„Nie w szczepionkę” Jakuba Nowaka okazuje się być powieścią bardzo intymną. Na wskroś osobistą opowieścią o okresie dojrzewania, kiedy człowiek już może wszystko, ale jeszcze nie za bardzo zdaje sobie z tego sprawy.
Proste prawdy o tym, jak dobry jest to czas, zaczynamy rozumieć długo po fakcie, z perspektywy człowieka już dojrzałego, kiedy życie wyzuje nas z wielu marzeń, a proza codzienności przytłoczy. Urośnie ówczesny okres do rangi mitu, do sielankowej przypowieści, bynajmniej nie nienaznaczonej bólem, troską, cierpieniem, ale jednak przyobleczony w niepowtarzalną beztroskę, jakiej nie da się już nigdy później doświadczyć.
Współczesne dzieciaki tego nie pojmą, bo rodzą się w świecie, gdzie dostępne jest wszystko, gdzie świat jest globalną wioską, a możliwości są – z grubsza – nieograniczone. Ale smak prawdziwości powieści Nowaka poczują ci, którzy urodzili się w tamtych czasach, którzy okres dojrzewania przeżywali w dobie lat 90. To ballada o zagubieniu, o samotności, o potrzebie bliskości, poszukiwaniu jej i nieumiejętności jej znalezienia zarazem. Postać głównego bohatera to rozpaczliwy wręcz krzyk za nieubłaganie traconą niewinnością, za tym pędem, ku dorosłości, który – jakże w tamtym wieku upragniony – jest zarazem pędem ku samozagładzie. Bo kiedy stajemy się dorośli, jakaś część nas obumiera i staje się ledwie mglistym, wygładzonym przez czas i zwodniczą pamięć własną wspomnieniem.
Postać Siwej symbolizuje w powieści to odwołanie do minionego, tę niechęć do pogodzenia się z przemijaniem, z utratą przywilejów młodości, tego prawa do robienia błędów, których konsekwencje, choć czasem bolesne, są zwykle akceptowalne i odwracalne.
Owszem, z pewnością nie jest to opowieść pozytywna, w dosłownym znaczeniu. Jest brudna, niepokojąca, pokazująca wszechobecne zło, przenikające każdy szczebel małomiasteczkowej społeczności, gdzie nawet to, co winno być święte, okazuje się zbrukane. Pokazuje postsowiecką, nieokrzepłą jeszcze, młodą, dopiero kształtującą się w bólach polską demokrację, z wszystkimi jej przywarami, z całym brudem i biedą. Ale też z łaknieniem „Zachodu”, tego całego, może i wyimaginowanego, ale jakże pociągającego świata.
Nie ma w powieści Nowaka zbyt wielu ludzi szczęśliwych. Cierpi każdy, na swój sposób, na swoją modłę pielęgnując minione straty, krzywdy, tajemnice, które z czasem stają się coraz większym brzemieniem. Opisuje Nowak fasadowość małomiasteczkowych społeczności, w których wielu widzi prawdę, ale udaje, że jej nie dostrzega, której często woli nie dostrzegać. I starszy mąż staje się dla świata ojcem, dziecko nieletniej jej małym braciszkiem, póki nie widać blizny po cesarskim cięciu, a matka głównego bohatera w oczach rodziny ma być ciężko pracującą na międzymiastowej emigracji, nie zaś romansującą w imię szukania nieodkrytego szczęścia kobietą zwyczajnie niespełnioną.
Wszyscy u Nowaka zdają się coś ukrywać, kogoś udawać, grać jak nie przed innymi, to przed samymi sobą. I wszyscy, jak jeden mąż, cierpią na tę swoistą przypadłość małomiasteczkowości, która wydaje się nie pozwalać im się wyrwać na świat, uciec od przypisanej z racji urodzenia roli.
„Nie w szczepionkę” to – mimo całego smutku, jaki w sobie kryje – powieść jednak pozytywna. Osobista, nostalgiczna, mocno oddziałująca na emocje odbiorcy. Ale mówiąca też o tym, że przeszłość jest właśnie tym, czym jest – minionym, przebrzmiałym. Nie tyle zapomnianym, ile zwyczajnie, niezmienialnym. Ale nadal przeszłym. A my, którzy przeżyliśmy to wszystko, którzy dorośliśmy, dojrzeliśmy, jesteśmy już kimś innym. I nie musimy wiecznie cierpieć za minione.
Warsztatowo, zwraca uwagę swoisty, bardzo oszczędny styl Nowaka. Jest tu surowość opowieści, każde słowo ma swoje znaczenie, swój ciężar, a mnogość retrospekcji zmusza czytelnika do ułożenia sobie całego obraz samodzielnie. Nie jesteśmy tu prowadzeni za rękę, raczej zasypuje nas autor migawkami minionego i jeśli czytamy wystarczająco uważnie, z należytą czujnością, złożymy obraz całości, zrozumiemy wszystko. Ale to zależy od nas. Od naszego zaangażowania, od poddania się rytmowi tej prozy, dziwnej, dusznej, niepokojącej, ale jednak bezustannie grającej na zakorzenionym w nas sentymencie.
Kojarzy mi się ta stylistyczna oszczędność z prozą Jakuba Małeckiego, może jeszcze z twórczością Piotra Rogoży. Być może jest to wypadkowa tego, że wszyscy trzej pochodzą ze zbliżonych roczników, dorastali w podobnym okresie ogólnie rozumianej transformacji, dlatego też późniejsze powroty do przeszłości naznaczone są u nich wszystkich podobną szarością i beznadzieją okresu wczesnego postkomunizmu, okraszonych jednak iskrą romantyczno – przaśnej sielankowości? Nowak skupia się tutaj w zobrazowaniu problemów dojrzewania, przez pryzmat braku przynależności, swoistego oderwania do przeszeregowania do rodziny, do grupy, do społeczności. Kolejni bohaterowie próbują zrozumieć siebie, siebie zdefiniować. Choćby czynili to nieświadomie, to jednak do tego dążą. Każde na swój sposób. A ich problemy, smutek, cierpienie wywodzi się z niemożności wpasowania, której zresztą chyba każdy w określonych momentach życia doświadcza.
„Nie w szczepionkę” to proza wymagająca od czytelnika cierpliwości. Brak tu przesadnie wartkiej akcji, sama fabuła zdaje się mocno pretekstowa, co jednak nie przeszkadza okazać się „Nie w szczepionkę” jedną z najlepszych tegorocznych powieści. A z pewnością jedną z najlepszych w pierwszym półroczu (ma Powergraph w zanadrzu jeszcze kolejną powieść Justyny Hankus, więc jest na co czekać). Dla tych, co czytali wcześniejszą, westernową w tonacji powieść Nowaka – „To przez ten wiatr” – należy się ostrzeżenie – to powieść zupełnie inna, niż jej poprzedniczka. Niezasadnym byłoby więc nawet próbować przeszeregować je na osi „lepsza, czy gorsza”. „Nie w szczepionkę” jest inna, zupełnie, choć literacko, okazuje się nadal taką samą przyjemnością. Nowak już debiutancką powieścią, uciekającą zresztą od fantastyki, prezentowanej zwykle w opowiadaniach (choćby zebranych w zbiorze „Amnezjak”) zapowiadał się jako literacka obietnica czegoś znaczącego. Nową powieścią tylko potwierdza, że szeroko rozumiany mainstream doczekał się kolejnej gwiazdy na nie tak znów rozległym firmamencie. Co ciekawe, kolejnej, po Małeckim, czy Orbitowskim, która wywodzi się w prostej linii z fantastycznego poletka.
Sprawdź, gdzie kupić:
Nie w szczepionkę
Nasza ocena: - 85%
85%
Jakub Nowak. Wydawnictwo Powergraph 2025