Gorący temat

Koszmar wojny – 8 najlepszych filmowych horrorów wojennych

6 czerwca 1944 roku to bez wątpienia jeden z najtragiczniejszych dni w historii ubiegłego wieku i całej ludzkości. „D-Day” jak zwykło się go określać, obok bezprecedensowego zwrotu w II Wojnie Światowej przyniósł ze sobą straty w postaci tysięcy ludzkich istnień, a najbardziej bodaj dramatyczne wydarzenia na plaży Omaha na przestrzeni dekad zostały wielokrotnie odtworzone w kulturze popularnej.

Okropieństwa wojny stały się też w różnych wariacjach inspiracją dla twórców grozy. Czasem mniej, czasem bardziej dosłowny, militarny horror z powodzeniem funkcjonuje zresztą w popkulturze do dziś, niekoniecznie skupiając swą uwagę tylko na II wojnie światowej. Poniżej przedstawiamy najciekawsze filmowe podejścia do podgatunku:

Oddział 731 (1988)

Bodaj najbardziej przerażający i obrzydliwy film ze wszystkich wymienionych, bo znacznie mocniej osadzony w historycznym (i prawdziwym) kontekście. Zgodnie z tytułem, fabuła zahacza o niesławny Oddział 731 – odpowiedzialny za bestialskie eksperymenty na ludziach podczas drugiej wojny chińsko japońskiej, w latach 1937-1945. Obraz T. F. Mou. mógł nieco nadgryźć ząb czasu, ale i tak nie szczędzi wyjątkowo graficznej prezentacji tortur jakim poddawani są więźniowie – czym zasłużył sobie na miano jednego z najbardziej kontrowersyjnych filmów w historii.

Drabina Jakubowa (1990/2019)

Niewątpliwy klasyk z Timem Robbinsem w roli głównej i przede wszystkim próba mniej oczywistego spojrzenia na wojenne traumy. Fabuła śledzi losy weterana wojny w Wietnamie, Jacoba Singera który po powrocie do domu zaczyna doświadczać niepokojących i dziwacznych wizji powiązanych z własnymi doświadczeniami. Gdy jego stan się pogarsza, bohater próbuje dotrzeć do sedna sprawy. Mimo niezbyt udanego pobytu w kinach (zaledwie 26 milionów dolarów zysku przy 25 milionowym budżecie), film Adriana Lyne’a, szybko zyskał status kultowego, a jego fabuła i sugestywne efekty specjalne zainspirowały dziesiątki innych dzieł z pogranicza grozy – jak choćby serię Silent Hill. Warto wspomnieć też o tym, że podobnie jak wiele uwielbianych dzieł sprzed dekad, „Drabina Jakubowa” doczekała się remake’a w reżyserii Davida M. Rosenthala w 2019 roku. Tu jednak zaznaczyć warto, że to rzecz jedynie dla zatwardziałych fanów gatunku.

Bunkier SS (2001)

Któż z nas mających okazję odwiedzić Międzyrzecki rejon Umocniony nie zastanawiał się, co tak naprawdę kryją ciemności poniemieckich bunkrów? Temat to dla filmowej grozy aż nazbyt pożywny, a wraz z historiami o bestialskich eksperymentach, próbach stworzenia Wunderwaffe, czy ewidentnym zainteresowaniem nazistów pogańskimi obrzędami, potrafi pobudzić wyobraźnie do dziś. Na tle powyższego, brytyjski horror jawi się dość skromnie, bo z naciskiem na to co dzieje się w głowach bohaterów. Umiejętnie wybrany setting robi jednak w tym wypadku znakomitą robotę.

Ciśnienie (2002)

Duchy i łódź podwodna? Ależ oczywiście. Film Davida Twohy’ego na podstawie scenariusza Darrena Aronofsky’ego, to rasowy przykład, że takie połączenie może działać. I to bardzo dobrze. Umiejscowiona w 1943 roku fabuła kręci się wokół trójki rozbitków znalezionych przez załogę USS Tiger Shark. Chwilę później do gry wkraczają niedające się wyjaśnić w zwykły sposób usterki na statku, niepokojące wizje i głosy rozbrzmiewające w opustoszałych korytarzach – wystarczająco by psychika jego załogantów poczęła pękać jak zapałka… po naporem przygniatającego ciśnienia.

Dolina Cieni (2002)

Brytyjsko-niemiecki horror przenosi nas dla odmiany na pola I wojny światowej – czyli okresu eksploatowanego przez popkulturę nawet w połowie nie tak intensywnie jak wydarzeń zapoczątkowanych w 1939 roku. Znów mamy do czynienia z grupą żołnierzy, znów też muszą zmierzyć się oni z czającym się w okopach złem – tyleż realnym, co znajdującym się przede wszystkim w drugim człowieku. Mimo intrygującego pomysłu „Dolina Cieni” nie zdołała przekonać do siebie krytyków, którzy zwracali uwagę, na niedopracowany scenariusz.

R-Point (2004)

Także i Korea Południowa ma coś do powiedzenia w temacie wojennej grozy. Lokalne legendy, niepokojące widziadła i koszmar wojny w Wietnamie to zestaw którym warto się zainteresować, zwłaszcza, że film Kong Su-changa powstał na fali złotego okresu azjatyckich horrorów w światowym kinie. Ale nie tylko to stanowi o jego wartości. Główną rolę odgrywa tu przede wszystkim umiejętnie budowana atmosfera zagrożenia i – jak to zwykle bywa przypadku tego typu filmów – wzrastający poziom entropii w zwartej wydawałoby się, grupie wojaków.

Armia Frankensteina (2013)

Miejsca na subtelności nie ma z kolei w filmie Richarda Raaphorsta. Amerykańsko-holendersko-czeska koprodukcja, to coś w sam raz dla amatorów kina klasy B. Największa wartość dodana filmu to wyjątkowo pomysłowy design ludzko-technologicznych hybryd – w dużej mierze jednak zmarnowany podyktowaną niewielkim budżetem konwencją found footage i co za tym idzie – nieustannie trzęsącą się kamerą. Jako guilty pleasure jednak, zdecydowanie można poświęcić mu niespełna półtorej godziny.

Operacja Overlord (2018)

Co by było, gdyby zekranizować growego „Wolfensteina”? Najmłodszy przedstawiciel podgatunku z całego zestawienia i obok „Armii Frankensteina” najbardziej nastawiony na akcję – tyle że z zauważalnie większym budżetem. Startująca bezpośrednio w noc poprzedzającą lądowanie Aliantów na plażach Normandii historia opowiada o zespole spadochroniarzy wysłanych z misją zniszczenia wieży radiowej w pewnym francuskim miasteczku. Tam rzecz jasna okaże się, że teorie spiskowe o nazistach i ich wynaturzonych eksperymentach są niebezpiecznie bliskie prawdy – a bohaterowie w akompaniamencie wybuchów, odrobiny gore i kilku jumpscare’ów będą zmuszeni walczyć o swoje życie. Choć ciężko „Operację Overlord” nazwać pełnoprawnym filmem grozy, dopięta na ostatni guzik realizacja sprawia, że ogląda się go z niekłamaną przyjemnością.

Maciej Bachorski

Pasjonat staroszkolnych horrorów science fiction w stylu "Obcego", "Cosia" czy "Ukrytego Wymiaru", rockowej/metalowej muzyki i przyzwoitej (znaczy, nie tylko single malt) whisky. Pisywał dla "Playboya", "PIXELA", czy "Wiedzy i Życia", a obecnie współpracuje z "Nową Fantastyką", "CD-Action" i "Netfilmem".

Zobacz także

11 filmów, o których możesz nie wiedzieć, że są adaptacjami komiksów

Dla miłośników opowieści obrazkowych to żadna tajemnica, ale widzowie mniej obeznani z tym medium, mogą być zaskoczeni faktem, że niektóre mniej lub bardziej popularne obrazy z czasów, kiedy adaptacje komiksów były promilem hollywoodzkiej produkcji, powstały właśnie na bazie obrazkowych pierwowzorów. Poniżej wybraliśmy jedenaście tytułów, które naszym zdaniem są najmniej oczywistymi typami.

One comment

  1. Bardzo spodobał mi się ten film jak dla mnie jest fantastyczny dopracowany ze szczegółami po prostu jak dla mnie rewelacja.

Leave a Reply