W drugim tomie odświeżonej wersji Power Rangers otrzymujemy udaną kontynuację wątków z poprzedniego albumu, nową fabułę, która kapitalnie rozwija świat i bohaterów, a także sporo krótkich form w bonusie.
Scenarzysta Kyle Higgins staje na głowie aby campowy świat strażników mocy uczynić bardziej rzeczywistym i dostosować do dzisiejszych odbiorców. Ze swoich poczynań wychodzi obronną ręką, bowiem serwowane przez niego fabuły dostarczają przede wszystkim mnóstwa rozrywki, nie nużą, a przy okazji są świetnie opowiedziane i mocno skupiają się na bohaterach i relacjach między nimi. Nie ma też mowy o powtarzalności i epizodów z potworem tygodnia, jak to było w serialu. Jest za to stopniowe rozwijanie całego uniwersum i szukanie nowych interesujących dróg, którymi mogłoby podążyć.
W tym tomie autor zamyka wątek równoległej rzeczywistości, w której Zielony Ranger stanął po stronie Rity Odrazy. Konsekwencje tego wyboru okazują się katastrofalne dla tamtejszych Rangersów i mogą mieć też wpływ na rzeczywistość podstawową. Higgins świetnie uwydatnia ciężar z jakim zmagają się wojownicy gdy przeglądają się w mrocznych zwierciadłach, to jak niektóre wybory i decyzje na nich wpływają i towarzyszą im w dalszych opowieściach. Gdy jeden kryzys zostaje zażegnany, zaraz pojawia się nowy, tym razem w osobie Płetwiarza, który udoskonala swoje gliniane potwory i sieje terror na całej planecie. Wydarzenia eskalują i kierują się w bardzo ciekawe strony, pojawia się nowy, nieoczekiwany sprzymierzeniec, który skrywa sporo tajemnic, zostaje ujawniona tajemnica pierwszych ziemskich rangersów, a w tle działają zupełnie nowe siły, które wybuchną bohaterom w twarz w kolejnym albumie. Na deser dostajemy sporo krótkich form w wykonaniu różnych twórców, które poszerzają perspektywę i rzucają nowe światło na niektóre wątki z podstawowej fabuły, dodają głębi i podbudowują postacie lub są typowym czasoumilaczem na poprawę humoru i rozluźnienie. Wśród artystów znajdują się takie nazwiska jak Rob Guillory, Terry Moore, James Kochalka czy Frazer Irving.
Pod względem grafiki jest bez zmian. Hendry Prasetya nadal pozostaje na stanowisku głównego rysownika i dostarcza przyjemne dla oka, dopracowane ilustracje, które świetnie oddają naturę bohaterów i rozwijającego się świata. Drugiemu tomowi serii “Power Rangers” nie towarzyszy efekt zaskoczenia, ale to dlatego, że już po pierwszym mniej więcej wiadomo było czego się spodziewać. Niemniej to wciąż kawał porządnie skonstruowanej opowieści nie tylko dla miłośników franczyzy, ale wszystkich tych, którzy szukają interesującej alternatywy dla superbohaterów z Marvela i DC. Mam nadzieję, że szybko doczekamy się kolejnego albumu z tej serii.
Mighty Morphin Power Rangers, tom 2
Nasza ocena: - 80%
80%
Scenariusz: Kyle Higgins. Rysunki: Hendry Prasetya, Daniel Bayliss i inni. Egmont 2020