Dziewiąty tom “Deadly Class” w końcu przynosi – być może – rodzaj ostatecznych rozstrzygnięć. To “być może” jest tu dlatego, ponieważ bohaterowie nie raz potrafili w serii Ricka Remendera zmartwychwstać. Jak będzie tym razem, przekonamy się w…kolejnym tomie.
Może się wydawać, że przy dziewiątym tomie serii, twórcy nie będą w stanie niczym zaskoczyć i takie właśnie wrażenie odnosi się podczas lektury pierwszych stron komiksu. Saya w końcu staje twarzą w twarz z Marią, a za chwile i tak muszą wziąć udział w walce. Marcus snuje się i rozmyśla, wciąż zdziwiony swoim statusem osoby popularnej. Rok szkolny trwa, Saya po powrocie do grona uczniów ponownie zyskuje status szczura. Koalicja Shabnama się rozpada, a młodzi gniewni, z Zenzele i Helmuta na czele mają inne sprawy na głowie. Na tych ostatnich się zatrzymajmy, bo dzięki perypetiom Helmuta i Tosahwiego , którzy wyruszają do rodzinnego miasta nieżyjącej Petry, fabuła wskakuje na wyższy bieg. I cóż, to właśnie wtedy twórcom udaje się nas zaskoczyć.
W tym wydawałoby się pobocznym, mniej istotnym wątku zaczynają dziać się rzeczy naprawdę niesamowite, a przy tym mówiące nam wiele na temat przeszłości i charakteru nieobecnej już w serii Petry. Mroczno-groteskowe wydarzenia wśród bliskich Petry się cieniem na całej fabule albumu i znajdują wybuchowe ujście w finale tomu. To zaś co dzieje się pomiędzy, to już standardowe “Deadly Class”, z kontrowersyjnymi wyborami młodych bohaterów, rozkminianiem i nieokiełznaną energią. Między Marcusem a Maria, którzy tyle razem przeszli zaczynają się tarcia. Dziewczyna korzysta z życia, Marcus wydaje się być życiem zmęczony. Shabnam coraz bardziej ulega wpływowi swojej ambitnej dziewczyny, a jego beznamiętna twarz coraz bardziej przeraża. Natomiast potężny Victor znika z radaru, ale powróci w finale. A tam czeka wszystkich bohaterów prawdziwe trzęsienie ziemi.
Fabularnie ten tom jest naprawde zaskaujący i ciekawie poprowadzony, a Wes Craig znowu ma okazję do rysunkowych szaleństw. A jednak w kwestii wiarygodności tego co czytamy, Remender przekracza mocno pewną granicę i raczej nie chodzi tu o granicę prawdopodobieństwa, bo przecież sam pomysł na serię o szkole zabójców dla nastolatków już w założeniach ją przekroczył. Bardziej chodzi o balansowanie między krwawą dosłownością wydarzeń, a metaforą nastoletniego buntu, która zawsze fajnie grała w tej serii, natomiast w dziewiątym tomie ta relacja wskoczyła na wyższy poziom abstrakcji. Czy tak miało być, czy twórcom zabrakło pomysłów i jadą na fabularnych dopalaczach? Póki dobrze się to czyta, jest ok. A jeśli jeszcze czekamy z niecierpliwością na kolejny tom, to znaczy że twórcom znowu się udało. Zobaczymy, czym uda im się nas jeszcze zaskoczyć w nadchodzącej końcówce serii.
Deadly Class, tom 9: 1989. Maszynka do kości
Nasza ocena: - 70%
70%
Sxcenariusz: Rick Remender. Rysunki: Wes Craig. Tłumaczenie: Paweł Bulski. Non Stop Comics 2022