Gorący temat

Midnight Special – zobaczyć, znaczy uwierzyć [recenzja]

Jeff Nichols to jeden z tych młodych gniewnych twórców Hollywood, którzy nie boją się kroczyć własnymi ścieżkami. Jego „Take Shelter” i „Uciekinier” obok intrygujących historii, stawiały w równej mierze na relacje międzyludzkie, na pozornie proste pytania niekoniecznie udzielając widzowi łatwych odpowiedzi. A jak na ich tle wypada „Midnight Special”?

Nichols nie traci czasu na zbędne wprowadzenie i w Midnight Special” od pierwszych minut zostajemy rzuceni na głęboką wodę – a tą jest uprowadzenie ośmioletniego Altona (Jaeden Lieberher) z sideł stowarzyszenia religijnego, przez jego biologicznego ojca (Michael Shannon) wraz z kolegą z dzieciństwa (Joel Edgerton) . Jak się wkrótce okaże, główny wątek fabuły to ledwie pojedyncza nić z misternie utkanej siatki niedopowiedzeń – bo Alton zwykłym chłopcem zdecydowanie nie jest. Kiedy wkrótce na scenę wkraczają zainteresowane niezwykłymi umiejętnościami chłopaka NSA i FBI, przed trójką bohaterów staje nie lada wyzwanie – mając za sobą wyposażony we wszelkie możliwe środki pościg, muszą zdążyć na wyznaczone miejsce o wyznaczonym czasie. By zobaczyć. By uwierzyć.

Jakiekolwiek wdawanie się w szczegóły mogłoby filmowi Nicholsa wyrządzić jedynie krzywdę – dość powiedzieć jednak, że podczas seansu trudno nie odnieść wrażenia, jakobyśmy oglądali swego rodzaju reinterpretację założeń ze znakomitego „K-PAX”. Przez lwią część widowiska, oś fabuły zdaje się zasadzać na podobnej formule – dostarczając więcej pytań i wątpliwości, niż odpowiedzi co do prawdziwej natury nadprzyrodzonych mocy Altona.

Podobnie w „Midnight Special” jest z samymi bohaterami, o których informacje dostajemy ledwie szczątkowe – przemyślane jednak wystarczająco, by w połączeniu z wyjątkowo udanymi kreacjami aktorskimi nieustannie intrygować. Nicholsowi udało się zebrać na ekranie, ale przede wszystkim zrobić użytek z iście imponującego zespołu aktorskiego. Niezależnie czy na myśli będziemy mieć etatowego odtwórcę ról w filmach reżysera, Michaela Shannona, wyjątkowo enigmatycznego Joela Edgertona, czy grającego tu specjalistę NSA, znanego z nowych „Gwiezdnych Wojen” Adama Drivera – wszyscy stanowią doskonały przykład, jak wiele można wycisnąć z paru linijek tekstu, grając w zasadzie samą mimiką twarzy. Błyszczy w szczególności Shannon w roli ojca, rozdartego pomiędzy radością odzyskania, a groźbą ponownej (i wskazującej na to, że nieuchronnej) utraty syna.

Nie sposób odmówić „Midnight Special” również dynamiki ekranowych wydarzeń. Podczas odrobinę ponad dziewięćdziesięciu ekranowych minut dzieje się sporo – będziemy mieli okazję zobaczyć kilka strzelanin, pościg samochodowy czy wręcz deszcz meteorytów. Szczęśliwie, oprawa nie przysłania tego, co w filmach Nicholsa jest wisienką na torcie – kameralnej w swojej wymowie, opowieści o ludziach. Ponarzekać można jedynie na zakończenie, które niejako w opozycji do reszty filmu, zwyczajnie wykłada „kawę na ławę”, nie pozostawiając miejsca na snucie domysłów.

Mimo tego, „Midnight Special” ogląda się znakomicie. Wszyscy pełni obaw mogą spokojnie odetchnąć z ulgą – Nichols nie dał sobie wejść na głowę i to wciąż jego film. Może z odrobinę większym budżetem, może z odrobinę wyraźniejszą łopatologią i uwagą wycelowaną w stronę oprawy, nadal jednak potrafiący inteligentnie pobawić się z widzem. A przecież właśnie tego należałoby oczekiwać od dobrego kina.

Foto © Warner Bros. Entertainment Polska Sp. z o. o.

Midnight Special

Nasza ocena: - 75%

75%

Reżyseria: Jeff Nichols. Obsada: Michael Shannon, Jaeden Martell, Kirsten Dunst, Joel Edgerton i inni. USA, 2016.

User Rating: Be the first one !

Maciej Bachorski

Pasjonat staroszkolnych horrorów science fiction w stylu "Obcego", "Cosia" czy "Ukrytego Wymiaru", rockowej/metalowej muzyki i przyzwoitej (znaczy, nie tylko single malt) whisky. Pisywał dla "Playboya", "PIXELA", czy "Wiedzy i Życia", a obecnie współpracuje z "Nową Fantastyką", "CD-Action" i "Netfilmem".

Zobacz także

Sisu – mniej znaczy lepiej [recenzja]

Kinowe eksperymenty z formą i treścią z pewnością należy cenić za przełamywanie utartych schematów, ale …

Leave a Reply