Gorący temat

11 Września 2001. Dzień, w którym runął świat – prostota przekazu [recenzja]

Od samolotowych zamachów na World Trade Center minęło już 20 lat. We francuskim komiksie oglądamy te i nieco późniejsze wydarzenia z perspektywy francuskiej nastolatki i tak opowiedziana historia ujmuje swoją prostotą.

Dwadzieścia lat to już kawał czasu, który zapewnia rodzaj dystansu twórczego w opowiadaniu nawet o najstraszniejszych wydarzeniach. Czy jednak przy najbardziej jak dotąd emblematycznym dla dwudziestego pierwszego wieku wydarzeniu taki dystans jest możliwy? Już sam tytuł komiksu idzie z mocnym przekazem, a grafika z okładki, nawet przy niecodziennej miękkości kreski jest niczym obraz na zawsze wypalony na siatkówce, po którym nic już nie było takie samo.

W albumie Baptiste Bouthiera i Heloise Chochois sprawdzają się twórcze podejścia. Bardzo dobrze, że nie mamy tu do czynienia z realistyczną, w fotograficznym typie kreską, którą zapewne można by budować patos niektórych scen. Nie, “11 września 2001” to estetyka podchodząca pod cartoonową, która jak wiemy choćby na przykładzie “Odysei Hakima”, czy komiksów Delisle’a sprawdza się świetnie przy opisywaniu rzeczywistych wydarzeń. Dzięki niej, postacie z komiksu stają się nam w jakiś sposób bardziej bliskie i chociaż pokrótce każdy z nas wie, co wydarzyło się 11 września, to niektóre zawarte tu epizody mogą autentycznie zaskoczyć.

Fabuła bowiem idzie tutaj jakby dwutorową narracją. Pierwsza to ta, która sami (w zależności od tego ile mamy lat) kojarzymy z telewizyjnych doniesień. Druga to wychwycone historie kilku osób, którym przykładowo udało się cudem ocaleć po uderzeniu samolotu w jedną z wież, czy opowiedziana w poruszający sposób historia jednego, znanego zdjęcia z tego feralnego dnia. Równie istotna jest tu jeszcze historia młodej Juliette, która żyjąc daleko, we Francji, na swój sposób, nie do końca pojmując co się właśnie wydarzyło, przeżywa amerykański dramat. Dramat, który rozlewa się na cały świat, w zasadzie wciąż trwa i wydaje się nie mieć końca, naznaczając jednocześnie i ludzką mentalność, i zmieniające się  w różnych aspektach codzienne życie. 

Komiksowy “11 września 2001” to nie żadne wiekopomne dzieło, tylko w dużym stopniu połączenie komiksu edukacyjnego z wizją osobistych przeżyć Juliette. W tej pierwszej warstwie spełniłby się znakomicie jako szkolna lektura, która w udany i prosty sposób może młodzieży poukładać w głowach wydarzenia światowe związane z terroryzmem z ostatnich dwudziestu lat. Zaś w tej bardziej osobistej warstwie ujmuje prostotą doznań nastolatki, ale też rodzajem mądrości, z jaką młoda Juliette patrzy na świat. Nie nastawiamy się tu raczej na fajerwerki emocjonalne, czy wstrząsające, naturalistyczne kadry, bo to właśnie w prostocie przekazu tkwi siła tego komiksu.

11 Września 2001. Dzień, w którym runął świat

Nasza ocena:

Scenariusz: Baptiste Bouthier. Rysunki: Heloise Chochois. Tłumaczenie: Wojciech Birek. Non Stop Comics 2021

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Jazz Maynard tom 3. Live in Barcelona – przesycona jazzem współczesna opowieść noir [recenzja]

Chociaż dość długo kazali autorzy serii „Jazz Maynard” czekać na kolejną odsłonę o muzyku – …

Leave a Reply