Nowy album z przygodami mutantów przede wszystkim przytłacza mnogością wątków. I dlatego dla czytelników, którzy nie znają pobocznych serii z projektu Jonathana Hickmana, fabularnie będzie stanowi nie lada wyzwanie.
Od kiedy Jonathan Hickman zajął się tworzeniem i jednocześnie nadzorowaniem opowieści o mutantach Marvela projekt ów stał się chyba najambitniejszą aktualnie, szeroko zakrojoną historią superbohaterską. Odkąd X-Men osiedlili się na Krakoi zaczął się chyba najbardziej świetlany rozdział ich przygód. To oni dyktują warunki na Ziemi, to oni tworzą polityczne i ekonomiczne trendy i to oni wreszcie mają niemal doskonały plan na zbudowanie świata, w którym mutanci nie muszą chronić się przed żądnymi ich krwi homo sapiens. I jak ma to miejsce w najnowszym tomie – to oni urządzają najbardziej wypasioną imprezę na Ziemi, która jak się z czasem okaże, zatrzęsie równowagą sił w całym Układem Słonecznym.
W “Hellfire Gali” znajdziemy jeden klasyczny zeszyt autorstwa Chrisa Claremonta i Johna Boltona mający miejsce na tymże cyklicznym evencie, choć bez takiej oprawy jak w niniejszym crossoverze. Co ciekawe, ten archiwalny pojedynczy zeszyt przyniesie więcej dramatycznych wydarzeń niż cała historia tworzona przez Hickmana i innych twórców na potrzeby odbywającej się na Krakoi Hellfire Gali. Owszem, mamy w nadzorowanej przez Hickmana fabule nie tylko mutantów, ale również garstkę Avengers i całe mnóstwo ziemskich przedstawicieli, ale oni wszyscy razem przede wszystkim gadają i gadają, urządzając potyczki słowne, a w duchu przede wszystkim (może oprócz Avengersów) knują.
W niniejszym crossoverze, oprócz wydawanych u nas serii (czyli tej głównej o X-Men, a następnie i “New Mutants”, “Wolverine” i “Marauders”) znajdziemy także kilka innych cykli, które znamy jedynie z innych crossoverów (wcześniej było to “X Mieczy”). I w tym przypadku, dla kogoś kto nie zna przygód mutantów z takich serii jak “Hellions”, “X-Force”, czy “Excalibur”, będzie to skok na wyjątkowo głęboką wodę, szczególnie wtedy, gdy wydarzenia na Hellfire Gali nawiązują do konkretnych wydarzeń z tychże serii. Zagubienie gwarantowane, tak jak problem z rozpoznaniem wszystkich występujących tu mutantów – nie pomogą nawet grafiki z początku tomu zbierająca wszystkie istotne postacie. eventu Świat mutantów pod przewodnictwem Jonathana Hickmana poszedł bowiem do przodu i ci co nie nadążają (mowa zarówno o czytelnikach jak i ludzkich bohaterach z komiksu) po prostu zostają w tyle.
Nie ma tu sensu wymieniać wszystkich wątków, w które obfituje Hellfire Gala – kto myślał, że znajdzie tu przede wszystkim bezpośrednią kontynuację wątków z wydanego miesiąc wcześniej pierwszego tomów “Rządów X. X-Men” może się zdziwić. Choć jest jeden wyjątek – zapowiedziane w tymże tomie wybory do nowej drużyny X-Men, które sprokurowali Scott Summers i Jean Grey. Tak jest, dowiemy się jaki jest aktualny skład drużyny i poznamy kulisy głosowania. To pierwszy z dwóch najbardziej istotnych wątków Hellfire Gali. To jednak ten drugi świadczy o tym, jak bardzo poważnie Jonathan Hickman traktuje rozwijanie świata mutantów.
Przygotujmy się zatem na coś wyjątkowo spektakularnego, co jeden z uczestników gali, po zorganizowanym pokazie o iście kosmicznej skali kwituje słowami, że właśnie zmobilizowali całą ludzkość do stawienia czoła zagrożeniu ze strony mutantów . Odtąd nic już nie będzie takie samo, zdaje się w podtekście mówić Jonathan Hickman i nie mamy wyjścia – musimy w to wierzyć. To co się wydarzyło poraża skalą możliwości mutantów. A jednocześnie cała Hellfire Gala, dzięki imprezowej otoczce i takim samy w stylu rysunkom różnych artystów ma swoisty smak lekkości, nawet gdy wokół rozgrywają się po cichu dramaty. Wreszcie bowiem widzimy mutantów wyluzowanych, czujących że są u siebie i nie muszących ukrywać swoich pragnień i zdolności. Wszystko zatem idzie dla nich w dobrym kierunku, choć jestem pewien, że zarówno na X-Men, jak i na głowy czytelników Jonathan Hickman niebawem wyleje kubeł zimnej wody by ostudzić te wielkie nadzieje.
Rządy X. Hellfire Gala
Nasza ocena: - 70%
70%
Scenariusz: Jonathan Hickman i inni. Rysunki: Pepe Larraz i inni. Tłumaczenie: Marek Starosta. Egmont 2024