Gorący temat

RIP, tom 4: Albert. Modlitwa za bratnią duszę – w głowie szaleńca [recenzja]

Czwarty tom “RIP” to opowieść, której czytelnicy  byli chyba najbardziej ciekawi. Bo też postać Alberta obsesyjnie zakochanego i zbierającego pamiątki po zmarłej dziewczynie, nie raz podczas lektury poprzednich tomów przyprawiała o dreszcze. 

Powoli i systematycznie wypełnia się cały obraz wydarzeń, którzy twórcy zapoczątkowali w swojej serii albumem o Derricku. To już zatem czwarty raz jak oglądamy cały zbiór tych samych sytuacji, tylko za każdym razem z innej perspektywy. A przy okazji za każdym razem dostajemy rozbudowany portret kolejnej postaci tej groteskowo-śmiertelnej historii, w której wszystko rozgrywa się pod dyktando jej tytułu. A w przypadku Alberta mamy jeszcze na dodatek rodzaj pośmiertnej opowieści miłosnej – normalnie aż widzę oczami wyobraźni  angielski tytuł: post mortem love story. 

Jest jednak trochę inaczej, podtytuł czwartego tomu “RIP”  brzmi “Modlitwa za bratnią duszę”, co w połączeniu z fabułą brzmi z pewnością ironicznie, ale też na swój sposób prawdziwie. Bo zwyczajnie żal jest nam tego niewysokiego, choć budzącego słuszną obawę bohatera. Miał od samego dzieciństwa ewidentnie pod górkę, a do tego część życia spędził w śpiączce, co nie pozwoliło mu emocjonalnie dojrzeć i teraz jest po prostu zwichrowanym dzieciakiem w fizycznej powłoce dorosłego faceta, który prowadzi podwójne życie. Jest nie tylko sprzątaczem post mortem, ale też chorym psychicznie przestępcą, który do tego stopnia zatracił się w swojej miłosnej obsesji do martwej dziewczyny o imieniu Dolores,  że postanowił – na swój sposób – wskrzesić ją i rozliczyć wszystkich, którzy mieli zły wpływ na jej życie. Jak wiemy, o tym życiu czerpie informacje z pamiętników dziewczyny ui właśnie w ten sposób kończy niektóre urwane wątki z historii Dolores. W jaki sposób kończy – chyba się tego domyślamy, prawda?

Twórcy są na tyle sprytni, że mimo iż teoretycznie wiemy, jak przebiegały te najważniejsze wydarzenia na ścieżce fabularnej “RIP”, cały czas pokazują nam, że jednak nie wiemy wszystkiego i tylko podsycają naszą ciekawość. W zasadzie każdy z bohaterów prowadzi tutaj drugie życie, każdy ma coś za uszami i koniec końców wszystko wypływa, czy raczej wybija na wierzch. W efekcie, po czterech już tomach zaczynamy się zastanawiać, jaki jest ogólny sens tej historii, jaki przekaz i czy to aby nie przypadkiem jedynie sztuka dla sztuki. Precyzyjnie rozbudowana konstrukcja, która ma nam się podobać właśnie ze względu na tę wielopiętrową konstrukcję.

Cóż, może twórcy “RIP” nie są aż tak perfidni, zresztą podziwianie dzieła ze względu na jego konstrukcję to również ważny akt estetyczny. Ta seria pod tym względem działa jak trzeba, jednak coraz częściej zadaję sobie pytanie, czy właśnie pod tym wszystkim, co autorzy wydobywają na wierzch w postaci sekretów i drugiego życia prowadzonego przez bohaterów nie kryje się coś więcej? Jakby to co zazwyczaj ukryte dostało nagle realne życie i zaczęło dezorganizować coś, co wydawało mieć się niezachwiane status quo. Być może w normalnej opowieści te wszystkie doświadczenia Alberta byłyby wytworem jego chorej, znękanej przykrymi doświadczeniami wyobraźni. Tyle że w tej historii owe doświadczenia ożywają i jednocześnie stają się atrakcyjne fabularnie. Bo fakt, że “RIP” jest atrakcyjne fabularnie chyba nie trzeba nikomu udowadniać. A po tym co się stało w końcówce niniejszego tomu i w zapowiedzi kolejnego, te atrakcje będą się jeszcze bardziej potęgować. Czekam zatem na kolejną opowieść ze śmiercią w tle pod szyldem “RIP”. 

RIP, tom 4. Albert. Modlitwa za bratnią duszę

Nasza ocena: - 70%

70%

Scenariusz: Gaet's. Rysunki: Julien Monier. Tłumaczenie: Jakub Syty. Non Stop Comics 2023

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

XIII. Wydanie zbiorcze. Tom 1 i 2 [recenzja]

Po raz pierwszy czytałem „XIII” jakieś dwadzieścia lat temu, z drugiego polskiego wydania od wydawnictwa …

Leave a Reply