Gorący temat

Incal – metafizyczna space opera [recenzja]

Gdy w 1975 r. Alejandro Jodorowsky rozpoczynał prace nad filmową adaptacją „Diuny” Franka Herberta, do grupy mającej odpowiadać za jej wizualną formę zaprosił uznanych artystów jak H.R. Giger, Christopher Foss i Moebius. Projekt niestety został odłożony na półkę, ale dzięki niemu narodziła się przyjaźń miedzy chilijskim reżyserem i Moebiusem, która zaowocowała jednym z najważniejszych komiksów w historii tego medium, czyli „Incalem”.

Obaj twórcy nieprzypadkowo się polubili. Obaj byli eksperymentatorami, poszukiwali w sztuce nowych dróg, łączyli ze sobą pozornie nieprzystające do siebie elementy i w rezultacie rewolucjonizowali swoje dziedziny. Moebius tworzył na kwasie bez udziału świadomości, Jodorowsky zgłębiał tajniki m.in. tarota, alchemii i szamanizmu. Połączenie tych dwóch talentów i niezwykłych osobowości musiało wydać owoc w postaci dzieła nietuzinkowego, nie dającego się łatwo sklasyfikować.

W najprostszym ujęciu „Incal” to dystopijna space opera. Jodorowsky wtłoczył w nią jednak ogrom znaczeń metafizycznych i religijnych, symboliki, surrealizmu, tarota, alchemii, spirytualizmu i egzystencjalizmu. Wszystkie te elementy zbudował na bazie wręcz sensacyjnej akcji i społeczno-politycznej satyry. Lektura albumu wymaga więc od nas porzucenia oczekiwań co do klasycznej narracji, zostajemy rzuceni na głęboką wodę, robi się dziwnie, a potem jest jeszcze dziwniej. Najlepiej w trakcie lektury nie zadawać sobie pytań, tylko dać się porwać nurtowi fabuły, a z każdą kolejną stroną przyjdą i odpowiedzi, ale też uznanie dla nieokiełznanej i nieszablonowej kreatywności obu twórców. Z ich pomysłów do tej pory korzystają twórcy na całym świecie, bez „Incala” nie byłoby „Akiry” Otomo, „Piątego Elementu” Bessona (który zresztą został posądzony o plagiat), czy nawet „Matrixa” Wachowskich.

A o czym jest ta opowieść? O podrzędnym detektywie Johnie DiFoolu – egoistycznym, owładniętym chucią tchórzu, który zostaje wplątany w międzygalaktyczną wojnę o przetrwanie opętanej seksem i narkotykami ludzkiej rasy. W jego ręce trafia świetlisty Incal, jedyna istota mogąca przeciwstawić się rosnącej w siłę ciemności. Posiadaniem artefaktu zainteresowane są nie tylko potężne kasty (wojsko, Technokapłani, rebelianci) ale i kosmici z sąsiedniej galaktyki, Bergowie, którzy rozpoczynają polowanie na nieszczęsnego DiFoola. Tak rozpoczyna się oczyszczająca podróż przez miasta-szyby, stacje kosmiczne, obce planety i nieznane wymiary.

Jodorowsky i Moebius stworzyli doskonały album. Jeśli Alan Moore i Frank Miller wywrócili do góry nogami komiksy superbohaterskie, to ten duet „Incalem”  zrewolucjonizował komiks jako taki. I kropka.

Incal

Nasza ocena: - 100%

100%

Scenariusz: Alejandro Jodorowsky. Rysunki: Moebius. Scream Comics 2016

User Rating: Be the first one !

Paweł Deptuch

Redaktor, publicysta, autor kilku opowiadań i scenariuszy komiksowych. W latach 2004-2010 redaktor naczelny portalu Carpe Noctem. Od 2006 r. współpracuje z miesięcznikiem Nowa Fantastyka, a w latach 2018/2019 z polską edycją magazynu Playboy, gdzie pisał o nowych technologiach. Publikował też w zinach (Ziniol, Biceps) i prasie specjalistycznej (Czachopismo, Smash!). Od 2008 r. elektor Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego, a od 2019 r. juror Nagrody Nowej Fantastyki w kategorii Komiks Roku.

Zobacz także

Kobane calling – głos oddany tym, którzy choć krzyczą, wciąż nie są słyszani [recenzja]

Po lekturze pierwszego komiksu od Zerocalcare – „Przepowiednia pancernika” – byłem urzeczony, nie powiem. Ale …

Leave a Reply