„Postapo” jako przykład postapokalipsy w rodzimym wykonaniu cenię bardzo, uznając, że to fabuła najbardziej celująca w estetykę i wydźwięk „Drogi” McCarthy’ego. Nieprzerysowana, daleka od typowej, postapokaliptycznej pulpy rodem z „Mad Maxa i tworów pokrewnych. Skupiona na człowieku. Najnowsza odsłona serii – „Jacy jesteśmy?” – tylko potwierdza, że Gizicki mocno ciąży w scenariuszu ku wydźwiękowi wspomnianego klasyka nurtu, z jednoczesnym umiejętnym zakotwiczeniem opowieści w rodzimych realiach.
Od pierwszego tomu w „Postapo” urzeka mnie pozorna prostota. Skupienie na realizmie przedstawionego świata powoduje solidny dyskomfort wywoływany poczuciem, że tak właśnie wyglądałaby postapokaliptyczna rzeczywistość. Myśląc o postapo, jako momencie potencjalnie przyszłych dziejów zawsze obawiam się ludzi, których mógłbym napotkać na swojej drodze. I w komiksie Gizickiego to właśnie, taka obawa, często uzasadniona, wybija się najbardziej. Czy to jako motto całości, czy też odczucie towarzyszące bohaterom. Najnowsza odsłona serii skupia się jednak najmocniej na osobistym poczuciu bohaterów, na ich moralności i problemie pozostania tym dobrym i szlachetnym w sytuacji – jakby nie patrzeć – ekstremalnej.
Pozornie proste założenie: czy w świecie bez praw, bez norm, bez zasad, w świecie, w którym nadrzędnym celem staje się walka o przetrwanie, można pozostać moralnie czystym, nieskażonym, uczciwym i szlachetnym? Czy czasy, w jakich żyjemy, bezpardonowo deprawują każdego, choćby na przekór jemu, choćby przypadkowością zdarzeń, zmuszających nas momentami do czynów zwyczajnie haniebnych?
„Jacy jesteśmy?” rozpoczyna się dość sielankowo. Grupa bohaterów, zdaje się, odnalazła swoistą, wynikłą z przynależności do grupy, ostoję normalności. Pewne poczucie kruchego bezpieczeństwa i nadziei wynikłej ze wspólnego stawiania czoła przeciwnościom. Jednak Gizicki nie byłby sobą, gdyby szybko tego poczucia bezpieczeństwa nie rozmontował. I to nie w sposób trywialny, poprzez wprowadzenie do scenariusza odpowiedniej grupy antagonistów zagrażających bohaterom. Wręcz przeciwnie, scenarzysta gra tu mocną kartą dwuznaczności, nieoczywistości, która potęguje szokujące doznania, jakich finalnie w komiksie doświadczymy. I konfrontuje bohatera z największym możliwym wrogiem – nim samym, dźwigającym odpowiedzialność za własne postępowanie.
Nie chcę zdradzać z fabuły nazbyt wiele, ale udało się Gizickiemu ukazać, jak kruche, na jak wątłych podstawach może w sytuacjach ekstremalnych okazać się nasze przeświadczenie o byciu dobry. A raczej – jak łatwo ktoś szlachetny, dobry, uczciwy może stać się ofiarą czasów i okoliczności, i popełnić czyny haniebne, moralnie naganne, takie, które położą się cieniem na wszystkim. I przez które w oczach postronnych może stać się potworem.
W tym tomie nadal wybrzmiewa to, co udaje się kreować Gizickiemu od początku serii – to dojmujące poczucie bezradności, ten bolesny brak sprawczości, jaki cechuje konfrontacja jednostki ze zdekonstruowaną cywilizacją. I ukazuje, jak kruche jest to nasze cywilizowanie, na jak wątłych podstawach się opiera.
Niniejsza część w warstwie fabularnej rozwija konsekwentnie wątki rozpoczęte w poprzednich tomach cyklu i coraz szerzej poznajemy świat przedstawiony, ale też poszczególne motywy zaczynają się coraz wyraźniej ze sobą łączyć i zazębiać. Tym, co cechuje całość serii, to skupienie nie tyle na fabularnych fajerwerkach, ile na ludzkich postawach. To komiks fabularnie stonowany, brak tu jakiegoś przesadnego tempa akcji, wydarzenia toczą się raczej powolnie, przerywane tylko czasem drastycznymi momentami, jakie wywracają do góry nogami nasze poczucie bezpieczeństwa i pozornej stabilizacji. Ale w głównej mierze to komiks o ludziach. O ich charakterach. O zderzeniu ludzkich słabości, nadziei i pragnień z brutalnym, pozbawionym zasad światem, w którym każdy napotkany może być wrogiem. A każdy błąd – jak pochopne zaufanie – może nas kosztować życie.
„Postapo” to znakomita seria komiksowa, która nie tylko potrafi wycisnąć esencję z konwencji postapokaliptycznej, bez popadania w cyrkową manierę przerysowania (z jaką sam popkulturowy motyw od swojego zarania musi się borykać), a dodatkowo jest świetnym studium dwojakości ludzkiej natury. Przesłaniem tego odcinka, mocno akcentowanym już w samym tytule, jest nasze naiwne pragnienie uznawania samych siebie za dobrych. Ale czy na pewno jesteśmy tacy, jak o sobie myślimy? Czy o tym świadczy nasze postępowanie? Jacy naprawdę jesteśmy, pyta autor. A i odbiorca po lekturze wciąż zadaje sam sobie pytanie, jaki byłby, w obliczu konfrontacji z podobnym do komiksowego, światem?
W warstwie rysunku jest wciąż tak samo oszczędnie, minimalistyczni i prostolinijnie, jak wcześniej. Ale i do tego nas seria zdążyła przyzwyczaić, i ta rysunkowa oszczędność zdaje się świetnie pasować do samej fabularnej estetyki. Zwracają uwagę stosowane przez rysowników (w tych rolach znów Krzysztof Małecki, Łukasz Rydzewski i mój ulubiony Grzegorz Pawlak) zbliżenia na twarze postaci, co uwypukla znaczenie człowieka właśnie, jego odczuć, zachowań, emocji, jakie nim targają. Choć nie są to szkice nad wyraz szczegółowe, często zdają się (szczególnie przy szerszym planie) nieco rozmyte, czy wręcz niedbałe, to wszystko ma swój sens, swoje uzasadnienie, które buduje adekwatny dla opowieści obraz świata przedstawionego. Czarno-biała (a dokładniej, skupiona na odcieniach szarości) kolorystyka bardzo pasuje do tempa i tematyki samej historii i wzbudza adekwatne dla niej emocje. Scenariusz także jest przecież takim spektrum szarości, zbiorem nieoczywistości, obrazem, w którym nic nie jest czarno – białe. Dla miłośników amerykańskich trykociarzy będzie pewnie zbyt mało kolorowo i dynamicznie. Dla zwolenników polskiej komiksowej alternatywy powinno być w sam raz. Ja polecam.
„Postapo” naprawdę z każdym tomem utwierdza mnie w przekonaniu, że to najlepszy, najbardziej realistyczny obraz postapokalipsy, jaki przydarzył się polskiej popkulturze. A może nie tylko polskiej? Z pewnością to najszczerszy obraz postapokalipsy, jaki oryginalnie został wykreowany dla komiksowego medium, nie będąc tylko literacką adaptacją. A to zasługuje na docenienie. Czekam na kolejne części z niecierpliwością, bo widać, że sama historia ma jeszcze wiele do opowiedzenia.
Postapo #4. Jacy jesteśmy?
Nasza ocena: - 90%
90%
Scenariusz: Daniel Gizicki. Rysunki: Krzysztof Małecki, Łukasz Rydzewski, Grzegorz Pawlak. Wydawnictwo Celuloza 2024