„Plot Holes” to całą pewnością jeden z najsympatyczniejszych komiksów tego roku. To również kickstarterowy projekt coraz popularniejszego u nas Seana Murphy’ego, w którym twórca ów w zaskakujący sposób dał wyraz swojej miłości do literatury popularnej.
Sean Murphy to już powszechnie uznany twórca komiksowy, który spełnia się artystycznie jako rysownik z własnym, oryginalnym stylem, którym imponował choćby w “Tokyo Ghost”, z ostrymi rysami bohaterów i dopracowanym w szczegółach światem, mającym jednak posmak szkicu, czyli tegoż świata w budowie. Murphy’ego znamy też jako scenarzystę naprawdę interesujących fabuł z serii “Batman. Biały Rycerz”. W jego opowieściach o Batmanie czuć, że uwierają go różne gatunkowe ograniczenia i zawsze stara się stworzyć coś na przekór popkulturowym stereotypom. I choć zazwyczaj te fabuły ogrywają popularne motywy, to Murphy żongluje nimi na swoich prawach. Tak jak w przypadku “Plot Holes”, opowiesci o superbohaterskiej drużynie, która próbuje uratować ich wszechświat.
Oryginalność tej historii polega na tym, że drużyna tychże superbohaterów żyje w cyfrowym świecie książek, a ich zadaniem jest łatanie dziur fabularnych w najróżniejszych fabułach. Jeżeli dziury nie załatają, to taka książka jest skazana na zapomnienie, nikt jej nie wyda, będzie tak, jakby po prostu nie istniała. Bo przecież dla książek oraz ich bohaterów istnieć, równa się być wydanym i przede wszystkim czytanym.
Tak wykreowana fabuła pozwala Murphyemu upchać do swojej historii mnóstwo różnorakich, gatunkowych odniesień i bawić się popkulturowymi motywami. Wystarczy powiedzieć, że skład drużyny to postacie z takiej właśnie literatury – mamy na przykład wampirzycę z historyczno-przygodowej opowieści, czy reprezentanta mangi w osobie – nomen omen – Johnny’ego Mangi. Kluczowe postacie tej historii to jednak głównodowodząca Ed (przydomek wzięty od słowa edytować) oraz nowicjusz w Plot Holes, Inkslayer, czy też po prostu Cliff, komiksowy twórca z osobistą tragedią, wyciągnięty przez drużynę z “okropnej książki”, której realia nie bez powodu przypominają nasz własny świat. Wkrótce drużyna stanie przed nie lada wyzwaniem – pewien stwór wydostał się ze swojej fabuły i infekuje inne, co może się skończyć katastrofa dla całego, cyfrowo-książkowego wszechświata. Członkowie Plot Holes ruszają do akcji.
Mamy zatem do czynienia z meta-opowieścią, w której teoretycznie wszystko jest umowne, bo dzieje się na kartach książki, w wyobrażonym świecie, a na dodatek bohaterowie mają tego pełną świadomość. Taka zabawa jest obiecująca jeśli autor nie przeszarżuje w swoim koncepcie i Murphy ma tego pełną świadomość. Dlatego fabuła komiksu jest krótka, to zaledwie pięć zeszytów z jedną główną historią i krótkimi wątkami pobocznymi dotyczącymi poszczególnych bohaterów i to w zasadzie wszystko.
Rzecz w tym, że w komiksie naprawdę czujemy tę silną więź twórcy ze swoimi bohaterami, bo każdy okazuje się być postacią z realnymi problemami, nawet jeśli świat wokół jest wymyślony. To sprawia, że w “Plot Holes” są autentyczne emocje dające dużo radości z lektury, bo Murphy jeszcze tak składnie poukładał klocki fabularne, że choć mamy tu kliszę na kliszy, to są one wykorzystywane, aby przekazać coś uniwersalnego. Nie ma tu też konstrukcyjnych zgrzytów, co podczas tworzeniu metaliterackiej opowieści łatwo może się wysypać. Murphy jednak trzyma swoją fabułę na wodzy i jednocześnie chce by czytelnik dobrze się bawił. Nie jest to żadne ambitne dzieło pokroju literackich zabaw Borgesa i Calvino, bardziej powinno trafić do fanów dajmy na to filmowego “Free Guya”, czy “Ostatniego bohatera akcji” z Arnoldem Schwarzeneggerem. Po prostu sympatyczny komiks o trudach opowiadania (coś co wydaje się lekkie w lekturze zazwyczaj nie przychodzi twórcy tak łatwo), ze znakomitą, eklektyczną okąłdką, któa tak naprawde mówi nam wprost, czego możemy się spodziewać w “Plot Holes”. Po prostu dobrej, metaliterackiej zabawy.
Plot Holes
Nasza ocena: - 70%
70%
Scenariusz i rysunki: Sean Murphy. Tłumaczenie: Maciej Muszalski. Non Stop Comics 2023