Siódmy tom serii “Coś zabija dzieciaki” nie zawodzi. Głównie dlatego,że dostajemy w końcu rozstrzygnięcie wydarzeń w miasteczku pod jakże stosowną dla fabuły nazwą – Udręka.
Z tym co dzieje się w Udręce lub na jej obrzeżach obcujemy od piątego tomu serii – to bardzo ważny etap rozwoju postaci Eriki, która będzie musiała zmierzyć się z konsekwencjami własnych decyzji. Podsumowuje to w czytelny sposób okładka niniejszej odsłony, na której potwór nazywany w fabule Dwupostaciowcem przyjmuje wizerunek głównej bohaterki – tyle że w wersji zdeformowanej i zarazem przerażającej. Ta okładkowa grafika zapowiada wyjątkowe emocje i takie dostajemy w siódmym tomie ‘Coś zabija dzieciaki”
Nie zapominajmy także o Cutter, która w Udręce gra rolę wyjątkowego złoczyńcy. Po tej bohaterce widać wyraźnie, że coraz trudniej jest jej panować nad swą krwiożerczą naturą i zrobi wszystko by uprzykrzyć życie Erice i to nie dbając o żadne konsekwencje. Ten rodzaj miejscami nielogicznej zajadłości jest bardzo mocnym punktem fabuły – zachowanie Cutter sugeruje, że w nadchodzącym starciu nie będzie miejsca na taryfę ulgową. A do tego wcale nie mozemy byc pewni, że Erica nie pozwoli, aby młodej Gabi spadł włos głowy – bo przecież zamierza jej użyć jako przynęty na Dwupostaciowca. Z każdą przewracana stroną szykujemy się zatem na mocno krwawy finał tej rozgrywki.
O ile poprzedni tom był w pewnym stopniu fabularnym dreptaniem w miejscu, w siódmej odsłonie serii scenarzysta James Tynion IV jakby zrozumiał, że trzeba wytoczyć ciężkie działa i zaserwować czytelnikom coś naprawdę mocnego. Amerykanin jest jednak na tyle wyrobionym twórcą, że potrafi intensywną rozrywkę połączyć z wątpliwościami swojej bohaterki – te zasieje w niej przybywająca do udręki Cecylia, którą, o dziwo, najwyraźniej ruszyło sumienie, choć nadal gra w swoją grę. Dzięki tej wizycie i emocjom, które uruchomiła w Erice, możemy jeszcze na parę stron zajrzeć w przeszłość – to ciekawy fragment również dlatego, że wciąż w historii zabójczyni potworów jest wiele niewiadomych, które James Tynion IV sukcesywnie przed nami odkrywa.
Kończymy zatem kolejny etap w życiu bohaterki serii, który nie ma co ukrywać – zafunduje jej kolejną traumę. Dzięki retrospekcji z Garrym wiemy, że taki już los wszystkich, którzy chcąc lub nie, związali swój los z Zakonem Świętego Jerzego, a jeśli zapragnęli zrezygnować z tego układu, to nie ma przebacz, czeka ich życie w wiecznej ucieczce. A że Erica jednak, nawet działając solo nie zrezygnuje ze swojej powinności i dalej będzie zabijać potwory, możemy być pewni, że czekają ją kolejne wyzwania. Tyle, że tym razem James Tynion IV i Werther Dell’Edera (którego zmienny w całej serii styl lepiej działał w pierwszych odsłonach) naprawdę muszą przyłożyć się do opowieści o nowym rozdziale w życiu bohaterki, bo ten w Udręce, choć miał satysfakcjonujący finał, miał również momenty, kiedy wydawało się, że twórcom brakuje weny i pomysłów – także na postać samej Erici. Mimo wszystko, to wciąż jedna z najlepszych aktualnie serii komiksowych z USA i przygody żeńskiej wiedźminki, mimo pewnych mankamentów, wciąż działają jak trzeba.
Coś zabija dzieciaki, tom 7
Nasza ocena: - 75%
75%
Scenariusz: James Tynion IV. Rysunki: Werther Dell'Edera. Tłumaczenie: Paweł Bulski. Non Stop Comics 2024