Gorący temat

Head Lopper. Wyprawa do Schodów Mulgrida – i to jest dopiero wyprawa! [recenzja]

“Head Lopper” to już komiksowy pewniak w ofercie Non Stop Comics. Przygody Norgala i spółki nie tylko cieszą oczy, ale i dostarczają czytelnikowi spragnionemu oryginalnej fantasy mnóstwo frajdy z lektury.

W czwartym tomie “Head Loppera” Andrew MacLean daje nam chyba najbardziej przystępną fabułę z dotychczas wydanych albumów,  biorąc w niej na tapetę typowe, a może nawet trzeba napisać, że sztampowe motywy fantasy i wyciska z nich wszystko, co najlepsze. To co najlepsze w tym przypadku to wyprawa w konkretnym celu do tytułowych schodów Mulgrida, podczas której bohaterowie przeżyją moc niezwykłych przygód. Z naciskiem na niezwykłych, które to słowo w twórczym arsenale Macleana nabiera nowatorskiego znaczenia. Bo “Head Lopper” to po prostu autorska kombinacja, w której twórca robi co chce i jak chce, po to, by uzyskać jak najbardziej ożywczy i zaskakujący efekt. Choćby poprzez sposób narracji w kolejnych kadrach i używanie niezwykle działających na wyobraźnie czytelnika, cudownych wręcz w swej wyrazistości, wyrazowych zbitek dźwiękonaśladowczych.

W “Wyprawie do Schodów Mulgirda” to eksperymentowanie z formą i narracją nie przeważa nad fabułą, która płynie bez przeszkód angażując kolejnymi wyzwaniami stawianymi przed Norgalem i jego towarzyszami. Nie zapominajmy o wiedźmie Agacie, która staje się coraz bardziej intrygującą postacią (jeśli tak można powiedzieć o samej głowie), dysponującą olbrzymią mocą, której używa według własnego uznania. Tajemnic wokół Agathy i półbogów tego świata jest coraz więcej, co zmusza Norgala do podjęcia zamiaru odszukania tytułowych Schodów Mulgrida, na których szczycie znajduje się ów enigmatyczny bohater, skrupulatnie zapisujący całą prawdę i tylko prawdę o świecie wykreowanym z wyobraźni MacLeana. Bohaterowie poszukują zatem konkretnych informacji, jednak po drodze drużynie przyjdzie im jeszcze szukać konkretnych, magicznych artefaktów po dotarciu do ważnego dla przeszłości Norgala miejsca. Dodajmy – odpowiednio mrocznej przeszłości.

A zatem dzieje się, w czym duży udział ma nie tylko Norgal, ale i jego towarzysze. Zarówno Brishka, jak i milczący i pocieszny z wyglądu Kozioł z Siwobrodych są równoprawnymi partnerami głównego bohatera, posiadającymi równie skuteczne w walce umiejętności. Robi to dużą robotę dla widowiskowego aspektu komiksu, który MacLean wykorzystuje w swoim charakterystycznym, graficznym stylu. To już czwarty tom, a wciąż nie czujemy fabularnego zmęczenia i z dużym zaangażowaniem podążamy za tą historią. I choć znowu przyjdzie pewnie nam czekać na jej kolejny rozdział cały rok, to na deser dostajemy zgrabną, dodatkową opowieść z przeszłości Norgala, kiedy to musiał zagłębić się w trzewiach jednego ze swoich potężnych przeciwników, by przeżyć tam zaskakujące przygody. Tutaj obok rysunków MacLeana dostajemy w pakiecie plansze autorstwa znanego m.in z “BBPO” Jamesa Harrena, któremu udało się dobrze wczuć w klimat tej szalonej fantasy. Cóż, po tej lekturze chce się więcej i więcej za jakiś czas dostaniemy. 

Head Lopper. Wyprawa do Schodów Mulgrida

Nasza ocena: - 80%

80%

Scenariusz i rysunki: Andrew Maclean. Tłumaczenie: Jacek Drewnowski. Non Stop Comics 2021

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Far Cry: Rytuał przejścia – odcinanie kuponów od znanej marki na zawsze się udaje [recenzja]

Z popkulturowymi produktami uzupełniającymi popularne gry zwykle wiąże się ryzyko. Z jednej strony to duża …

Leave a Reply