Scream Comics po raz kolejny zaprasza czytelników do świata z wyobraźni Francoisa Schuitena i Benoita Peetersa. Choć w tym przypadku, pełen architektonicznych obrazów komiks ma swoje źródło w filmowym, oniryczno-fantastycznym dziele pod tytułem “Taxandria”.
“Wspomnienia z wiecznej teraźniejszości” to nieco inna fabuła niż w pozostałych tomach “Mrocznych Miast”. Owszem, dziecko było już bohaterem w jednym z nich (“Pochyłe dziecko”), ale historia trwała tu długie lata i mogliśmy w końcu obserwować Mary również jako dorosłą bohaterkę. Natomiast w niniejszym albumie mamy do czynienia z jednodniową fabułą, jednak ów pojedynczy dzień w niezwykły sposób zaważy na przyszłości młodego bohatera, choć w założeniach wziętych również z tytułu, miał niczym nie różnić się od innych, przeżytych w Taxandrii dni.
Taxandria, przez którą wędruje pozbawiony włosów Aimé ma dwie genezy. Jedną poznajemy z książki, którą chłopiec znajduje pod szafą w świecącej pustkami bibliotece – to historia kataklizmu, który przetoczył się przez miasto i uczynił takim, jakim widzimy je oczami Aimé. Druga geneza zaczepiona jest w naszej rzeczywistości. Z posłowia do komiksu dowiadujemy się o tworzonym przez lata, filmowym projekcie Raula Servaisa pod tytułem “Taxandria”. Realizowany różnymi środkami filmowego wyrazu ( między innymi w części jako animacja) miał opowiedzieć fantastyczną historię o dziwacznym mieście z pogranicza snu i postapokalipsy. W projekcie brał udział również Francois Schuiten – opowieść, która z roku na roku mierzyła się z producenckimi problemami musiała rezonować w duszy rysownika, który postanowił stworzyć z Benoitem Peetersem wersję bliższą pierwotnym założeniom scenariusza. O tym jak rożne są obie wersje, filmowa i komiksowa, możemy przekonać po lekturze dostępnego w internecie opisu gotowego już filmu.
Cała kwestia genezy komiksowych “Wspomnień z wiecznej teraźniejszości” rozpala naszą ciekawość dopiero po przeczytaniu posłowia – wcześniej zaś doświadczamy intensywnego zanurzenia w nie do końca wyraźny na planszach Schuitena świat zdekomponowanej rzeczywistości Taxandrii, w której mały Aimé, dzień po następującym po sobie takim samym dniu, stara się znaleźć jakiś sens. Chłopiec mieszka samotnie w oddalonym od innych zabudowań domu i codziennie odbywa wyprawę do szkoły, w której jest jedynym uczniem, ponieważ w Taxandrii nie ma innych dzieci. Wokół widzimy mieszające się różne style i okresy historyczne widoczne we fragmentach architektury lub uniformach mieszkańców miasta. Znany z innych Mrocznych Miast system biurokracji jest tu jakby pęknięty, z dużą domieszką szaleństwa, a za kulisami miastem rządzi tajemniczy, dwugłowy władca.
Duże kadry (często zaledwie dwa na plansze) w sugestywny sposób każą nam zawieszać na nich wzrok na nieco dłużej i chłonąć nastrój dekadencji, która skontrastowana jest z dociekliwą naturą chłopca. Aimé szuka wyjaśnienia, szuka wyjścia, szuka czegoś poza tytułową wieczną teraźniejszością, czegoś co pozwoliłoby zdjąć urok z pogrążonego w monotonnym śnie miasta. A przy okazji i z czytelnika, z łatwością ulegającemu dziwnemu, dychotomicznemu wrażeniu, które skłania do zadumy i zarazem budzi niepokój.
Pisząc te słowa jestem już po lekturze późniejszych albumów duetu Schuiten-Peeters – chodzi o najnowszą odsłonę Mrocznych Miast, czyli “Powrót Kapitana Nemo” oraz inny album z miastem w tytule, czyli “Zobaczyć Paryż”. Łączy je pewna wspólna cecha – zachęta dla czytelnika, by bardziej kontemplował stronę formalną tych komiksów niż fabułę, która jest w wielu momentach pretekstowa i nie ma takiej siły wyrazu jak we wcześniejszych tomach “Mrocznych Miast”. Co ciekawe, widzę to bardziej jako zaletę niż wadę, jako trochę inny rodzaj poszukiwań Benoita i Peetersa, którzy w swoim cyklu powiedzieli już wszystko w dziewięciu wcześniejszych tomach, a teraz nadal eksplorują, tyle że nieco inne warianty narracyjno-formalne, chwytają się innych możliwości, których dostarcza obrany temat.
Widać to w dwóch przywołanych późniejszych tytułach, widać też we “Wspomnieniach wiecznej teraźniejszości” – mocne uderzenie fabularne pod koniec albumu jest dla bohatera i czytelnika niczym wyrwanie ze snu, koszmaru czy innej wersji zauroczenia, które powinniśmy odczytywać jako rodzaj mentalnego ograniczenia zaćmiewającego ogląd i osąd rzeczywistości, która postaciom z komiksu i zarazem czytelnikowi jawi się jakby w zwierciadle, niejasno. Ważne są bowiem zmiany, ważne są przejścia do kolejnych etapów niż trwanie zawsze w jednym, jedynym, słusznym przekonaniu – trzeba w końcu rozbić to zwierciadło i znaleźć sie po drugiej stronie. Dopiero gdy zaczniemy dążyć do zmiany, która zachwieje nienaruszalnym wydawałoby się porządkiem rzeczy, otwierają się przed nami nowe możliwości i nowe światy. Tak jak dla bohatera “Wspomnień z wiecznej teraźniejszości”.
Mroczne Miasta. Wspomnienia z wiecznej teraźniejszości
Nasza ocena: - 80%
80%
Scenariusz: Benoit Peeters. Rysunki: Francois Schuiten. Tłumaczenie: Jakub Syty. Scream Comics 2024