Gorący temat

Trupokupcy – w lesie jest mrok, co karze i nagradza [recenzja]

„Trupokupcy” Magdaleny Świerczek – Gryboś to powieść ciężka, brudna, niespokojna. I w tym wszystkim okazuje się być jedną z ciekawszych postapokaliptycznych wizji, jakie wykrzesała polska literatura. Mieszanka słowiańszczyzny i postapo, napisana poetyckim, stonowanym językiem pochłania czytelnika, jak bohaterów pochłania mrok Czarnego Lasu. Warto po nią sięgnąć.

Niewielka wioska Stare Olchy to miejsce, w którym trupokupiec pobiera od mieszkańców zapłatę dla tajemniczej istoty zamieszkującej las. W zamian, mieszkańcy nie obawiają się chorób, ani głodu, karmiąc się „tym, co z lasu wyjdzie”. Jednak obrona przez uzbrojonymi bandytami, zwanymi juchochłepcami wymagać od nich będzie jeszcze większego poświęcenia, większego zintegrowania z tajemniczymi siłami, z samym Królem, zamieszkującym las…

Proza Świerczek – Gryboś jest duszna, niespokojna. Zasiedlona przez tajemnicze stworzenia rodem ze słowiańskich wierzeń, ale w kreacji nieoczywistej. Odległej od przaśnej, folkowej wizji, z jakiej ostatnio ochoczo korzystają polscy twórcy. W „Trupokupcach” jest mroczniej, ciężej, ale jednocześnie całość opiera się na niedopowiedzeniach. Na aurze tajemniczości. Bohaterowie nie do końca rozumieją, z czym przyszło im się zetknąć, z czym koegzystować. Ponure wizje, sny, nowo przypisane role – to wszystko składa się na przerażającą wizję zniszczonego świata, w którym popiół sypie się z nieba, a z jezior wypełzają zapomniane słowiańskie demony, łaknące ofiar dla przebłagania.

To nieduża objętościowo powieść, która ma bardzo wysoki próg wejścia. I to chyba jedyna wada, że troszkę zbyt mało autorka poświęciła na opis wykreowanej wizji świata, przez co – zwłaszcza z początku – trudno nam się w nim zagłębić, odnaleźć w obcym, niepokojącym sztafażu. Nie jest to jakiś kardynalny błąd, jednak przydałoby się rozbudować nieco warstwę opisu, byśmy wizję Starych Olch po klimatyczno-technologicznej katastrofie poznali nieco lepiej, dokładniej byli zdolni ją sobie zwizualizować. Jednak, mimo tego, książka czyta się bardzo dobrze, a niepokój, który nam towarzyszy w trakcie lektury kwalifikuje ją bliżej gatunkowemu horrorowi, niż fantastyce, jako takiej. Ale z pewnością nie jest to wada, a wręcz przeciwnie.

Warsztatowo Świreczek-Gryboś radzi sobie naprawdę dobrze. Blisko jej do wczesnej twórczości Anny Kańtoch, może i wymagającej jeszcze pewnego wygładzenia, doszlifowania, ale już zwiastującej znaczący talent.

Jak słusznie zauważa na okładce Michał Cetnarowski: „o takich książkach mawia się, że są nie dla każdego”. I jest w tym dużo racji, bowiem specyficzna, niepokojąca atmosfera, aura niedopowiedzeń i ponurych wizji będących udziałem powieściowych bohaterów sprawia, że powieść nie należy do „lekkich, łatwych i przyjemnych”, jakie zwykliśmy czytać dla rozrywki.

„Trupokupcy” to literatura wymagająca. Jednak to właśnie wyznacznik twórczości wybitnej lub do takiej aspirującej. Autorka stara się budować własny, niespotykany wcześniej, literacki świat, będący z jednej strony bolesną oceną ludzkości, która doprowadziła do katastrofy, a z drugiej gorzką przestrogą, do czego może doprowadzić nas chęć dominacji nad odwiecznymi prawami natury.

Mocno obecna jest w powieści muzyka, która nieodłącznie towarzyszy bohaterom, z jednej strony stając się uzupełniającym narratorem w historii, a z drugiej – mocniej osadzając postaci w naszej rzeczywistości. Choć starannie odkształconej, wypaczonej, to jednak przez te muzyczne tropy i ścieżki bardziej nam tożsamej, znajomej, swojskiej.

„Trupokoupcy” to powieść bardzo dobra i nawet oszczędność w opisaniu świata przedstawionego nie psuje odbioru. Ot, wymaga więcej od czytelniczej wyobraźni, nie podaje aż tyle „na tacy”, ale zmusza do samodzielnego wyobrażenia postapokaliptycznego świata. Jednocześnie lektura to niezwykłe, niepokojące przeżycie, któremu polecam każdemu, kto ceni sobie oryginalne wizje postapo. Świerczek – Gryboś w niezwykły, umiejętny sposób połączyła dwie popularne konwencje (postapokalipsę i słowiańszczyznę) w mieszankę zaskakującą, oryginalną i ujmująco mroczną. Z chęcią powróciłbym jeszcze kiedyś do świata „Trupokupców”, do którego i Was zapraszam.

Trupokupcy

Nasza ocena: - 80%

80%

Magdalena Świerczek - Gryboś. Wydawnictwo SQN 2020

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Serce pustyni – awanturniczo – przygodowa seria, jakiej nam brakowało [recenzja]

Robert Karcz powraca. A ja, jeśli przy pierwszej części – „Honor złodzieja” – jeszcze wahałem …

Leave a Reply