Gorący temat

Hunters – na pohybel nazistom [recenzja]

Temat II Wojny Światowej i jej okropieństw, a Holocaustu w szczególności, to materia wciąż drażliwa i wymagająca odpowiedniego podejścia doń popkultury. Kontrowersje wokół wspieranego budżetem Amazon Prime serialu Davida Weila są najlepszym tego dowodem. Pozostaje jednak pytanie, czy krytyka jest rzeczywiście zasłużona?

Fabuła „Hunters” jest pokłosiem niesławnej, tajnej operacji „Spinacz”, w ramach której Amerykanie ściągali do swojego kraju najtęższe nazistowskie umysły, zapewniając im bezpieczny azyl. Moralnie wątpliwe działania usprawiedliwiać miała rywalizacja ze Związkiem Radzieckim w wyścigu zbrojeń podczas trwającej Zimnej Wojny i próbami podboju przestrzeni kosmicznej. Gdy w końcu prawda wyszła na jaw, przez kolejne dekady z takim stanem rzeczy nie mogli pogodzić się mieszkający w Stanach Zjednoczonych Żydzi, którzy postawili sobie za cel doprowadzić zbrodniarzy wojennych przed wymiar sprawiedliwości. Taką właśnie grupą ludzi są ci prowadzeni przez Meyera Offermana – zdecydowani na wszystko, by powstrzymać nazistów przed powtórnym objęciem władzy nad światem. Gdy ze względów osobistych do zespołu zmuszony jest dołączyć młody Jonah, a łowcy odkrywają zagrażający Ameryce spisek, muszą wziąć się do roboty. A przy okazji, dowiedzieć się nieco o sobie samych – i czasem, niespodziewanych, łączących ich więzach.

„Hunters” tytułowe polowanie mocno koloryzuje – tu nikt nie bawi się w naśladowanie Szymona Wiesenthala (choć ten pojawia się na moment w jednym z epizodów), a zemsta wymierzana jest według zasady „oko za oko, ząb za ząb”. Krew leje się przy tym strumieniami, wiele sytuacji zahacza o groteskę i jest polana obficie sosem czarnego humoru. Do tego potrafiącego przyjąć niekiedy poważniejszą, wręcz ckliwą formę gabinetu osobliwości doliczyć należy też pewne naginanie faktów (jak choćby kontrowersyjna „gra w szachy”, wobec której sprzeciw wyraziło Muzeum Auschwitz) na poczet filmowej rzeczywistości. Słowem, niemal jak u Tarantino w jego „Bękartach Wojny”, szczególnie pod kątem dominującego tonu w opowieści. Niemal, bo afera jednak sporo większa.

Gdzie między oboma tworami popkultury leży różnica, po prawdzie ciężko jednak stwierdzić – „Hunters” zarzuca się fałsz na historii, przesadne epatowanie okrucieństwem i komiksową otoczką, ale w przywołanym kontekście brzmi to co najmniej śmiesznie – dla dzieł Tarantino zręczna manipulacja absurdem i faktami przyobleczonymi w popkulturowe odniesienia to żadne novum. Być może fala krytyki stanowi więc bardziej wyraz mentalności odbiorców, którzy przez lata dostrzegają coraz więcej symptomów wypaczania historycznych prawd? A być może, dotarliśmy już do punktu w którym obrażamy się o wszystko? Ocena pozostaje indywidualna, nie da się jednak ukryć, że serial Davida Weila ma też inne problemy.

Od strony technicznej wszystko jest w porządku – mamy zarówno porządne występy na wszystkie sposoby kaleczącego język angielski Ala Pacino i młodego Logana Lermana na pierwszym planie, jak i kradnące show popisy Kate Mulvany, Dylana Bakera i (szczególnie!) Leny Olin na drugim. Ładnie wygląda też scenografia  i kostiumy – da się tu poczuć klimat minionej epoki. Gorzej jest już z samym tempem opowieści, które choć i tak nie szczególnie olbrzymie, potrafi jeszcze zwolnić, gdy przychodzi do retrospekcji.  I nie to, że te nie są ciekawe – akurat bohaterowie w „Hunters” są wykreowani cokolwiek porządnie. Wątpliwe jednak, by serialem zachwycili się ci szukający w scenariuszu logiki – w przypadku „Hunters” w przeważającej ilości sytuacji musimy po prostu wierzyć, że numery wykręcane przez obie strony barykady, miałyby jakąkolwiek rację bytu.

Podobnie jest z finałem, który z kolei serwuje nam zwrotów akcji tyle, że starczyłoby na pozostałe epizody – i szczerze mówiąc, trochę wytraca przez to siłę uderzeniową, sprawiając bardziej wrażenie, jakby ktoś na silę chciał pootwierać furtki do kolejnych sezonów (jak zarzekają się twórcy, materiału mają na kolejne cztery). A jakby na złość, kontynuacja wcale nie jest taka pewna z uwagi na kontrowersje. Choć Amazon do tej pory nie potwierdził dalszych losów łowców nazistów, mam wrażenie, że „Hunters” i tak lepiej sprawdziłoby się w zamkniętej formie miniserialu, niż wielogodzinnego tasiemca.

Czy jednak wszystko to oznacza, że mamy do czynienia z serialem obiektywnie słabym? W żadnym wypadku! Wiele zależy jednak od naszego indywidualnego podejścia do tego typu narracji – z dużymi dawkami czarnej komedii i ogólnego przesadyzmu na tle tragicznych wydarzeń naszej wspólnej historii, które prosiłyby się o zachowanie powagi. „Hunters” w takich momentach puszcza do nas oko – a tylko od nas zależy, czy reakcją będzie podbródkowy, czy być może, świadomy, czający się w kącikach ust uśmieszek.

Foto: Amazon Studios

Hunters

Nasza ocena: - 75%

75%

Twórca: David Weil. Obsada: Logan Lerman, Al Pacino, Lena Olin, Dylan Baker. USA, 2020.

User Rating: Be the first one !

Maciej Bachorski

Pasjonat staroszkolnych horrorów science fiction w stylu "Obcego", "Cosia" czy "Ukrytego Wymiaru", rockowej/metalowej muzyki i przyzwoitej (znaczy, nie tylko single malt) whisky. Pisywał dla "Playboya", "PIXELA", czy "Wiedzy i Życia", a obecnie współpracuje z "Nową Fantastyką", "CD-Action" i "Netfilmem".

Zobacz także

Infamia – romska etiuda o dorastaniu na pograniczu dwóch kultur [recenzja]

Bardzo kusi, by określić Netflixową „Infamię” romską wersją Szekspirowskiego „Romea i Julii”. Kusi, ale chyba …

Leave a Reply