To co działo się pod koniec ósmego tomu ”LastMana” to było jakieś fabularne szaleństwo. A co dzieje się w najnowszej, dziewiątej odsłonie komiksowej serii? Szaleństwo trwa.
Przed lekturą każdego, kolejnego tomu francuskiej serii zastanawiam się, czy nadejdzie ten moment, w którym twórcy wyprztykają się z pomysłów i wpadną w koleiny przewidywalnej fabuły. I za każdym razem okazuje się, że w tej serii wciąż nie ma takich momentów. Akcja goni do przodu w ekspresowym tempie, ale w takim stylu, że nie jest jedynie widowiskiem dla widowiska, tylko integralną częścią historii. A nawet, jak to bywało już często w “LastManie”, wielokrotnie jej sednem.
Zaczynamy dokładnie tam, gdzie skończyliśmy. Trwa rozpierducha w przestworzach nad Paxtown, a jej głównymi aktorami są dwie, dotychczas typowo poboczne postacie, czyli Gregorio i mistrz Jansen. Los nie jest łaskawy dla tego pierwszego (co odbije się później na psychice Elorny), zaś ten drugi wykazuje zaskakujące umiejętności. A wszystko i tak kończy się w ten sposób, że służby porządkowe wielkiej metropolii stają na wysokości zadania i rozbijają powietrznych piratów oraz zgarniają wszystkich, kluczowych bohaterów, na czele z Adrianem i Richardem Aldaną. Na szczęście dla nich, w Paxton rządzi teraz ich dawna znajoma, Tomi Katana. Co jednak wcale nie znaczy, że będzie im pobłażać.
Kiedy wydaje się, że fabułą skupi się własnie na perypetiach bohaterów w zaawansowanej technologicznie metropolii wracamy do Doliny Królów, by móc być świadkami flirtu rządzących z czarną magią. Tu się robi dopiero ciekawie, a jeden z nowych bohaterów tej części fabuły widoczny jest w dramatycznej pozie na tylnej stronie okładki, Więcej zdradzać nie można, ale trzeba pochwalić za pomysł wprowadzenia nowego wątku do fabuły. Wpływ czarnej magii oraz odprawionego, mrocznego rytuały brzemienny w skutki na wydarzenia nie tylko w tej lokacji.
Co jeszcze? Cóż, cichym bohaterem tego tomu jest Cristo Canyon, który wyrasta na najbardziej tajemniczą postać serii, spychając na bok ważne przecież wątki Adriana, Aldany i Elorny. Już poprzednio liznęliśmy tajemnicy kryjącej się za tą postacią, a w tym tomie musimy szykować się na dużo więcej. A jak już pewne tajemnice zostaną odkryte, to będzie tak, że z nich zrodzą się całkiem nowe, I z takimi odczuciami, poruszeni ostatnimi kadrami dziewiątego tomu “Lastmana” zostajemy na koniec lektury. Znowu trzeba będzie poczekać te kilka miesięcy na dalszy ciąg brawurowej, komiksowej opowieści.
LastMan, tom 9
Nasza ocena: - 80%
80%
Scenariusz: Bastien Vives. Rysunki: Yves Balak, Michael Sanlaville. Tłumaczenie: Jakub Syty. Non Stop Comics 2023