Gorący temat

Niewidzialni, Księga 2 – akty szamanistycznego terroryzmu [recenzja]

Drugi tom “Niewidzialnych” Granta Morrisona potwierdza tezę, że ów scenarzysta to najbardziej niepokorny komiksowy twórca. A to jednocześnie oznacza, że spora część czytelników z łatwością odbije się od jego szalonych fabuł.

Kontakt czytelniczy z pierwszym tomem wydanej wreszcie po polsku serii u wielu fanów mógł wywołać konsternację. Oto komiks legenda, najbardziej szalone dzieło w ramach DC Vertigo z fabułą, w której Grant Morrison wreszcie mógł w pełni rozwinąć swoje twórcze skrzydła. A co za tym idzie, stało się to co było do przewidzenia – “Niewidzialni” okazali się być lektura niełatwą do przejścia, zagmatwaną fabularnie z historią gnającą do przodu bez oglądania się na zdezorientowanych czytelników zalewanych tonami słów i obrazów oraz pomysłów, które nie jest prosto uporządkować sobie w głowie.

Być może dla ułatwienia dostajemy w niniejszym tomie konspekt Morrisona dotyczący “Niewidzialnych”, z rozpisaną fabułą i najważniejszymi postaciami. Ale to wciąż nie chodzi o to, by sobie wszystko uporządkować, tylko odnaleźć sen właśnie w nieuporządkowanej formule. Niezwykle ważnym słowem dla “Niewidzialnych” jest nieposłuszeństwo – szczególnie wobec systemu, czy raczej systemów wszelakiego rodzaju i ta właśnie zasada wybucha tutaj czytelnikowi prosto w twarz. Bo przecież sama fabuła nie jest skomplikowana – w pierwszym tomie komórka Niewidzialnych znalazła i przyjęła do swojego grona nowego członka, młodego Dane’a McGowana (alias Jacka Frosta) po czym młodzieniec na koniec dał nogę. W drugim tomie trwają jego poszukiwania, przy okazji których Niewidzialni, na czele z Lordem Fanny i King Mobem wpadają w poważne tarapaty, gdy do akcji wkraczają poznani przez nas w poprzednim tomie agenci przeciwnej strony. Tymczasem Dany/Jack gdzieś tam się szwęda, nawet wraca do rodzinnego domu do matki, a tymczasem Niewidzialni dostają srogie baty. Co z tego wyniknie?

No właśnie, nie w tym rzecz co z tego wyniknie, tylko jak to jest opowiedziane, z jakim naddatkiem, z jakim rodzajem przerostu nie tyle formy nad treści, ale nawet fabuły nad fabułą. Morrison wymaga od nas zarówno koncentracji, podzielności uwagi jak i zaakceptowania jego reguł (czy może braku reguł), co wcale nie przychodzi samo z siebie. Sam w tekście z dodatków stwierdza, że główna oś fabuły jest tu raczej mechaniczna, a bardziej chodzi o to, by w relacji dzieło – odbiorca, ten drugi pozostając pod wpływem pierwszego sam z siebie zaczął kwestionować swoją rzeczywistość. Być może wtedy wykiełkuje w nim myśl, czy ujmując to lepiej, podejrzenie, że może sam jest Niewidzialnym i co za tym idzie, może zacząć próbować wysadzić świat w swoim zakresie.

Tak naprawdę przyjaźniejsze dla czytelnika są ponownie rozdziały spoza głównej fabuły – jak historia opowiadająca o przeszłości czarnoskórej Boy („Jak zostałam Niewidzialną”), czy ten z końcówki („Jeszcze pół tuzina”) poświęcony agentom  z przywróconego do funkcjonowania Wydziału X z oddziału Wydarzeń Paranormalnych i Zjawisk Duchowych (miodzio skrót od pierwszych liter). Na przykładzie tych zeszytów widać, że w miarę jasny świat przedstawiony buduje się nie tylko samym słowno-wizualnym łubudu czy aktami szamanistycznego terroru, ale takimi cegiełkami fabularnymi, dzięki którym staje się on ciekawszy. Jednak i tak na koniec mamy totalny odlot w postaci krótkiej, ale gęstej opowiastki “Wszyscy jesteśmy policjantami”, która wyraźnie mówi do nas, że Grant Morrison i jego wyobraźnia są po prostu mocno popieprzone. I niech tak zostanie. 

Niewidzialni. Księga druga

Nasza ocena: - 75%

75%

Scenariusz: Grant Morrison. Rysunki: Jill Thompson i inni. Tłumaczenie: Paulina Braiter. Egmont 2022

User Rating: Be the first one !

Tomasz Miecznikowski

Filmoznawca z wykształcenia. Nałogowy pochłaniacz seriali. Kocha twórczość Stephena Kinga i wielbi geniusz Alana Moore'a. Pisał artykuły do "Nowej Fantastyki" i Instytutu Książki, jego teksty i recenzje ukazują się na portalach fantastyka.pl i naekranie.pl. Wyróżniony przez użytkowników fantastyka.pl za najlepszy tekst publicystyczny 2013 roku.

Zobacz także

Włoski skarbiec. Najlepsze komiksy: Giorgio Cavazzano tom 1 – „włoskie” oblicze Kaczogrodu [recenzja]

Fani kaczogrodzkich opowieści w Polsce narzekać z pewnością nie mogą. Nie dość, że dostajemy sukcesywnie …

Leave a Reply