Trzeci tom to powrót do zwichrowanych historii Petera Milligana o podróżującym przez Amerykę w ludzkim ciele kosmicie i jego dwóch ziemskich towarzyszkach. Już samo poprzednie zdanie pokazuje, z jakim komiksem mamy do czynienia.
Rozpoczynając lekturę trzeciego tomu serii ze scenariuszem Petera Milligana teoretycznie wiemy, czego się spodziewać. I rzeczywiście – nasze oczekiwania pozostają jedynie w sferze teorii. Wszystko dlatego, że scenarzysta tworzy opowieść zgodnie z jej tytułem – tak, by za sprawą Shade’a fabuła ulegała ona nieustannym przemianom. Dlatego, pamiętając choćby z pierwszego tomu bohatera jako wrażliwego młodzieńca-poetę z innego świata, musimy wziąć poprawkę i przygotować się na nowy wizerunek Shade’a. Tytułowy człowiek przemiany to bowiem ciągła ewolucja i zarazem nowa optyka, nowe tematy i nowe motywy, tak jakby to co już było, co się wydarzyło nagle stało się nieistotne. Ważne, że podróż trwa i dostarcza czytelnikowi mocy nowych wrażeń.
O tym, jak bardzo może się wszystko w tej serii zmienić świadczą trzy pierwsze zeszyty, w których w oryginale frazę “The Changing Man” zastępuje “The Changing Woman”. Tak, zgodnie z tytułem tej historii Shade dostaje ciało kobiety, co jest początkiem jednej z najlepszych fabuł w długiej opowieści Petera Milligana. Udało się tutaj wpleść dawkę w większości sugerowanego body horroru plus piętrowe problemy z tożsamością płciową oraz gęstą atmosferę jak z pokręconych thrillerów Davida Lyncha, choć najbardziej przychodził na myśl podczas lektury “Body double” Briana de Palmy (świadomie używam tu oryginalnego tytułu). Mroczne zagadki, strzeżone tajemnice, w końcu też i sporo humoru w konfrontacji Shade’’a w kobiecym ciele z Kathy i Jill. Choćby dla tej opowieści warto przeczytać ten tom, w sandmanowej z ducha oprawie graficznej autorstwa Colleen Doran.
Peter Milligan kiedy chce potrafi być też subtelniejszy i w “Innym życiu” wysyła głównego bohatera ponownie na macierzystą planetę, by przekonał się, że tam też nastąpiły zmiany, a dawna miłość już zgasła. Choć tak naprawdę to tylko podpucha, by wciągnąć Shade’a w nowa intrygę.
Udany jest dwuzeszytowy występ autentycznych postaci – Ernesta Hemingwaya i Jamesa Joyce’a, którzy choć tak różni w swej twórczości, dzielnie sekundują Shade’owi w zmaganiach z materią czasu i ścigającą go istotą. Widać to zamiłowanie w odwoływaniu się do klasyki i przetwarzaniu jej na popkulturową modłę, które obecne było w ostatnio wydanym “Hellblazerze” ze scenariuszem Paula Jenkinsa. Zresztą w trzecim tomie Milligan mocno się zbliża w nastroju i narracji swej opowieści do tejże serii, szczególnie do tej części, która wyszła spod pióra wspomnianego Paula Jenkinsa oraz Jamiego Delano (Mlligan zresztą zakończył serię z Vertigo o Johnie Constantinie – być może doczekamy się kiedyś polskiego wydania).
Wszyscy oni tworzyli gęste, piętrowe fabuły i takież piętrowe metafory w komiksowych dymkach. I tego typu doznanie czeka nas w drugiej połowie trzeciego tomu. Oto główny bohater zmienia się w kogoś całkowicie innego, kto niejednokrotnie będzie irytował zarówno czytelnika, jak Kathy i Jill. Rozciągnięta na całkiem spora liczbę zeszytów opowieść z zamieszkiwanym przez nasza trójkę oraz dziwnych popaprańców hotelem w tle, zapewne w założeniach i swej wspomnianej już wyżej piętrowości miała być przełomowym aktem opowieści i być może nie do końca się to Milliganowi udało. Udało się natomiast co innego – zapędzenie czytelnika w interpretacyjny kąt, bo tak naprawdę nie wiemy, co tu się w rzeczywistości wydarzyło i jaki był ostateczny sens w pogrążeniu tej fabuły w oparach grozy i absurdu.
Najpierw mroczny thriller z uprowadzeniem Kathy, potem dziwaczne, sięgające głęboko w podświadomość zmagania z tytułowym Dzieckiem Namiętności, które ma destrukcyjny wpływ na relacje bohaterów, a potem jeszcze szczypta intrygującego autotematyzmu w ”Wielkiej Amerykańskiej powieści. Potem jeszcze kpina z legendy rocka, czyli z Jima Morrisona , by w finale pokusić się o zagrywkę rodem z greckiej mitologii, którą Milligan trawestuje na swoje potrzeby. Całość to mocno dziwaczny trip, którego sensu nie da się do końca uchwycić – to podróż którą trzeba odbyć tu i teraz i przeżywać podczas lektury – późniejsze rozkminianie nic nam nie rozjaśni i zostajemy po lekturze w pół kroku zastanawiając się, czy właśnie zaliczyliśmy bełkotliwe fantazmaty przereklamowanego scenarzysty, czy po prostu a głębia, cały ten labirynt w który wciąga nas Milligan jest ponad nasze intelektualne możliwości i na analizowanie przyjdzie jeszcze czas. Bardzo ciekawe doświadczenie, z pewnością nie dla wszystkich, z szaleństwem nieco innego rzędu, niż to, którym raczy czytelników Grant Morrison, ale w jakiś sposób z nim pokrewne. Możemy jechać dalej albo wysiąść. Twórca jest tak rozpędzony i pewny siebie, że nawet nie zauważy, jaką decyzję podejmiemy.
Shade. Człowiek przemiany, tom 3
Nasza ocena: - 75%
75%
Scenariusz: Peter Milligan. Rysunki: Chris Bachalo i inni. Tłumaczenie: Jacek Żuławnik. Egmont 2024