Nie ma co owijać w bawełnę – “Odzyskanie czasu” to po prostu fanfik, który okazał się jednak na tyle ciekawy i zaskakująco rozwijający wątki z oryginalnej trylogii Cixina Liu, że zyskał jego aprobatę i pozwolenie na wydanie.
We wstępie Baoshu daje się odczuć wyjątkowa atencja, jaką darzy on Cixina Liu oraz świadomość, że z “Odzyskaniem czasu (które, wcześniej miało formę opowiadania pod tytułem “Problem trzech X”) idealnie wstrzelił się w czytelnicze zapotrzebowanie. Już podczas lektury widać, że zna on trylogię od podszewki, wyszukując w niej momenty, które wręcz domagają się dopowiedzenia bądź szerszego rozwinięcia. Nie należy jednak traktować “Odzyskania czasu” jako spin-offu, tylko bardziej wariację na temat dalszych losów bohaterów, którzy – tak jak wydawałoby się kończący swój żywot na Błękitnej Planecie Yun Tianming i AA , niespodziewanie ożywają i tym samym kierują historię opowiedzianą przez Cixina Liu na zupełnie nowe tory.
“Odzyskanie czasu” opiera się przede wszystkim na ostatniej części trylogii, na “Końcu śmierci”, najgrubszej i najbardziej obfitującej w zadziwiające koncepty Liu, który w niezwykły sposób tchnął baśniowy oddech w poetykę hard sf. Prawa fizyki zyskały u niego niemal metafizyczny wymiar i tego właśnie najbardziej chwycił się Baoshu w “Odzyskaniu czasu”, wplątując bohaterów w wyjątkowy konflikt o boskim charakterze. I nie, nie walczą tu ze sobą siły światła i ciemności, Bóg z szatanem, tylko dwie koncepcje dotyczące sposobu istnienia wszechświata i samego życia. Z jednej strony mamy bezczasową wieczność realizującą się w ramach dziesięciowymiarowego modelu, z drugiej upływający czas, wydłużający życie kosmosu z każdym straconym wymiarem. Dwie siły reprezentują tu tajemniczy Duch, Pan dawnego, dziesięciowymiarowego wszechświata i ukrywający się Przyczajony, który wlewając do stworzonej przez Ducha idealnej formy czas, zapoczątkował jej rozpad. Wielu czytelników zapewne ucieszy fakt, że pojawia się tu również tajemniczy Śpiewak, który w “Końcu śmierci” egzekwował wyrok na Układzie Słonecznym, a także możemy się w końcu dowiedzieć jaki wygląd mają Trisolarianie.
Baoshu, jakby nie wiem jak się starał, nie osiąga poziomu Cixina Liu, ale chyba całkiem jest tego świadom. Pamiętamy, że u Liu jego postacie często gadają bądź rozmyślają, ale fabuła jednak idzie do przodu fundując nam rozmaite zwroty akcji. U Baoshu tego gadania jest jeszcze więcej, w zasadzie przez długi czas wydarzenie nie dzieją się, tylko są relacjonowane przez bohaterów. Do tego dochodzą cliffhangery wyciągane momentami jak królik z kapelusza, bez odpowiedniej fabularnej podbudowy, jak miało to miejsce w oryginalnej trylogii. Zresztą książka jest krótsza od najkrótszego w serii “Problemu trzech ciał”, więc miejsca na taką podbudowę zwyczajnie nie było.
Mimo tych niedoskonałości, to całkiem udany powrót do świata “Wspomnienia o przeszłości Ziemi”. Cieszyć się będą Ci, którzy chcieli dowiedzieć się czegoś więcej nie tylko o tajemniczym Śpiewaku, ale także o wyższych wymiarach, czy Helenie z czasów upadku Konstantynopola, która pojawiła się w prologu “Końca śmierci”. Widać, że Baoshu czerpie radość z rozwijania niezwykłych koncepcji z pogranicza fizyki teoretycznej i wprowadzania ich w życie, co tak znakomicie sprawdziło się w fabułach Cixina Liu, zwłaszcza kiedy ten próbował zrozumieć naturę Wszechświata i zamieszkujących go, potencjalnych cywilizacji. Przed lekturą radziłbym jednak przypomnieć sobie, choćby pobieżnie kolejność wydarzeń i los poszczególnych bohaterów w “Końcu śmierci”, bo mamy do nich mnóstwo nawiązań i nowych ścieżek, którymi podążyli. Dopiero po takim przypomnieniu, lektura “Odzyskania czasu” będzie przyjemniejsza, a fabuła bardziej przejrzysta. Mimo pewnych obiekcji warto wejść ponownie do tego świata, by jeszcze raz poczuć ożywczy wiatr, jaki chińscy autorzy wpuścili do światowej fantastyki.
Odzyskanie czasu. Baoshu. Dom Wydawniczy Rebis 2020.
Ocena: 6,5/10