Lucy, Em, Bob i Tom spędzają weekend u swojego ukochanego dziadka. Niestety deszczowa pogoda sprawia, że dzieciarnia coraz bardziej zaczyna się nudzić. Żeby rozruszać marudne towarzystwo tytułowy Przedziadek (ależ mi to tłumaczenie zgrzyta między zębami) wyciąga garść pocztówek i z pomocą magicznej busoli zabiera trójkę swoich wnucząt na prawdziwą przygodę. Dzieciaki i ich dziadek skaczą z miejsca na miejsce, podziwiają latające ryby, uciekają przed krabami, zmieniają się w prawdziwych kowbojów, śpiewają piosenki w górach, a w końcu zmęczeni i szczęśliwi wracają do domu. A wszystko to na zaledwie 32 bajecznie kolorowych stronach.
„Hej, Przedziadku” to pogodna opowiastka dla młodszych przedszkolaków. Jest w tej historyjce mnóstwo ciepła i wiary w siłę wyobraźni, a miłość dziadka do wnuków aż bije z każdej strony. Spora w tym zasługa Kathryn Durst, której całostronicowe ilustracje są obłędne. Kolorowe i radosne, po dziecięcemu figlarne i pełne humoru obrazki wywołują szczery uśmiech i mocno chwytają za serce. Fabularnie jest niestety tylko średnio. Tekstu jest mało, a przez to przygody dzieciaków, choć ciekawe, są mało rozbudowane, a przez to książeczka McCartneya, to tak naprawdę lektura na raz, no góra trzy razy.
Podobno Paul McCartney przy pisaniu inspirował się swoją relacją z wnukami, co w tekście jest doskonale widoczna. W ogóle „na oko” to bardzo piękna książka. Nie tylko szata graficzna robi kolosalne wrażenie, bo sam tomik również został wydany na najwyższym poziomie i pięknie prezentuje się na półce. Co prawda dodatkowa obwoluta to zbędny luksus i w przypadku czytania z dzieckiem tylko przeszkadza. No chyba, że chcemy ją sobie przyciąć i oprawić, to jako obrazek na ścianę będzie super. Tomik sprawdzi się również jako prezent-ciekawostka dla małego i dużego fana The Beatles. I choć trochę narzekam, to jednak polecam – urok i magia Paula McCartneya wciąż działa.
Hej, Przedziadku!
Nasza ocena: - 60%
60%
Paul McCartney. Wydawnictwo Tekturka 2020.