Gorący temat

Rządy X. X-Men, tom 1 [recenzja]

0 0
Read Time:3 Minute, 33 Second

Po obszernym evencie w świecie mutantów, czyli “X-Mieczy”, nowy tom prezentujący dalsze losy superbohaterów, pod względem objętości wygląda mało imponująco. A jednak te zaledwie pięć zeszytów “Rządów X” powinno zadowolić wszystkich fanów X-Menów.

Lektura wydanych u nas w dwóch tomach “X Mieczy” udowodniła, że ambitne fabularnie projekty mają swoje wady i zalety. Ogrom postaci przyprawiał o zawrót głowy, a co za tym idzie ilość wątków również. A przecież jakby pomyśleć o koncepcie na tę historię, w której mutanci z Krakoi mieli podczas turnieju  zmierzyć w pojedynkach z przedstawicielami Innego Świata, nie wydaje się on przesadnie skomplikowany. Jednak pod przewodnictwem Jonathana Hickmana twórcy zaszaleli w swoich poszczególnych seriach i trzeba przyznać, że tego typu rozstrzygnięć i karkołomnych nieraz pomysłów fabularnych jak w turniejowym “X Mieczy” ze świecą można szukać w superbohaterskich uniwersach. Hickman potrafi zaskakiwać, ale potrafi też przesadnie gmatwać fabułę i to właśnie dostaliśmy w tamtym projekcie. Dlatego z ulgą wracamy na dawne tory, wreszcie mogąc sprawdzić, jak rozwijają się różne watki zaczęte przez scenarzystę jeszcze w “Ród X/Potęgi X” i późniejszym „Świecie X”.

Zaczynamy od pokłosia turniejowego, które dla mutantów w Krakoi przyniosło sporo zmian – zwolniły się choćby miejsca w Cichej Radzie, a na horyzoncie pojawiła się zza bariery możliwość połączenia się Krakoi z wyspą Arrako zza bariery światów- obie stanowiły kiedyś całość. Jednak główny wątek tego zeszytu należy do Jane Grey i Scotta Summersa, którzy odmawiają zajęcia miejsca w radzie, bo mają nowy pomysł na wspólną rolę w świecie mutantów. Wydarzenia z pierwszego zeszytu wiodą do kolejnego crossovera, tym razem w ramach “Rządów X”, czyli do Hellfire Gali, podczas której odbęda się…wybory. Ale to dopiero przed nami, choć już czuć, że będzie ciekawie.

Kolejny zeszyt jest poświęcony wątkom, które znamy z tomu “New Mutants” – a to oznacza, że zawędrujemy daleko w kosmos. W opowieści o tym, jak X-Meni ruszyli na ratunek porwanej księżniczki najbardziej zostają w pamięci rysunki – jakbyśmy za sprawą Bretta Bootha cofnęli się o kilkadziesiąt lat i zobaczyli echa pracy nad X-Men od samego Jima Lee. A poza tym, to po prostu dobra, krótka i intensywna kosmiczna historia.

Najciekawiej w całym pięciozeszytowym zestawieniu wypada jego środkowa historia – powracamy  bowiem do znanego ze “Świtu X” wątku tajemniczej Krypty, w której czają się siły zdolne zagrozić przyszłości mutantów na Ziemi. W tej historii Jonathan Hickman wchodzi na pełnej, znowu z diagramami i schematami, znowu plącząc fabułę, znowu bawiąc się w niej czasem, tak jak to robił w przypadku znakomitego XX. W zaledwie dwóch zeszytów jest materiału tyle, co na powtórkę z “X Mieczy”, jednak Hickman opowieść o trójce mutantów walczących w krypcie ze złowrogimi Dziećmi kondensuje kilkukrotnie do zwięzłych opisów wydarzeń, co tylko potęguje podziw czytelnika, dla zgromadzonego tu fabularnego potencjału, którego tym razem scenarzysta świadomie nie rozdmuchuje. 

W ostatniej historii również wracamy do rozpoczętego w “Ród X/Potegi X” i kontynuowanego w “Świecie X” wątku ludzkich prób przeciwdziałania rosnącemu zagrożeniu ze strony mutantów. Zajmowała się tym organizacja Orchis, a wjej ramach,  doktor Alia Gregor na kosmicznej stacji pod nazwą Kuźnia kierowała projektem naukowy, którego efektem miało być stworzenie Nimroda – sztucznej inteligencji mającej skutecznie zwalczać mutantów. W “Utraconej miłości’ obserwujemy kolejne działania Mystique, zaangażowanej do misji zniszczenia w zalążku prac nad powstaniem Nimroda. W zamian, superbohaterka domaga się od Profesora X i Magneto  wskrzeszenia swojej ukochanej Irene, czyli mutantki Wyroczni. Z kolei (może nie wszyscy o tym pamiętają) przeciw wskrzeszeniu Wyroczni była Moira MacTaggert, kluczowa postać dla tomu “Ród X/Potęgi X”. Wracamy zatem w ostatnim zeszycie z niniejszego tomu do kwestii dziesiątego żywota Moiry. To czas, w którym los mutantów w końcu, po wszystkich wcześniejszych próbach i reinkarnacjach tej bohaterki, miał się odwrócić. Tymczasem następujące po sobie dramatyczne wydarzenia pokazują, że mutanci raczej znowu będą mieć pod górkę, ale o to w tej serii chodzi, prawda? 

To w tym zeszycie dostajemy to, w czym Hickman jest najlepszy. Już od kilku lat scenarzysta tka swoją wersję opowieści o X-Men, nie spieszy się z fabułą, cierpliwie rozbudowuje świat przedstawiony (na czele z Krakoą) i znakomicie stopniuje napięcie. Co prawda nie sięga już szczytów, jakim był genialny koncept na “Ród X/Potęgi X”, ale dajmy mu czas –  wciąż trwająca, dziesiąta odsłona żywota Moiry zapewne nie raz nas jeszcze zaskoczy. 

 

About Post Author

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.
Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Rządy X. X-Men, tom 1

Nasza ocena: - 75%

75%

Scenariusz: Jonathan Hickman. Rysunki: Mahmud Asrar i inni. Tłumaczenie: Marek Starosta. Egmont 2024

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Ostatni dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta – hołd złożony tragizmowi [recenzja]

„Ostatni dzień Howarda Philipsa Lovecrafta” to przede wszystkim popis graficznego talentu Jakuba Rebelki. Od lat …

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

Leave a Reply