“Nie zwalaj winy na blond” to powieściowy debiut dziewiętnastoletniej Agi Pawlikowskiej, która podobnie jak Dorota Masłowska dwadzieścia lat wcześniej, wciela się w rolę głosu własnego pokolenia. I choć jej przesłanie nie wzbudzi tylu kontrowersji co poprzedniczka, to jest równie ważne i przejmujące.
Set jest wrażliwym piętnastolatkiem, właśnie rozpoczynającym liceum. Siedem lat wcześniej, w wyniku wypadku drogowego, jego ojciec zapadł w śpiączkę, z której prawdopodobnie nigdy się nie wybudzi. To wydarzenie całkowicie odmieniło życie chłopaka, a jego konsekwencje towarzyszą mu każdego dnia, chociażby w relacjach z siostrą, która obwinia go za kalectwo ojca. Dziewczyna jest dla niego bezwzględna, a jej ostatnie działania przyjęły formę publicznego poniżania, nagrywanego i wrzucanego do sieci ku uciesze lokalnej młodzieży. Set te wszystkie docinki dzielnie znosi, niejako wierząc w swoją winę, ale pewnego dnia coś w nim pęka, mówi dość i z pomocą wiernego przyjaciela rozpoczyna spontaniczny akt zemsty. Tak rozpoczyna się samonapędzająca się spirala nienawiści, która ściąga wszystkich w stronę otchłani.
Gdyby nie informacja prasowa, trudno byłoby odgadnąć, że Pawlikowska jest debiutantką. Młoda pisarka świetnie operuje słowem, czarnym humorem i ironią. Jest wprawną obserwatorką, potrafiącą wyławiać z rzeczywistości co ciekawsze sytuacyjne smaczki, budować złożone osobowości i relacje między postaciami. Z kolei po licznych popkulturowych nawiązaniach widać, że to osoba oczytana i naoglądana, mająca szeroki wachlarz zainteresowań, którymi z premedytacją dzieli się z czytelnikami. Jednak tym co jest najważniejsze jest dojrzałość z jaką podejmuje ważne i delikatne tematy dotyczące jej rówieśników z pokolenia Z, od urodzenia obracających się w pełni scyfryzowanym społeczeństwie.
Zapewne nastolatki i tzw. młodzi dorośli będą przeglądać się w tej powieści jak w lustrze, a dla starszych roczników będzie ona niepowtarzalną okazją aby zajrzeć za kotarę problemów, z którymi mierzą się dzieciaki urodzone w okolicach dwutysięcznego roku. Ich świat niby jest prosty, mają stały dostęp do technologii, wiedzy i możliwości nieosiągalnych dla poprzedników. Ale to tylko pozory, bowiem w pakiecie znalazły się też “plusy ujemne”. Świat kreślony przez Pawlikowską to bezduszne miejsce pełne zapracowanych rodziców wykręcających się od obowiązków żałosnymi wymówkami, znajomych, których tak naprawdę wcale się nie zna, ucieczek w używki i nałogi, nieprzepracowanych traum i nieleczonych depresji. Czas jest w nim odliczany ilością rosnących subskrypcji i lajków, a rzeczywistość uległa rozpadowi na tą realną (przykrą i nudną) i wirtualną (tylko trochę mniej przykrą, ale bardziej atrakcyjną). Set i jego ekipa uciekają w popkulturę, sztukę i własną internetową twórczość, ale na dłuższą metę nie będą one remedium na trawiące ich ból i samotność.
“Nie zwalaj winy na blond” to przejmująca opowieść o rozpaczy, rozgoryczeniu i żałobie, dla niepoznaki ubranych w lekką formę i wisielczy humor. Pawlikowska może nie jest tak drapieżna literacko jak Masłowska, ale ze swoimi obserwacjami również zawsze trafia w punkt. A czy o jej książce będzie równie głośno jak o “Wojnie polsko-ruskiej…”? Mam nadzieję, że tak, gdyż niemy krzyk pokolenia Z należy w końcu usłyszeć.
Nie zwalaj winy na blond
Nasza ocena: - 85%
85%
Aga Pawlikowska. Szelest 2022