„Batman. Świat” to wyjątkowa pozycja w najnowszym pakiecie Egmontu. W tej antologii Mroczny Rycerz zawita w różne zakątki świata by walczyć z międzynarodową przestępczością. I jak zapewne wszyscy wiedzą, zalicza również występ w Polsce i to oczami rodzimych twórców.
Obwoluta z okładkową grafiką autorstwa Lee Bermejo jest nieco myląca. Zapowiada przygody Batmana w mrocznym, patetycznym tonie, obejmującego pieczę nad całym światem. W dużej mierze patetyczna jest także wprowadzająca do albumu historia “Globalne miasto” ze scenariuszem Briana Azzarello i wypieszczonymi rysunkami Bermejo, przy pomocy której pomysłodawcy próbują nam uzasadnić cel zebranych w zbiorze opowieści. Krew jest po prostu przelewana na całym świecie, wszędzie działają tchórzliwe szajki i jak widać, czasem najlepszym lekarstwem na ów stan Batman. I tyle. Przedstawienie czas zacząć.
Razem z “Globalnym miastem” mamy tutaj czternaście historii, w których Batman pojawia się w różnych częściach świata, na różnych kontynentach (choć omija na przykład Afrykę i Australię) i za każdym razem tworzą te historie twórcy z kraju, który wizytuje bohater. To chyba największa wartość tego albumu. Nie musieli wymyślać tych przygód przemęczeni amerykańscy twórcy komiksowi, tylko najczęściej lokalne mniejsze lub większe komiksowe gwiazdy. Dzięki temu spojrzenie na przygody Człowieka-Nietoperza jest w niektórych momentach unikatowe, rzeczywiście inne niż w zwyczajowych amerykańskich komiksach, choć zdarzają się różnego typu potknięcia, czy to narracyjne, czy to fabularne, czy po prostu nie do końca trafione scenariusze, które nie wiadomo czy mają być bardziej mini przewodnikiem po zabytkach i historii danego kraju (opowieść z Turcji), czy rzeczywiście opowieścią o Batmanie.
Reklamowe hasło, w myśl którego Batman walczy tu z międzynarodową przestępczością też jest użyte na wyrost, o czym świadczy choćby już druga historia prosto z Paryża, w której główne role grają oprócz Batka Catwoman i Wonder Woman i skoro to Paryż, to musi być romantycznie. Lżejszy, wakacyjny posmak, także za sprawą rysunków Paco Roci ma kolejna opowieść, prosto z Hiszpanii, w której Batman się przede wszystkim nudzi. Duże wrażenie robi włoska historia “Janus” z pomysłową fabułą w której Człowiek-Nietoperz wreszcie dostaje fascynującego przeciwnika. Z kolei w Niemczech spotkamy nie tylko Batmana, ale i Jokera, który jak sam przenikliwie zauważa, rozsądni i pozbawieni radości Niemcy po prostu go potrzebują. To w ogóle jedna z lepszych opowieści, umiejętnie wplatając aktualne, społeczne niepokoje w superbohaterską fabułę.
Do tego momentu antologię czyta się całkiem przyjemnie, a zróżnicowanie tematyczne i graficzne robi dobrą robotę. Zgrzyt następuje przy chaotycznej czeskiej historii jeszcze z czasów komunistycznych, ale wynagradza to potknięcie kolejna opowieść, z Rosji. “Mój Bat-Man” to historia którą z tego zestawienia zapamiętałem najlepiej, bo proponuje niespodziewaną wycieczkę z Batmanem przez dziesięciolecia, tyle że z rosyjskiej perspektywy. I nie, nie chodzi tu o żadną rosyjską wersję Gacka, tylko o ciekawą konfrontację wrażliwości z rosyjskiego artysty z amerykańskim przekazem płynącym z superbohaterskich opowieści. Chyba najlepsza rzecz z całego zbioru.
Później ta dobrze zaprojektowana machina zaczyna się coraz częściej psuć, nawet jeśli twórcy próbują w pomysłowy sposób wpleść charakterystyczne cechy danego kraju w historię z Batmanem. Tak jest w przypadku dwóch historii z Ameryki Południowej i tak jest w opowieściach z Azji – a może po prostu ich specyfika kłóci się z naszą, europejską percepcją komiksowej kultury. Gdzieś pomiędzy tymi opowieściami jest rzecz jasna warszawska historia Batmana, która wyszła spod pióra Tomasza Kołodziejczaka. Polska wygląda tu atrakcyjnie, ale też momentami przaśnie i chyba dlatego Batman nie ma większych problemów, kiedy musi ratować pewną damę z opałów. Kobieca postać wymyka się zresztą amerykańskim standardom i fakt, że nie działa na nią urok Bruce’a Wayne’a pod tym względem wyróżnia opowieść Kołodziejczaka. Poza tym jest po prostu poprawna, bez szaleństw, choć z fajnymi, rysunkowymi smaczkami od Piotra Kowalskiego. Mamy jednak w albumie jeszcze jeden polski akcent, który bardzo cieszy oczy czytelnika.
Kiedy zdejmiemy z albumu obwolutę, ukazuje się grafika z Batmanem na dachu Zamku Królewskiego w Warszawie. Jest w tym obrazku jakaś artystyczna lekkość i wypada on dużo lepiej niż przyciężka grafika Bermejo. To co narysował Piotr Kowalski znacznie lepiej oddaje ducha albumu, który na szczęście nie okazał się wizją pokroju Scotta (oraz Zacka) Snydera, tylko wyrwał na chwilę Gacka ze szponów wielkich eventów. I mimo, że te opowieści nie wnoszą nic istotnego do mitologii Batmana, czy do jego aktualnych przeżyć, stanowią miły przerywnik między tym, co amerykańscy autorzy serwują nam na co dzień. Tylko tyle i aż tyle.
Batman. Świat
Nasza ocena: - 65%
65%
Scenariusz: Brian Azzarello, Tomasz Kołodziejczak i inni. Rysunki: Lee Bermejo, Piotr Kowalski i inni. Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz. Egmont 2021