„Gdyby Nina wiedziała” to oparta na prawdziwych wydarzeniach opowieść o trzech kobietach i trudnych relacjach, które je łączą. Dawid Grossman nie kokietuje i nie zabawia czytelnika. To wymagająca, duszna proza, która pochłania czytelnika i nie pozwala mu na chwile wytchnienia.
Wera jest seniorką rodu. Po śmierci ukochanego męża trafiła do jugosławiańskiego obozu, o którym mówiono, że był gorszy niż Auschwitz. Zanim została zgarnięta i skazana udało jej się odesłać sześcioletnią córkę, uchronić małą przed najgorszym. A przynajmniej tak sądziła, jednak po powrocie matki Nina już nigdy nie była sobą. Jej nieobecność odebrała dziewczynce ufność i niewinność. Kiedy Nina dorosła również porzuciła swoją córkę. Gili, córka Niny i wnuczka Wery żyje z dojmującym poczuciem straty. Choroba, która zakrada się niespodziewanie zmusza trzy kobiety do zmierzenia się z przeszłością i wzajemnymi pretensjami. Czasu jest coraz mniej, dlatego razem z Rafaelem, ojcem Gili, mężczyzną, którego wszystkie trzy kochają, ruszają w podroż z Izraela do obozu na Golim Otoku, żeby nagrać historię życia Wery i wrócić do miejsca, w którym wszystko się zaczęło.
„Chcę opowiedzieć strasznie dużo rzeczy, zapisać jak najwięcej, zanim wyruszymy. Za długo czekałam, przeczekałam tak całe życie”.
Opowieść życia, ta najważniejsza, najbardziej bolesna, historia własnych cierpień i rozczarowań, której punktem zapalnym jest matka. Gili opowiada o smutku, porzuceniu i niepewności. Bo nie możesz być dzielną i przebojową kobietą, kiedy trzyletnią ciebie zostawia matka, też kiedyś porzucona. Pewnie nie umie inaczej, ale to nie jest żadne wytłumaczenie. Czy coś takiego w ogóle można wytłumaczyć? Można mieć dobrych ludzi wokół, siatkę bliskich, którzy z każdej strony otoczą cię miłością, ale jeśli wśród nich nie ma tej najważniejsze osoby, nie ma matki, to powstała wyrwa już zawsze będzie boleć.
Nie rozumiem postaci Niny, jej motywacji, ciągłej szamotaniny, ucieczek, walki ze sobą i ze światem. Dlaczego działa tak destrukcyjnie? Tego nie potrafię pojąć. Przecież kiedy Wera ją zostawiła dziewczynka miała sześć lat, ale przecież matka wróciła po zwolnieniu z obozu. Wróciła pełna miłości i wyjaśnień. Sytuacja była wyjątkowa, a Mała nie była głuptasem. Gdyby Nina wiedziała, mogłaby nosić w sercu nieutulony żal, ale przecież nie wiedziała. Bo Wera przemilczała prawdę. Dlatego zgrzyt między kobietami jest dla mnie dziwny, a zachowanie Niny zbyt histeryczne. Jakby chciała być tą, która zawodzi wszystkich wkoło i celowo odpycha okazywaną jej miłość.
„Gdyby Nina wiedziała” to proza hipnotyzująca, gęsta i ciężka od emocji. Dodatkowo Grosman nie ułatwia czytelnikowi lektury. Kluczy, przerywa w najciekawszych momentach, pozwala swoim bohaterom się gubić. W trakcie lektury odbiorca ma wrażenie, że jest w drodze razem z Werą i jej bliskimi, że razem z nimi siedzi w dusznym samochodzie, oddycha ich niepokojem i ekscytacją. Ta podróż będzie kluczowa, z serii tych, które zmieniają życie, wszystko naprawi lub zepsuje już na zawsze. Pisarz nie daje żadnych wskazówek która wersją okaże się prawdą, obie są równie możliwe. Dlatego od powieści nie sposób się oderwać. Trzeba przedzierać się przez tekst, byle dalej, byle poznać zakończenie. Znakomita, choć wymagająca lektura. Serdecznie polecam.
Gdyby Nina wiedziała
Nasza ocena: - 80%
80%
Dawid Grosman. Przekład: Magdalena Sommer. Znak 2021