Gorący temat

Grobowiec, tom 1: Zaraza – przegląd polskiej grozy [recenzja]

„Grobowiec” – pierwszy tom nowej serii horrorowych antologii od Wydawnictwa Vesper skupia zarówno polskich horrorowych „starych wyjadaczy”, jak i grono debiutantów, którzy dopiero stawiają w gatunku pierwsze kroki, ale skupionych wokół jednego wydawcy – Wydawnictwa Vesper. I jak każda antologia – zawiera teksty lepsze i gorsze. Choć trzeba przyznać, że całość zdecydowanie wypada na plus.

Pierwszy tom – „Zaraza” – reklamowany jest jako twór nieco nietypowy, bowiem narzucający ścisłą myśl przewodnią, ograniczając tym samym twórczą inwencję zaproszonym do niej autorom. Cóż, takie sformułowanie dziwi o tyle, że większość antologii tak właśnie postępuje i na tym się opiera – na wyznaczaniu przewodniego motywu, wokół którego obudowywane są kolejne historie. I nie jest to bynajmniej wadą, bowiem taki urok antologii i zjawisko ani nowe ani oryginalne, a zwyczajnie wpisujące się w specyfikę antologii sensu stricte. Zwłaszcza, że sam motyw zarazy jest na tyle podatny na interpretację, że naprawdę daje szerokie pole do popisu zaproszonym twórcom.

Całość – otwierana przez nostalgiczny Wstęp od Łukasza Orbitowskiego – podzielona jest na trzy części, kwalifikujące zebrane opowiadania wg czasu akcji. Pierwszym literackim tekstem, jest „Głodna woda” – prolog Anny Marii Wybraniec, w którym autorka prezentuje po raz kolejny nie tylko wielką językową sprawność, ale i niesamowite spektrum emocjonalnych wrażeń, jakie lekturze towarzyszą. Wybraniec, także w drugim opowiadaniu „Uwęglenie bytu” pokazuje, że jest już autorką kompletną, która nie poszukuje swojej ścieżki, bowiem już ją znalazła i z dumą nią kroczy. To – nie ma co ukrywać – teksty niezbyt łatwe w odbiorze, nie skupione na zwyczajowej, linearnej akcji, ocierające się w swoistą eseistykę i unikające dosłowności i oczywistości przekazu.

To jednocześnie jedyna kobieta w antologii, co trochę mnie uwiera nie tyle przez dążenie do parytetu za wszelką cenę (temu jestem przeciwny, jako że bronić mają się teksty jakością, nie płcią twórców), ale przez fakt, iż mamy w polskiej grozie naprawdę znakomite autorki, jakie, wraz z Wybraniec, mogłyby dumnie reprezentować kobiecy dorobek literatury grozy.

Ale i z męskiego grona mamy nazwiska w oczywisty sposób obiecujące najwyższą jakość, ale też – przynajmniej na chwilę obecną – takie zupełnie nieznane. To tak naprawdę pewnego rodzaju zapowiedź tego, co – od polskich autorów – w najbliższych miesiącach (może latach) przeczytamy od Vespera.

Krzysztof Wroński to autor bardzo mocno po macoszemu potraktowanego „Czarnego boga” – wydanego w modelu vanity, który ma (na szczęście!) powrócić pod egidą Vespera właśnie. W niniejszej antologii Wroński prezentuje quasi-historyczną opowieść „Wdowi dom” – utrzymaną w konwencji mrocznej fantasy opowieść, w której pokazuje, jak doskonale radzi sobie z budowaniem ciężkiego, dusznego klimatu. Atmosfera to główny atut „Wdowiego domu”, ale też przykład literackich umiejętności tego zdolnego grafika. Z kolei Wojciech Uszok, autor niedawno wydanego „Manuskryptu” w opowiadaniu „Zaraza” przypomina, że najlepiej radzi sobie w konwencji historycznej. Ciekawie, zgrabnie napisane i solidnie osadzone w historycznych realiach opowiadanie. To co było siłą w powieści, jest również mocnym punktem tego tekstu. Z kolei Konrad Możdżeń w „Nomen nominandum” radzi sobie nieźle, choć ma tendencję do przesadnych dłużyzn. To zresztą, mam wrażenie, częsta przypadłość młodego pokolenia twórców, którzy rozwlekają niemożebnie swoje opowieści, zamiast skupić się na meritum. Sztuką pisania dobrych opowiadań jest umiejętność kondensowania historii. W opowiadaniu nie ma tyle miejsca na budowanie przedstawionego świata w takim stopniu, jak w powieści (a i tam autorzy „nowej fali”, jak Możdżeń, czy Kopiec, mają tendencję do rozpisywania się nazbyt rozwlekle). I choć jest dobrze, to historia nieco trąci nudą, i trochę nuży w trakcie czytania, kiedy zdanie po zdaniu, strona po stronie, czekamy, aż coś się w końcu wydarzy. Solidna redakcja i „odchudzenie” całej historii zadziałałoby tylko na korzyść.

Część II – Teraźniejszość – otwiera Tomasz Sablik, autor Windy i „Lęku” (którego premiera na dniach). I warto zwrócić uwagę na tego autora, bo widać w nim – może jeszcze nie w pełni ukształtowany – znaczny potencjał. W „Wielkiej nocy” doszukać się można licznych odniesień do popkulturowych ikon, od „Carrie” począwszy, po „Funny games”, zmieszanych w zaskakująco świeży koktajl, z którym zdecydowanie warto się zapoznać.

„Recykling” Pawła Ciećwierza to kolejne z opowiadań, na które czekałem, wietrząc solidną prozę. I nie zawiodłem się. Kto czytał „Blues o krwi i trawie” tegoż autora, będzie wiedział, czego się spodziewać. Miasto pokazane w opowieści jest brudne, nieprzyjazne dla obcych, ale zaciekle broniące swoich. Albo i mszczące się za nich. Są tu wyczuwalne naleciałości z „Mgławy”, a całość wieńczy dość przewrotny finał, który zgrabnie domyka opowiadaną historię. Fani Ciećwierza z pewnością nie będą zawiedzeni.

Wspominana już na początku Wybraniec w „Uwęgleniu bytu” głównym bohaterem czyni antropomorfizowane miasto skonfrontowane z pandemią – co bardzo mocno rezonuje z ogólnymi, społecznymi odczuciami po niedawnym lockdownie – a całość ubrana w niesamowicie sprawny, literacki sztafaż.

„Schlesierthal” Jakuba Bielawskiego, to przywołanie jednej z bohaterek jego bestsellerowej „Ćmy”, a zarazem ujmująca historia o mroku, który czyha tylko na okazję, by zalać świat, a przynajmniej jego skrawek. Kojarzy mi się stylistycznie ze stylem Piotra Borowca, a jednocześnie stanowi przykład prozy nieco przystępniejszej, niż dotychczasowy dorobek Bielawskiego, co daje szansę na przyswojenie próbki prozy tego znakomitego twórcy przez szersze grono czytelnicze.

„Co było, minęło” Grubicha, to opowiadanie, które najmocniej wytrąciło mnie ze strefy komfortu i uwierało mocno nie tylko w trakcie lektury, ale i długo po niej. Muszę przyznać, że dosadnie nakreślony klimat osaczenia i izolacji pozostał ze mną na długo, odnosząc się do zakorzenionych już niejako w podświadomości lęków związanych z pandemią i z przymusowym odosobnieniem. To zdecydowanie jeden z najmocniejszych punktów w antologii. Grubich zwrócił już moją uwagę debiutanckim thrillerem „Biegacz”, a po lekturze niniejszego opowiadania tym bardziej polecam przyjrzeć się jego zapowiadanej właśnie powieści „Koniec”.

„Pocztówka z wakacji” Roberta Ziębińskiego (niefortunnie przechrzczonego na Rafała) to tekst dla tego autora typowy: świetnie napisany, rzeczowy, mocno emocjonalny… i ze znakomitym twistem, który całkowicie zmienia jego całościowy wydźwięk. Kolejny z mocnych punktów antologii, ale też doskonały przykład, jak powinno się pisać opowiadania: bez przysłowiowego (i zbędnego) „lania wody”.

Część III – Przyszłość – zdominowana jest w dużej mierze przez debiutantów, choć pojawia się tutaj także i bardziej doświadczony Kopiec i jeden z najmocniej rozpoznawalnych twórców polskiej grozy – Łukasz Radecki.

I nowe nazwiska radzą sobie różnie. Kamil Staniszek w „Nagłej śmierci” dobrze oddaje ogólną atmosferę świata ogarnianego coraz bardziej przez postępującą pandemię, stawiając jednak na zbyt zero-jedynkowych, tendencyjnych bohaterów. Maciej Krzywiński w „Oko zbielało” jest sprawny technicznie, lecz w warstwie fabularnej zbyt dalece idzie w kierunku szokowania czytelnika i ucieka się do zbytniej wulgarności, co czyni tekst odpychającym, ale niekoniecznie strasznym. Nie przekreślam zupełnie tego autora, ale jednak będę ostrożny względem jego kolejnych publikacji. Za to „Choreomania” Sebastiana Królikowskiego zasługuje na brawa, choćby umiarkowane. Ciekawie napisane, z przewrotnym zakończeniem i chociaż oparte na bardzo prostym schemacie, to interesująco poprowadzone. Lektura budzi niepokój oniryczną wizją ogarniętego tajemniczą zarazą miasta, a finał – mocno odnoszący się do motywów baśniowych, zgrabnie dopełnia całości.

Z „nowych” twórców najlepiej jednak rokuje Dawid Lipski z „Garstką proszku”. Bardzo sprawnie napisana, klimatyczna historia, trochę niedopowiedziana, nieoczywista, ale w tym właśnie kryje się jej siła.

Grzegorz Kopiec w „Kiedyś wszyscy byliśmy ludźmi” proponuje mocno kingowski w ogólnej atmosferze tekst, choć w warstwie fabuły jest dość oszczędny. Opowiadanie napisane ciekawie pod względem warsztatowym, pozostawia jednak pewien niedosyt. Mam wrażenie, że niewielka objętość nie pozwala Kopcowi w pełni się rozwinąć. Ale to nadal, mimo pewnych braków – wart uwagi tekst.

Na zakończenie nie ostatnie w antologii, ale świadomie pozostawione przeze mnie na koniec opowiadanie Łukasza Radeckiego – „Zaczęło się od gwiazd”.

Choć początek sprawiał wrażenie nieco infantylnego, z każdym kolejnym zdaniem historia wciągała, ukazując z jednej strony świetnie rozplanowaną parafrazę lovecraftowskiego „Koloru przestworzy”, by rozwinąć się do przejmującej przypowieści o największym lęku, jakie wzbudza niemożność zapewnienia bezpieczeństwa najbliższym. Z jednej strony to wyczuwalnie bardzo osobiste opowiadanie Radeckiego, z drugiej – ciekawa gra gatunkowym klasykiem. Zdecydowanie ścisła czołówka antologii i potwierdzenie, dlaczego to dobrze, że Radecki nie porzucił grozy tak zupełnie.

„Grobowiec – Zaraza” – to pod względem literackim przykład antologii bardzo typowej. Trochę nierównej, bardzo zróżnicowanej, sięgającej po różnorakie formy literackiej ekspresji, zabawę kolejnymi motywami, mniej lub bardziej ściśle odnoszących się do przyjętego, przewodniego motywu. Ten tom stanowi nie tyle „antologia prezentująca dzieła najciekawszych przedstawicieli polskiej literatury grozy”, jak chce ją określać wydawca, ale raczej swoisty katalog wydawniczy, serwujący przedsmak tego, co w ofercie Vespera z zakresu polskiej grozy znajdziemy.  Tak, czy inaczej – warto po tę publikację sięgnąć.

Grobowiec. Tom 1. Zaraza

Nasza ocena: - 70%

70%

Różni autorzy, pod red. Jakuba Kozłowskiego. Wydawnictwo Vesper 2021

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Serce pustyni – awanturniczo – przygodowa seria, jakiej nam brakowało [recenzja]

Robert Karcz powraca. A ja, jeśli przy pierwszej części – „Honor złodzieja” – jeszcze wahałem …

Leave a Reply