Gorący temat

Creepshow, sezon 2 – powrót króla pulpowego horroru [recenzja]przedpremierowo 

Udane odrestaurowanie klasycznej formuły kina grozy małego formatu, jakim niegdyś parali się Stephen King i George Romero musiało zakończyć się zielonym światłem dla serii opatrzonej cyferką dwa. Ale czy równie dobrej?

Jakkolwiek by nie rozbierać na składniki elementarne pierwszego sezonu „Creepshow” spod ręki Grega Nicotero, trzeba show przyznać, że bezbłędnie odnalazło swoją rynkową niszę. Pastisz, pulpa, klimat kampowego kina klasy B i niewymuszona nostalgia sprawiły, że pomimo oczywistych wad serial dało się oglądać. Ba, mało tego – wręcz czerpać zeń przyjemność, co wymiernie przełożyło się na wyniki oglądalności. Pierwszy odświeżony „Creepshow” stał się największym hitem platformy Shudder, później dumnie wkroczyła na ramówkę AMC, a kolejnym krokiem było potwierdzenie rozpoczęcia prac nad seriami drugą i trzecią. Pytanie jakie nie dawało fanom serii spać po nocach brzmiało jednak, czy wraz ze wzrostem popularności, „Creepshow” nie zatraci własnego „ja”? Jak się okazuje, nic z tych rzeczy.

Formalnie, drugi sezon składa się z pięciu aktorskich odcinków, na które przypadają po dwa (za wyjątkiem odcinka piątego) krótkie, niepowiązane ze sobą metraże. Jest też epizod szósty, będący w całości animacją i zarazem bezpośrednim hołdem dla twórczości Stehena Kinga i Joego Hilla. Sama formuła serialu zatem nie uległa większym zmianom: wciąż mamy do czynienia z antologią, którą tematycznie spina jedynie postać prezentującego nam kolejne historie ghoula. Zupełnie podobnie – to znaczy bez wyraźnych rewolucji – sprawa ma się z treścią serialu i jego wykonaniem.

„Creepshow 2” po raz kolejny raczy nas zatem historyjkami co do istoty stanowiącymi zbiór klisz kina grozy – ale ogrywanymi we własnym, pełnym kiczu, autorskim stylu. Tym razem mamy więc choćby dzieciaka który przy pomocy wyobraźni musi walczyć z rodzicami zastępczymi, rodzeństwo usiłujące przekonać potencjalną klientelę, że ich dom jest nawiedzony czy deratyzatora któremu przyjdzie zmierzyć się z czymś o wiele bardziej paskudnym niż szczury. Innymi słowy, rozpiętość tematyczna jest duża na tyle, by nie tylko nie wzbudzać uczucia powtarzalności, ale wręcz by pozwalać na zabawę w odnajdywanie kolejnych gatunkowych inspiracji i mrugnięć okiem do co bardziej wprawionych widzów. Nieco nowej jakości wnosi również wspomniany wyżej animowany odcinek specjalny – szczególnie pierwsza, inspirowana jednym z opowiadań Stephena Kinga z antologii „Szkieletowa załoga” historia spodoba się nie tylko fanom pisarza i miłośnikom gore, ale przede wszystkim udanie łamie schemat to jak zaprojektowany jest serial.

I trzeba przyznać, że pod tym właśnie względem, „Creepshow 2” jest niezwykle precyzyjny. Nicotero dokładnie wie co chce kolejnymi epizodami osiągnąć, a korzystając ze sprawdzonych środków wyrazu osiąga znakomity rezultat: dzieła które od początku do końca pozostaje z widzem szczere w tym, czego należy od niego oczekiwać. W związku z tym ciężko narzekać na rzeczy które z przyjętej formuły wydają się oczywiste: mierne efekty specjalne czy przeszarżowane aktorstwo. Ba, w tym drugim zresztą celowości widać tym bardziej, że tym razem znajomych twarzy na ekranie zobaczymy więcej – jak choćby znaną z serialu „Heroes” i serii „Oszukać przeznaczenie” Ali Larter, czy Justin Long.

Drugi sezon serialu Grega Nicotero okazuje się zatem ostatecznie dokładnie tym, czego miłośnicy pierwowzoru chcieliby się spodziewać – produkcją która nie zamierza na siłę zdobywać rzeszy nowych widzów, a w miejsce tego rozwija patent który wypracowała sobie w pierwowzorze. I nawet jeśli znaczy to, że „Creepshow” raczej nie ma szans na stanie się głównonurtowym hitem, ilość bezpretensjonalnej zabawy jaką potrafi dostarczyć skutecznie jego fanom to wynagradza.

Premiera drugiego sezonu „Creepshow” odbędzie się na na kanale AMC 29 lipca o 22:00. Kolejne odcinki będą pojawiały się co czwartek.

Foto © AMC

Creepshow, sezon 2

Nasza ocena: - 65%

65%

Twórca: Greg Nicotero. Obsada: Ali Larter, Justin Long, Josh McDermitt i inni. USA, 2021.

User Rating: Be the first one !

Maciej Bachorski

Pasjonat staroszkolnych horrorów science fiction w stylu "Obcego", "Cosia" czy "Ukrytego Wymiaru", rockowej/metalowej muzyki i przyzwoitej (znaczy, nie tylko single malt) whisky. Pisywał dla "Playboya", "PIXELA", czy "Wiedzy i Życia", a obecnie współpracuje z "Nową Fantastyką", "CD-Action" i "Netfilmem".

Zobacz także

Infamia – romska etiuda o dorastaniu na pograniczu dwóch kultur [recenzja]

Bardzo kusi, by określić Netflixową „Infamię” romską wersją Szekspirowskiego „Romea i Julii”. Kusi, ale chyba …

Leave a Reply