rynku wydawniczym przyklasnąć – zwłaszcza jeśli opracowane są tak, jak w przypadku zbioru opowiadań braci Strugackich, jaki ukazał się na początku obecnego roku.
Arkadij i Boris Strugaccy to niewątpliwie klasycy literatury science fiction i jedni z tego typu autorów, których styl nie zestarzał się przez lata. Popularność w szeroko rozumianej popkulturze zapewnili sobie przede wszystkim „Piknikiem na skraju drogi”, który zainspirował Andrieja Tarkowskiego do nakręcenia nie mniej cenionego „Stalkera” w 1979, a także GSC GameWorld do całej serii gier „S.T.A.L.K.E.R.”. Ale nie samym „Piknikiem…” twórczość braci Strugackich stoi – a inne znakomite dzieła postanowiło w tym roku wznowić wydawnictwo Prószyński i S-ka. I zrobiło to w świetny sposób.
Pierwszym co rzuca się w oczy przy nowym zbiorze opowiadań dwójki pisarzy, jest rewelacyjnie zaprojektowana okładka. Zarówno kolorystyka jak i zdobiąca ją grafika przyciągają uwagę i wzmagają chęć zapoznania się z dziełem. Ci którzy się na to zdecydują, w środku natkną się na same dobra. Łącznie pięć utworów jakie składają się na okazałe tomiszcze, otwiera uderzenie najmocniejsze z możliwych, bo w postaci wspomnianego wyżej „Pikniku na skraju drogi”.
Niezwykle emocjonalna opowieść w centralnym punkcie stawiająca Reda Shoeharta i jego wyprawy do Zony w celu odnalezienia rzekomo przynoszącej szczęście Złotej Kuli, opisuje sytuację na Ziemi po wylądowaniu obcych i opuszczeniu przez nich planety, oraz to co po nich pozostało – tajemnicze wypełnione po brzegi artefaktami Strefy. Tym co uderza w „Pikniku” najbardziej, jest nawet nie tyle oryginalne podejście do aspektu pierwszego kontaktu z obcą cywilizacją, co przechylenie szali ciężkości w kierunku tego, jak wpłynęło ono na życie jednostek. Konsekwencje dla wielu stają się trudne do zniesienia – a finał to jeden z tych momentów w historii gatunku, po którym niejednemu odbiorcy zeszklą się oczy.
Tyle że to dopiero pierwszy z tekstów – w chwilę potem, mamy całkowitą zmianę przyciężkawego, wypełnionego prozą życia nastroju w kierunku zwariowanej opowieści o INBADCZAM-ie (Instytucie Naukowo-Badawczym Czarów i Magii), o tytule „Poniedziałek zaczyna się w sobotę”. Nie dość, że wypełniona bez zahamowani czerpiącym z baśni żargonem, to jeszcze stanowiąca satyrę na wartość instytów naukowych Związku Radzieckiego to nie tylko idealne remedium na traumę po „Pikniku”, ale i rzecz którą bez większych problemów możemy odnieść również do współczesności. Następny w kolejności „Ślimak na zboczu” funduje za to odbiorcy jeszcze bardziej pozornie absurdalną fabułę, a między słowami bezpardonowo uderza w socjalizm i biurokrację. W zbiorze znajdziemy również kilkukrotnie ekranizowane, stanowiące niejako rozważania nad kondycją ludzkości i granicami moralności „Trudno być Bogiem”, oraz wieńczące całość „Miliard lat przed końcem świata” z tematem przewodnim w postaci opowieści o dążeniu do granic naukowego poznania.
Już na podstawie zawartych w zbiorze pięciu tekstów, wyraźnie widać zatem, że rozpiętość tematów podejmowanych przez braci Strugackich jest niezwykle duża – a co ważniejsze, każdy z tekstów można, a niekiedy wręcz należy odczytywać w metaforyczny sposób. To zdecydowanie nie jest fantastyka naukowa mająca być jedynie efektowną rozrywką, a raczej próbująca skłonić nas do refleksji nad różnymi aspektami naszego życia. Tak wartościowy przekaz, ubrany w nadal atrakcyjny, dynamiczny styl to niewątpliwa gratka dla każdego fana science-fiction.
Gdyby zatem próbować podsumować wydanie Prószyńskiego i S-ki, nie może być mowy o werdykcie innym niż nota bliska maksymalnej. Do pełni szczęścia zabrakło w zasadzie jedynie choćby kilku ilustracji które lekturę niewątpliwie by urozmaiciły – choć jak wiemy, jeśli przed oczyma mamy dobrze napisaną opowieść, całą robotę i tak wykona za nas wyobraźnia. A tu mamy ich aż pięć.
Piknik na skraju drogi i inne utwory
Nasza ocena: - 90%
90%
Autorzy: Arkadij i Boris Strugaccy. Prószyński i S-ka, 2021.