„Mój cień jest różowy” to króciutka, wierszowana książka, która okazuje się niezwykle potrzebna, zwłaszcza w obrębie współczesnego społeczeństwa, borykającego się z problemem przemian światopoglądowych i postrzegania ról społecznych. To głos potrzebny, ale i głos odważny, przełamujący pewne bariery i uwrażliwiający na problematykę ról płciowych narzucanych przez otoczenie.
Historia o chłopcu, który zamiast standardowego, niebieskiego cienia – jak wszyscy mężczyźni w rodzinie – jest posiadaczem cienia różowego, to wypadkowa własnych doświadczeń autora z kilkuletnim synem, przechodzącym okres fascynacji Elsą z „Krainy Lodu”. Stewart uświadomił sobie wtedy, jak potrzebna jest akceptacja niekoniecznie standardowych postaw u dziecka, jak znaczące dla właściwego rozwoju jest nie wypieranie i negowanie, ale wspieranie przez rodzica wewnętrznych potrzeb, fascynacji i odczuć emocjonalnych dziecka. Co określa to, jacy chcemy być? Czy płeć musi narzucać bezkrytycznie model zachowań i postrzegania świata? Czy może – w myśl właściwego, zrównoważonego rozwoju w duchu otwartości i samoakceptacji pozwolić dzieciakom być takimi, jakimi chcą być?
Książka Stewarta z pewnością – jak słusznie zauważa jej tłumacz, Michał Rusinek – nie trafi na listę lektur w naszym kraju. Jednak nadal jest dla niej szansa, przez otwartość kadry nauczycielskiej, rodziców i bibliotekarzy, że zasugerują tę pozycję nie tylko do czytania dzieciom ale i – a może przede wszystkim? – rodzicom, którzy sami uwikłani w utarte schematy społecznego postrzegania ról płciowych zyskają szansę na spojrzenie na temat inaczej, na uzyskanie nowej, szerszej perspektywy?
Przypisywanie konkretnych zachowań – z wykluczaniem innych – w zależności od płci dziecka, to społeczna norma, w jakiej większość z nas została wychowana. Ale czy to dobrze? Im więcej rozumiemy otaczający nas świat, tym więcej niewłaściwych modeli wychowawczych zaczynamy zauważać. Problemem jest narzucanie przez kulturę społeczną tendencyjności postaw, przynależnych każdej płci, co może powodować znaczące problemy rozwojowe u dziecka. Zwłaszcza nierozerwalne łącznie płci biologicznej z płcią kulturową, co z góry narzuca dziecku pożądany – z punktu widzenia płciowej przynależności – zespół zachowań. Nie pozwalamy być maluchom takimi, jakimi chciałyby być, nie pozwalamy im na szukanie własnej tożsamości, badanie własnych odczuć i potrzeb, zastępując to wszystko implementacją naszych osobistych wyobrażeń i oczekiwań. A prawdziwe rodzicielstwo powinno przecież polegać na czymś innym. Na pokazywaniu różnorodności świata, na złożoności i szerokim spektrum doświadczeń. Czasem zgodnie, ale czasem wbrew naszym oczekiwaniom i społecznym rolom, jakie z gruntu przypisujemy danej płci. I wiecie co? To wcale nie takie straszne, cały ten gender! Pozornie może wydawać się zaskakujące, może wzbudzać pewien uzasadniony niepokój, ale tylko jeśli nie przyjrzymy się tematowi szerzej. Jeśli sami zamkniemy się w ograniczeniach schematycznego myślenia, zamiast pokusić się o próbę zrozumienia tematu, dostrzeżenia szerszej perspektywy.
Scott Stewart zaskakuje mądrymi spostrzeżeniami w temacie nie tak oczywistym, jak mogłoby się wydawać. Wszyscy przecież pragniemy tego, co dla naszych pociech najlepsze. Niekoniecznie jednak zdajemy sobie sprawę, co to jest. „Mój cień jest różowy” stara się nam to pokazać, trochę zmienić naszą optykę i dostrzec więcej możliwości, niż te, które nam niegdyś wpojono. A to może działać tylko na korzyść, rozwijając nie tylko wiarę w siebie i samoakceptacje u dziecka, ale też kształtować bardziej otwarte, tolerancyjne na odmienność społeczeństwo, w którym dla każdego jest miejsce.
Mój cień jest różowy
Nasza ocena: - 90%
90%
Scott Stewart. Wydawnictwo Znak Emotikon 2021