Gorący temat

Barkami po Polsce i Europie – gawęda o polskiej żegludze śródlądowej [recenzja]

Od chwili, kiedy naście lat temu przeczytałem Whartonowski „Dom na Sekwanie”, chciałem mieszkać na barce. Mimo oczywistych problemów codziennych, jakie się z tym wiązały, życie na „pływającym domu” wydawało mi się (i nadal wydaje) nad wyraz kuszące. Dlatego obok takiej pozycji, jak „Barkami po Polsce i Europie” Artura Sobieckiego nie mogłem przejść obojętnie.

Rzecz kluczowa – niniejsza pozycja nie traktuje o barkach mieszkalnych, lecz transportowych, co jednak nie zmienia faktu, iż podejmuje temat codziennego bytowania w okresach rejsowych na pokładzie barki, w tej nietypowej i mało znanej szerzej branży transportu śródlądowego, będącego niegdyś znaczącą gałęzią polskiej gospodarki. A w krajach zachodnich nadal pozostającej jedną z kluczowych gałęzi transportu.
W Polsce – jak wiele kwestii – tak i ta traktowana jest po macoszemu, bez wykorzystania tkwiącego w niej potencjału. Być może przez nazbyt skromną wiedzę na temat jej charakteru i możliwości? Artur Sobiecki, który przez dziewięcioletni okres pracy w żegludze śródlądowej zdobywał kolejne stopnie (aż po patent porucznika) i uprawnienia (jak niemieckie, upoważniające do kierowanie jednostką pływającą po drogach śródlądowych od Odry, do Renu) w niniejszej pozycji opisuje – z mocnym zacięciem autobiograficznym – charakterystykę niegdysiejszej polskiej żeglugi śródlądowej.

Jego praca i związane z nią liczne podróże na barkach właśnie stanowią arcyciekawą opowieść o czasach, jakie minęły, ale były niezbywalną częścią obrazu PRL-owskiej Polski. Mniej znanej, nie uwypuklonej przez ówczesną i późniejszą popkulturę, a więc stanowiącej – przynajmniej w oczach przeciętnego polskiego obywatela – swoistą białą plamę. A żegluga śródlądowa, nie będąca może tak egzotyczną, jak służba na okrętach morskich profesją, również obfitowała w blaski i cienie, będąc mocno uzależnioną od charakteru i specyfiki ówczesnego systemu rodzimej państwowości i systemowych, dyplomatycznych i politycznych relacji z państwami ościennymi. Warto wspomnieć o możliwościach zagranicznych podróży w tamtych latach (a raczej prawie ich braku), dla których żegluga śródlądowa niejako otwierała liczne okazje.

Sobiecki snuje opowieść ze swadą, ze wspomnianym już autobiograficznym zacięciem, nie szczędząc jednocześnie nie tylko rysu historycznego i faktograficznego, ale – może nawet przede wszystkim – portretu żeglugowej codzienności. Stanowi więc „Barkami po Polsce i Europie” lekturę o znaczących walorach poznawczych, odsłaniających przed czytelnikiem wycinek świata prawie zupełnie nieznany, ale wciąż zajmujący, ciekawy, na swój, lokalny sposób egzotyczny. W myśl powiedzenia „cudze chwalicie…”, tak i tutaj uwidacznia się, jak niewiele poznaliśmy nasza własną, wycinkową, mocno branżową historię, która jednakże, mimo swojej specjalizacji, nadal pokazuje pewien znaczący, charakteryzujący obraz PRL-u. Tym bardziej, że nie szczędzi Sobiecki interesujących, często wręcz zabawnych – w ocenie z dzisiejszej perspektywy – anegdot, opisujących nietypowe zdarzenia i przypadki (jak historia ze zrywanymi przez niemieckich celników deskami podłogi w ładowni, którzy musieli ułożyć je na powrót… nie mając pojęcia, jak to zrobić, przez co samo zdarzenia stało się prawie że międzynarodowym incydentem…) Takie historie urozmaicają książkę, dodają jej określonego, gawędziarskiego kolorytu, czyniąc ją ciekawszą i zmieniając publikację w interesującą opowieść w miejsce suchego, faktograficznego reportażu.

„Barkami po Polsce i Europie” to rzecz ciekawa dla każdego, kogo interesują różnorakie oblicza PRL-u i tego, jak wyglądały ówczesne realia w mniej znanych powszechnie aspektach. To także ciekawy reportaż o branży, jaka prawie zupełnie (a szkoda) straciła w naszym kraju na znaczeniu, marnując swój niezbywalny potencjał i atrakcyjność wynikającą z samej swojej specyfiki. Co ciekawe, nasi zachodni sąsiedzi nie popełnili naszego błędu. I gdybym natrafił na tę publikację jakieś dwadzieścia lat temu, to kto wie, czy w efekcie nie znalazłbym miejsca na którejś z niemieckich barek, jakie transportują towary po tamtejszych rzekach po dziś dzień? Wciąż wydaje mi się ten pomysł kusząca opcją. Po lekturze niniejszej publikacji – chyba nawet bardziej.

Barkami po Polsce i Europie

Nasza ocena: - 80%

80%

Artur Sobiecki. Wydawnictwo Bibliotekarium 2023

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Wszystkie drogi prowadzą – umarł król, niech żyje król? [recenzja patronacka]

Umarł król, niech żyje król! Chciałoby się powiedzieć po lekturze drugiej książki Łukasza Kucharczyka. Bo …

Leave a Reply