To była długa droga, choć nie jest to jeszcze jej koniec. Niemniej w piątym tomie “B.B.P.O. – Piekło na Ziemi” opowieść o walce z zalewającymi świat monstrami osiągnęła punkt kulminacyjny.
Poprzedni tom nieco wyciszył emocje, skupiając się w większości na mniejszych historiach, na czele z dwoma opowieściami o egzorcystce Ashley, które zamykały czwartą odsłonę “Piekła na Ziemi”. Rozpoczynając lekturę kolejnego i jak już wiadomo ostatniego tomu serii, nadal pozostajemy w tych indywidualnych klimatach, głównie przyglądając się perypetiom i rozterkom Johanna, który z czasem wyrósł na jedną z najciekawszych i skomplikowanych charakterologicznie postaci. Jak się okazuje, nie na darmo ten bohater znalazł się na okładce, tyle że w zupełnie nowym uniformie. To właśnie Johann Kraus i jego związki ze światem umarłych, czy raczej ze sferą istnienia poza życiem stają się kluczowe dla fabuły piątego tomu “Piekła na Ziemi” .
Na okładkowej grafice widzimy jeszcze dwie arcyciekawe postacie serii, czyli rosyjskiego dyrektora Niczajkę i więzioną przez niego Warwarę. Oni również spełnią w fabule istotną rolę, przywracając serii ducha bardziej zgodnego z pierwowzorem Mike’a Mignoli. Tak jest, za sprawą Warwary pojawią się piekielne siły, które przy zalewających świat monstrach Ogdru Jahada wydają się być bardziej swojskie i bliżej nam znane, w myśl powiedzenia, że koszula bliższa ciału.
Dwie pierwsze opowieści ze zbioru, “Nigdzie, nic, nigdy” i “Współczesny Prometeusz” szykują grunt pod ostateczne starcie. Kiedy w walce z olbrzymim potworem ziejącym magiczną zielenią z której nieustannie kiełkują kolejne monstra nie sprawdza się żadna broń konwencjonalna, ponownie sprawy w swoje ręce muszą wziąć agenci B.B.P.O. W dwóch kolejnych historiach, zatytułowanych złowieszczo “Koniec świata “ i “Nadeszła godzina” będziemy świadkami wielu epickich scen, wielu osobistych dramatów i ostatecznych pożegnań. Na te ostatnie w spin-offie “Hellboya” jesteśmy jednak przygotowani, ponieważ twórcy nigdy nie stosowali w swej opowieści taryfy ulgowej i jeśli ktoś miał z niej zniknąć, jak choćby nieodżałowany Roger, to znikał.
Ci, którzy nadal są w grze w piątym tomie “Piekła na Ziemi” mają przed sobą zadanie wydawałoby się ponad ich siły. Wciąż trudno pogodzić się z okrucieństwem twórców, którzy zabrali tej ekipie Abe Sapiena, ale na szczęście Liz Sherman wciąż jest w formie i razem z obdarowanym nowymi mocami Johannem ponownie bierze na siebie ciężar walki. Brakuje trochę w tym tomie Howardsa ze swym niezawodnym mieczem, niewątpliwie ulubieńca czytelników, ale kiedy już na moment się pojawia, to właśnie po to żeby pchnąć fabułę do przodu. Niemniej topniejące i zmieniające się szeregi BBPO są dowodem na twórczą inwencję i dynamiczną ewolucję całej historii, dzięki którym ani razu nie odnieśliśmy wrażenia, że seria stoi w miejscu.
Takie wrażenie odnosi się również za sprawą rozwiązań graficznych. Kiedy historia walki z nadprzyrodzonymi i kosmicznymi siłami rozpoczynała się wiele lat temu od “Plagi żab”, rysunki Guya Davisa świetnie pasujące do paranormalnego charakteru opowieści nie zapowiadały jeszcze, że fabuła zmierza w stronę epickiego końca czasów. Każdy rysownik wniósł do opowieści z “B.B.P.O.” swój niezwykły wkład, ale do narysowania finału zmagań nikt nie nadawał się lepiej niż Laurence Campbell.
We wcześniejszych tomach zaliczył już pojedyncze występy i jego styl znakomicie pasował do coraz bardziej przesiąkniętych duchem apokalipsy opowieści z “Piekła na Ziemi”. W piątym tomie Campbell rozbił bank dając na spektakularną wizję ostatecznej rozgrywki sił światła i ciemności. W kresce Cambella jest jakieś niezwykłe połączenie realistycznej kreski z estetyką Mignoli i jego sposobem operowania czernią oraz ascetycznych w stylu rozwiązań, będących znakiem rozpoznawczym u Andrea Sorentino i Jae Lee. Wspólnie te elementy nie powinny zadziałać, bo tak są różne, ale wychodząc spod ręki Cambella łączą się w niezapomniane obrazy, które jeszcze większe wrażenie robią oglądane w czerni i bieli w dodatkach pod koniec albumu.
Dotarliśmy zatem do finału, ale to jeszcze nie koniec historii. Przerzedzone B.B.P.O. powróci w nowym i ponoć już finałowym rozdziale epickiej opowieści ze świata stworzonego przez Mike’a Mignolę. Chodzą też słuchy, że do gry wróci również najważniejszy bohater całego Mignolaverse. “The Devil you know” pojawi się u nas w przyszłym roku i wtedy czeka nas wielki finał długiej historii, którą Mike Mignola zaczynał jeszcze pod koniec XX wieku, stawiając pierwsze kroki z “Hellboyem”.
B.B.P.O. - Piekło na ziemi, tom 5
Nasza ocena: - 85%
85%
Scenariusz: Mike Mignola, John Arcudi. Rysunki: Laurence Campbell, Peter Snejbjerg. Egmont 2020