Gorący temat

Excalibur. Kroniki – historia legendarnego miecza opowiedziana na nowo [recenzja]

Już sam tytuł albumu – „Excalibur. Kroniki” – wskazuje całkowicie czytelny trop dla odbiorcy, w jakim kierunku zmierza scenariusz Jeana-Luca Istina. Jednak to, co jest oczywistością, okazuje się też budzić uzasadnione obawy o samą opowieść. Ile już bowiem mieliśmy historii budowanych na podwalinie legend arturiańskich? I czy można liczyć jeszcze na jakąś oryginalność w tym względzie?

Otóż – jak pokazuje powyższy przykład – można. Może nie tyle na oryginalność, ile na bardzo umiejętną grę ze znanymi kliszami i wprawną zabawę konwencją, opartą na zakorzenionych w powszechnej świadomości kodach kulturowych, które dawno przestały być już tylko brytyjskie, a stały się pożywką dla całości (naszego przynajmniej) kręgu kulturowego. Zwłaszcza jeśli za sterami opowieści zasiada nie kto inny, jak autor świetnych historii, np. „Piąta Ewangelia”, czy „Katedra Otchłani”. Twórca ten przyzwyczaił nas do podejmowanego z ochotą i wprawą mariażu historii, mitów i fantastycznej fikcji, które splatają się w nakreślonych z rozmachem opowieściach. Nie inaczej jest i tutaj. „Excalibur. Kroniki” to historia osnuta wokół legendarnego brytyjskiego miecza, który stanowić ma uosobienie woli mitycznego Avalonu i wskazać prawowitego władcę całej Brytanii. Motyw mocno już wyeksploatowany przez popkulturę – wraz z wręcz kompletną, choć pobieżnie traktowaną osnową arturiańskich legend – tutaj, pod piórem Istina nabiera nowego, świeżego wyrazu i koniecznego dla epickiej sagi rozmachu. Udało się scenarzyście zaciekawić mnie, zaintrygować, zaskoczyć, choćby tym, jak plastycznie traktuje arturiański legendarz, jak czerpie z niego garściami, nie trzymając się jednocześnie nazbyt przesadnie tradycyjnej osi fabularnej tych opowieści, a zamiast tego przekształca je w coś niby starego, znanego, ale jednak nowego i w dużej mierze zaskakującego. Bo tutaj mamy co najmniej kilka punktów krytycznych, w jakich rozmija się Istin – niewątpliwie dla dramaturgii – z oryginalnym rysem historyczno – mitycznym, by za chwilę przywrócić, przynajmniej częściowo, opowieść na jej spodziewane tory. Balansuje więc autor na krawędzi tego, co znane i własnej, swobodnej wizji interpretacyjnej, czym mocno ożywia solidnie już zużyte popkulturowo legendy, nadając im nowego, epickiego rozmachu i fabularnej świeżości. Zgrabna konstrukcja, mocno wspierająca się tych kulturowym, znanym powszechnie już też poza Brytanią, kodem, zyskuje nową perspektywę i należny jej rozmach.
Jest tu wszystko, czego można pragnąć od takiej historii. Magia, wojownicy, brutalna walka o władzę. Stara wiara i jej bóstwa, brutalnie konfrontowane ze świeżą, szalenie zaborcza wiara chrystusowa, rozpleniająca się i pochłaniająca kolejne wyspiarskie dusze i umysły. Miłości, namiętności, żądze, targające kolejnymi z bohaterów i wytyczające ścieżki ich losów, nieustannie splatające się z dziejami Brytanii. Oraz z wolą Avalonu, sterującego – za sprawą rządzących nim kobiet – teraźniejszością, ale i przyszłością Wysp. Mówiąc krótko, epickość aż z tego komiksu kipi, ale tego właśnie należy spodziewać się od historii podejmującej jeden z najważniejszych – niejako założycielski – mit współczesnej Brytanii. Zdecydowanie w tym zakresie Istin podołał podjętemu zadaniu. Przemodelował, owszem, znany ryt fabularny, ale uczynił to nie tylko z wielką znajomością materiału źródłowego, ale i z szacunkiem dla pierwotnego rdzenia kulturowego.

Graficznie jest równie dobrze, jak w warstwie scenariusza. Staranne, pieczołowicie odmalowane kadry to praca Alaina Briona, uznanego, bardzo utalentowanego francuskiego grafika, który zaczynał od pracy w reklamie oraz ilustrowania książek dla dzieci, by finalnie poświęcić się głównie komiksowi. Jego prace charakteryzuje ciekawy, mocno „malarski” styl prac, co udatnie komponuje się z mityczno – historyczną estetyką ilustrowanego w niniejszym albumie scenariusza. Nasycenie kolorem, ale również precyzja w detalu tła sprawiają, że każdy kadr i plansza zachwycają pietyzmem wykonania. Przyznaję, z początku, pierwszy rzut oka na przykładowe strony niespecjalnie mnie do stylu Briona przekonał. Jednak w połączeniu z opowieścią, niniejsze ilustracje – może adekwatniej, obrazy – zdecydowanie zyskały uznanie, by nie powiedzieć – zachwyt. Chętnie sięgnąłbym po inne komiksy tego grafika, choćby z gatunku science fiction, w którym to Brion mocno ciąży stylistycznie ku Enkiemu Bilalowi. A to najlepsza rekomendacja.

„Excalibur. Kroniki” to album niezwykły. Podejmujący w warstwie scenariusza bardzo udaną próbę reinterpretacji legend arturiańskich – z jakże ciekawym ujęciem mitycznej Morgany, którą tutaj poznajemy jako dziewczynkę pod opieką Merlina – ale też wspaniale odmalowanym w duchu epickich, przesyconych mistycyzmem, wycyzelowanych graficznie opowieści obrazem tworzenia się zjednoczonej Brytanii. Wspaniały album, którego nie powinniście przegapić. Zwłaszcza jeśli arturiański legendarz nie jest Wam obcy.

Excalibur. Kroniki

Nasza ocena: - 90%

90%

Scenariusz: Jean-Luc Istin. Rysunki: Alain Brion. Tłumaczenie: jakub Syty. Wydawnictwo Lost in Time 2024

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Karmen – asystentka śmierci [recenzja]

“Karmen” to autorskie dzieło znanego z rysunków do przygód Batmana, Guillema Marcha. To intrygujący,  narysowany …

Leave a Reply