Historia alternatywna ma to do siebie, że pozwala na korzystanie po równo z rzeczywistych wydarzeń jak i wyobraźni autora. Choć więc w wyścigu kosmicznym przed długie lata dominowały jedynie Stany Zjednoczone i Związek Radziecki, w którejś z wersji rzeczywistości ich równorzędnym partnerem mógł być też kraj położony nad Wisłą.
Książka Bartka Biedrzyckiego rozpoczyna się brawurowo, bo wglądem w ambitny projekt toczącej właśnie wojnę Trzeciej Rzeszy. Zwycięstwo nazistów wydaje się być przesądzone, ostateczną granicę jaka zostaje do pokonania wyznacza zatem to co znajduje się ponad chmurami. Ale życie bywa przewrotne – wkrótce przewaga agresorów zaczyna niknąć w oczach, armia polsko-radziecka śmiało maszeruje przed siebie, a po śmiałych próbach podboju kosmosu ostatecznie pozostają jedynie dokumenty. Z rodzaju takich, które w przyszłości mają przyczynić się do zaistnienia Polski pośród gwiazd.
Jako słowo się rzekło, „Zimne światło gwiazd” to historia alternatywna, przedstawiająca kolejne etapy ekspansji naszej ojczyzny w prawdziwie kosmicznym kierunku. Nie mamy tu jednak do czynienia z dość przewidywalną kroniką kolejnych kluczowych wydarzeń, a raczej ich zapisem z perspektywy bohaterów biorących w nich udział. „Zimne światło gwiazd” zaskakuje właśnie takim, mocno personalnym ujęciem fascynującego tematu – i wypada na tym polu równie wiarygodnie co i w przypadku bardziej technicznych szczegółów.
Mimo wszystko jednak, zdecydowanie nie jest to hard science fiction. Biedrzycki lubi pobawić się detalami (tu również ogromne brawa dla wydawnictwa za bardzo klimatyczne dodatki do książki), ale zamiast przeniesienia środka ciężkości w ich kierunku, traktuje technologię bardziej jako naturalną ekspozycję dla wcale sprytnie odmalowanego krajobrazu świata w którym historia potoczyła się zupełnie inaczej niż w naszym. Nieco socjologii, nieco wspomnianych personalnych historii poszczególnych postaci, ale przede wszystkim zachwyt nad ludzką zdolnością do przełamywania kolejnych granic, nawet jeśli miałaby wiązać się ona z bolesnymi stratami dla jednostek. Pod tym względem, „Zimne światło gwiazd” jako żywo przypomina powieści pisane przez klasyków w stylu Asimova czy Clarke’a, ale jego ambicje pozostają znacznie bardziej zakorzenione w rzeczywistości jaką moglibyśmy znać.
Fabularnie jest więc co najmniej intrygująco, a równie ciekawie wypada książka Biedrzyckiego również pod kątem samego stylu autora. Kolejne opowieści są dynamiczne i nieprzewidywalne, a znakomicie uzupełniają je przerywniki w postaci mini-rozdziałów stylizowanych na propagandowe artykuły. Choćby tylko z tego względu ktoś mógłby zarzucić „Zimnemu światłu gwiazd”, że ma do czynienia z literaturą socrealistyczną, a przecież do pakietu mamy jeszcze stylizowany język jakim posługuje się część bohaterów, ale nic bardziej mylnego – to raczej świadoma zabawa formą autora, dostosowana pod gruntownie przemyślaną historię.
„Zimne światło gwiazd” jest zatem lekturą nietuzinkową – z jednej strony aż rezonującą swojskością, a z drugiej pełną rozmachu i epickich wydarzeń zmieniających bieg cywilizacji. A zarazem pokazującą, że gdyby historia potoczyła się nieco inaczej, być może znajdowalibyśmy się w zupełnie innym miejscu, niż jesteśmy teraz. No cóż, nawet jeśli to jedynie literacka fikcja, pomarzyć dobra rzecz.
Zimne światło gwiazd
Nasza ocena: - 75%
75%
Autor: Bartek Biedrzycki. Wydawnictwo IX, 2020.