Tak, jak trudno było mi się zadomowić w międzywojennej Warszawie z cyklu powieściowego Tomasza Duszyńskiego, tak trudno finalnie mi się z nią rozstać. Już drugim tomem zaskarbił sobie autor moją pełną sympatię dla serii retrokryminałów z komisarzem Wróblem. A zamykający trylogię tytuł okazuje się nie tylko najlepszy, ale i najbardziej poruszający emocjonalnie. I – co ważne – najmniej znacząca okazuje się tutaj sama kryminalna historia.
Co nie oznacza oczywiście, że jej nie ma. Jest i to wcale nie mniej złożona, niż wcześniejsze. Ktoś zabija w Warszawie i to zabija w sposób najmniej nietuzinkowy. Ofiary spadają z dachów kamienic stolicy, a następnie ich ciała oprawca podrzuca na miejskie wysypiska. Komisarz Wróbel stara się nie tylko złapać tajemniczego mordercę, ale i zapobiec jego kolejnym zbrodniom. A wszystko to rozgrywa się w mieście kipiącym emocjami, związanymi z rosnącą w społeczeństwie niepewnością, by nie rzec – strachem. Wszak całość rozgrywa się w przededniu wybuchu wojny, której nikt w Warszawie nie chce, ale której coraz większe grono się spodziewa.
Pojawiają się na kartach powieści znani już z wcześniejszych tomów bohaterowie. Nie tylko Wróbel i jego ukochana małżonka – aktorka. Nie mniej znaczącą – także dla samej fabuły tomu – personą okazuje się znów Ossowiecki, który wszak widzi więcej, czuje więcej. I przeczuwa tragiczny los, jaki czeka stolicę już niedługo… Ale jest jeszcze młody warszawski lipkarz, Szaman, który odegra niebagatelna role w całej opowieści…
To bardzo trudny w emocjonalnym odbiorze tom. Czytając go, odczuwamy nerwowe napięcie, udziela nam się społeczna gorączka, rozpalana pogłoskami, plotkami i doniesieniami o polsko – niemieckich napięciach. Z tym że my, czytelnicy, inaczej niż mieszkańcy powieściowej Warszawy, znamy już jej bolesną przyszłość, znamy tragiczne dzieje miasta i koszmar, jaki nadciąga dla jej mieszkańców. I tu warto podkreślić, że powieść Duszyńskiego podzielona została tym razem na dwa plany czasowe. Pierwsza część, stricte kryminalna, znów wiedzie nas w warszawskie zaułki, znów pozwala nam zajrzeć do tamtejszego półświatka, odmalowanego ze swadą i niezwykle klimatycznym autentyzmem. Druga część, rozdzielona solidnym czasowym przeskokiem (pomijamy wszak pierwsze kilka lat wojennej zawieruchy), przenosi nas już do czasu hitlerowskiej okupacji, w przedednie Powstania Warszawskiego, które dla bohaterów książki jest jeszcze dopiero plotką, przeczuciem, domysłem szeptanym w kuluarach. I znów my, czytelnicy, patrzymy na zmagających się z okupacyjną codziennością mieszkańców Warszawy przez pryzmat naszej wiedzy o ich tragicznym, późniejszym losie. O koszmarze, jaki czeka miasto, jaki czeka Warszawiaków, w wyniku bohaterskiego, ale wciąż tragicznego w swojej niemożności zwycięstwa zrywie wyzwoleńczym.
A to nie tyle odciąga nas od historii kryminalnej – bowiem ta nadal się toczy, a Wróbel – oficjalnie już nie komisarz, skoro nie zgodził się wstąpić w szeregi granatowej policji – prowadzi śledztwo. Czyni to po części z poczucia obowiązku, ale w dużej mierze pod bolesnym przymusem. Dość, by sprawa finalnie znalazła rozwiązanie. Jednak w pewnym momencie, mam wrażenie, że tracimy zainteresowanie tym, kto jest mordercą oraz faktem, czy Wróblowi uda się go złapać. Bo na pierwszy plan powieściowy wysuwa się doskonale zilustrowane, niesamowicie przejmujące świadectwo z warszawskiego powstania. Udało się Duszyńskiemu zakląć w konwencji kryminału dramatyczny, obyczajowy portret miasta z jego najtragiczniejszego (przynajmniej w czasach nowożytnych) okresu, jakim był czas okupacji i jej kulminacja, czyli samo Powstanie Warszawskie.
Duszyński portretuje ten czas w iście literacki, wręcz poetycki sposób, ogniskując i swoją i naszą uwagę na kluczowych dramatis personae tego tomu, co wywiera jeszcze większe wrażenie, niż gdyby chciał nam wojenny koszmar pokazać z perspektywy osób, z jakimi nie zdążyliśmy się emocjonalnie związać. W dodatku jego uwaga skupia się na relacjach rodzinno – romantycznych, bo wszak i Ossowiecki i Wróbel swoje działania ukierunkowują jednoznacznie – na ratowanie najbliższych. Zresztą, znaczący dla całej historii młody lipkarz, Szaman, także walczy o miłość i za miłość, nie bacząc na własne dobro, na własne bezpieczeństwo. Bo, jak mówi nam i wprost i między wierszami Duszyński, czasem są rzeczy ważniejsze, niż my sami. O które trzeba walczyć, których trzeba chronić za wszelką cenę, nawet tę najwyższą. A troska o najbliższych, o tych, których kochamy, jest właśnie jedną z tych rzeczy, godną najwyższych poświęceń.
Mocniej, niż wcześniej uwypukla się tutaj akcent fantastyczny, związany oczywiście z postacią Ossowieckiego. W tym tomie jego talent już nie jest tylko subtelną sugestią, delikatnie zarysowanym domniemaniem, kontrowanym przez sceptycyzm komisarza Wróbla. Tutaj autor mocniej skupia się na postaci warszawskiego Fenomenu, daje więcej przestrzeni dla jego proroczych wizji i jednoznacznie wskazuje prawdziwość jego talentu i umiejętności. To ciekawe poszerzenie czysto kryminalnej konwencji i nadanie szerszego kontekstu dla „drugiego tła” opowieści, które wysunie się zdecydowanie na pierwszy plan w drugiej części książki. Nie jest to fantastyka bezpośrednia, nachalna, oczywista. Bliższe są te wtręty temu, co główny nurt lubi określać mianem realizmu magicznego. Jednak okazują się one na tyle dla samej opowieści znaczące, że nie sposób ich przemilczeć. A Duszyński to autor nie tylko kryminałów, ale i fantastyki właśnie, więc jego wyczucie w tej materii dziwić nadmiernie nie powinno.
To bardzo smutna powieść. Powieść wzruszająca, która tylko po części jest kryminałem, bo się z tej konwencji wyraźnie w drugiej części próbuje wyrwać. Ale to akurat dobrze, bo nie spotkałem jeszcze w literaturze popularnej, nie stricte historycznej tak dobrego ujęcia powstańczego tragizmu, połączonego ze wspaniale odmalowanym portretem (przed)wojennej Warszawy. A to ważne, bo to daje świadectwo i sprawia, że wielu ludzi, zwłaszcza tych niesięgających po literaturę faktu z tamtego okresu, ma szansę odrobić lekcję ze znajomości ówczesnych wydarzeń. Nie w wymiarze dokumentalistycznym, ale właśnie emocjonalnym, obyczajowym. Na przekór całej pseudoliterackiej maniery sięgania po epizody II wojny światowej w celu jej skomercjalizowania i ujęcia w kiczowaty, wypaczony obraz taniego romansu, Duszyński stara się oddać nie tylko uczciwe świadectwo, ale i swoisty hołd dla ofiar powstańczych. I udaje mu się to, ale to już zwyczajnie zasługa dobrego pisarskiego warsztatu.
Bo kto powiedział, że literatura gatunkowa nie potrafi pisać o rzeczach ważnych, o rzeczach podniosłych, o rzeczach, którym należny jest hołd właśnie? Duszyński w „Człowieku bez przyszłości” wskazuje, że doskonale to potrafi.
Człowiek bez przyszłości
Nasza ocena: - 90%
90%
Tomasz Duszyński. Wydawnictwo SQN 2024