„Chindogu” Marty Sobieckiej to nie tylko powrót do cyberpunkowego świata futurystycznej Japonii, znanego z debiutanckiego zbioru „Algorytm życia”, ale też potwierdzenie oczywistego, zdawać by się mogło, faktu, że Nagrody im. Macieja Parowskiego bynajmniej nie otrzymuje się przypadkiem.
Już pierwszy tom historii o oficer policji Kaori Nakamurze serwował znakomitej klasy cyberpunk i umiejętną implementację bardzo trafnych rozważań nt. zagrożeń i wątpliwości tyczących postępującego rozwoju SI w rzeczywistym świecie. W „Chindogu” Sobiecka idzie dalej tym samym tropem, a ostatnie innowacje i wzrost znaczenia (oraz popularności) SI w realu sprawiają, że jej proza nabiera zaskakującej aktualności.
Tym razem mamy do czynienia nie ze zbiorem opowiadań, ale z dłuższą historią – dokładnie to dwoma nowelami – które łączą się w format powieści mozaikowej, obrazującej już nie tak do końca futurystyczny świat, bowiem wiele z tego, co dzieje się na kartach utworów Sobieckiej, zaczyna spełniać się także w naszej rzeczywistości. To ciekawy, bardzo wnikliwy analitycznie głos nt. sztucznej inteligencji, która przeżywa właśnie swój chyba największy progres rozwojowy. A z pewnością jest to najwyższy wzrost popularności społecznej tematu, wzbudzającego jednocześnie należne i pożądane pragnienie otwarcia szerszego dyskursu nt. jego długofalowego znaczenia.
To, co było dotychczas domeną rozważań głównie twórców SF i futurystów zaczyna przenikać do rzeczywistości, zaczyna „wydarzać się” na naszych oczach. Spełniają się (mniej lub bardziej) wizje niegdyś opisywane, a to, co zdawało się pieśnią odległej (i tylko w pewnym stopniu prawdopodobnej) przyszłości zaczyna stawać się faktem.
I to uderza najmocniej w prozie Sobieckiej – ta trafność implementowania nie tylko zjawisk z zakresu rozwoju zaawansowanych technologii (z akcentem na te powiązane z SI), ale także umiejętność trafnego zidentyfikowania problemów, jakie z ww. zjawiskami się wiążą.
Całość zamknięta w oprawę rozrywkowej, dynamicznej prozy gatunkowej, oscylującej pomiędzy kryminałem a wizjonerską SF powoduje, że to literatura z jednej strony przystępna w sensie odbioru, z drugiej zaś przemyślana i starannie skonstruowana, niestroniąca od zaawansowanych rozważań technologiczno – filozoficznych. Bo od filozofii trudno się tutaj odciąć, jeśli mamy do czynienia z zagadnieniami operującymi w obszarach samoświadomości cyfrowego tworu. Klasyczny problem „ducha w maszynie” nie jest wszak problemem wyłącznie technicznym, ale – może nawet bardziej – właśnie w aspekcie filozoficznej refleksji.
Szukając literackich porównań, choćby w polskiej prozie cyberpunkowej, należałoby wymienić oczywiste konotacje choćby ze znakomitym cyklem „Gamedec” Marcina Przybyłka, stanowiącym swoisty pierwowzór dla quasi-przygodowych opowieści o prognozach rozwoju SI, które notabene zaczynają spełniać się na naszych oczach.
Sobiecka nie podąża dokładnie tym samym tropem, co Przybyłek i sięga po odmienną od jego „gamingowego” sztafażu estetykę, ciążąc ku rozwiązaniom fabularnym opartym na bardziej klasycznym kryminale. Jednak sposób konstruowania historii i wplatanie w jej strukturę narracyjną pytań o znaczenie SI i zagrożenia ze strony jej rosnącej coraz mocniej autonomii z pewnością są dla obydwojga twórców tożsame.
W „Chindogu” na czoło wysuwa się pytanie o konsekwencje nadania SI możliwości do szerszego, bardziej autonomicznego działania. Czy twór, którego nadrzędnym priorytetem będzie osiągnięcie celu – z jednoczesnym wyłączeniem obciążenia moralnością i rozterkami emocjonalnymi związanymi z oceną moralną własnego działania – nie będzie powodować bezpośredniego zagrożenia przez niemożność właściwej kontroli? Czy obwarowanie algorytmów prawami i obostrzeniami – które by ową kontrole mogły zapewnić – nie wykluczy im możliwości efektywnego działania? A w drugą stronę – czy poluzowanie tych zasad, poszerzenie autonomii nie spowoduje nadmiernego zagrożenia, poprzez przyzwolenie na działania efektywne, aczkolwiek naruszające społeczny kodeks zachowań i moralność?
Ocieramy się tu wręcz o rozważania rodem z kryminału hardboiled – czy pragnienie wymierzenia sprawiedliwości w niedoskonałym, skorumpowanym, wypaczonym świecie pozwala nam na naruszenie systemowych, prawnych i społecznych zasad? Słowem – czy cel uświęca środki, a nasze działanie – jeśli docelowo prowadzi do osiągnięcia szeroko rozumianej społecznej sprawiedliwości – może być działaniem w swojej istocie amoralnym, nieetycznym?
SI zawsze opierać się będzie na analizie zbiorów danych, do jakich dostęp jej zapewnimy. Bazować będzie więc na obszarze, który – choćby nie wiem, jak obszerny – zawsze będzie w pewien sposób przez człowieka kontrolowany, z możliwością jego wybiórczego ograniczenia. Jednak czy udostępnienie globalnego dostępu do sieci nie spowoduje, że SI czerpać będzie wzorce zachowań i zasoby informacyjne bez jakiegokolwiek filtra? A więc także te niewłaściwe, nieetyczne? I czy da się to w jakiś należyty sposób kontrolować?
To tylko – odnoszę wrażenie – ułamek rozważań, jakie towarzyszą lekturze „Chindogu”, które rezonują w czytelniku jeszcze długo po lekturze. Jeśli tylko ów czytelnik orientuje się, choć z grubsza w zjawisku wzrostu popularności i w temacie ogólnego rozwoju możliwości SI jako takiego. Wtedy łatwo da się zauważyć, że nakreślony przez Sobiecką literacki futuryzm coraz bardziej powszednieje, staje się realny, przenika do naszej rzeczywistości. Co oczywiście nie jest – a wręcz przeciwnie – wadą tej prozy! Dystans między literatura SF a naszą rzeczywistością (przynajmniej w przypadku Sobieckiej) skraca się niemożebnie. I coś, co – może nawet w trakcie pisania przez nią „Chindogu” – było dopiero prawdopodobną możliwością, nagle, w błyskawicznym tempie, na naszych oczach staje się faktem.
Pisarze SF od zarania dziejów literatury fantastycznej, od Juliusza Verne’a począwszy, kreowali wizje rozwojów przyszłości na tyle prawdopodobnych, że miały szansę się spełnić. Nie tak dawno miałem okazję pisać o twórczości Arthura C. Clarke’a oraz jego futurystycznych pomysłach, które obecnie już stały się faktem. Znany powszechnie jest lemowski opis czytnika e-booków, pochodzący z czasów, kiedy jeszcze (prawie) nikt o takim rozwiązaniu nie myślał. Liczne technologiczne nowinki związane z rozwojem VR, jakie opisywał w swojej „gamedeckiej” serii Marcin Przybyłek zaczynają wykraczać poza fazę literackich pomysłów i przechodzić do fazy prototypów opracowywanych przez światowych gigantów technologicznych. Tak samo z pytaniami podnoszonymi przez Sobiecką w obszarze rozwoju SI. To już się dzieje. Tu i teraz.
Pisarze SF zawsze ścigali się z wyobraźnią na zobrazowanie możliwości rozwoju naszej rzeczywistości. Obecny stechnicyzowany świat zaczął – mam wrażenie – coraz szybciej doganiać ich pomysły. Science fiction – z akcentem na cyberpunk – zaczyna wykraczać poza zwyczajne „gdybanie” i fantazjowanie, przekształcając się w coraz realniejszy, mocniej zakorzeniony w podwalinie rzeczywistości futuryzm. Tym bardziej warto czytać taką literaturę, jak choćby ta serwowana przez Sobiecką. Pisarki i pisarze SF najwyraźniej dostrzegają wyraźniej to, co już się dzieje wokół nas. A co nam, maluczkim może zwyczajnie umykać. Oni czuwają. I boją się za nas tego, co może nadejść. A może wiedzą, że nie trzeba się bać? Odpowiedzi na te pytania szukajcie w książkach takich, jak „Chindogu”.
Chindogu
Nasza ocena: - 90%
90%
Marta Sobiecka. Wydawnictwo IX 2023