Gorący temat

Osa – Dirac Angestung Gesept wciąż działa! [recenzja]

„Osa” Erica Franka Russella to powieść cechująca się przede wszystkim mocno prześmiewczym tonem, w jakim została napisana. Jednak kiedy zagłębimy się w historię terrorystycznych działań Terry przeciw Imperium Syrijskiemu, obraz, jaki zaczyna się wyłaniać jest coraz bardziej odległy od ironicznego.

Lekkość pióra i przedstawianie całej opowieści z lekkim przymrużeniem oka to cechy najbardziej charakterystyczne dla najsłynniejszej powieści Russella. Punktem wyjścia dla fabuły jest teza, że skoro osa latająca w aucie może na tyle rozproszyć kierowcę, że spowoduje on wypadek, to co, jeśli ten przykład w skali mikro przełożyć – w skali jeden do jednego – do skali makro? W dodatku go zwielokrotnić, wprowadzając w obręb wrogiego systemu społecznego dziesiątki, a może nawet setki doskonale zakonspirowanych agentów, pełniących rolę analogiczną, jak wspomniany owad i mających destabilizować struktury w obrębie których działają?

Pomysł ukuty przez wywiad Terry zostaje wdrożony w życie, a wpierw solidnie przeszkolony w zakresie wojny dywersyjnej James Mowry trafia na Jaimeca – planetę zamieszkałą przez osiemdziesiąt milionów Syrijczyków. I zaczyna działać.

Całość powieści to tak naprawdę relacja z dywersyjnego procesu przeprowadzanego przez Mowry’ego, który punkt po punkcie, krok po kroku realizuje misterny plan destabilizowania sytuacji społeczno–politycznej, za sprawą kreowania nieistniejącej tak naprawdę syrijskiej organizacji terrorystycznej Dirac Angestun Gesept. Wspomniana organizacja nie dość, że nie istnieje, to w dodatku odnosi liczne sukcesy na polu podburzania społeczeństwa syrijskiego do sprzeciwu wobec międzygalaktycznej wojny z Terrą. I choć – jak wspomniałem na początku – całość pisana jest w mocno ironicznym tonie, to jednak sama specyfika działań Mowry’ego już tak prześmiewcza zdaje się nie być. Bowiem kiedy zaczniemy rozkładać na czynniki pierwsze schemat postępowania agenta, okaże się szybko, że zadziwiająco dokładnie oddaje on model działania rzeczywistych służb. I tak, jak Terry Pratchett na okładce powieści określa książkę Russella „najzabawniejszym podręcznikiem dla terrorystów”, tak w efekcie zdajemy się otrzymywać podszyty gorzką ironią obraz rzeczywistych działań służb wywiadowczych wielkich mocarstw na przestrzeni choćby ostatniego półwiecza, jak nie więcej. Oczywiście, że w „Osie” wszystko jest lekko strywializowane, okraszone mocno ironicznym i niepoważnym wydźwiękiem. Jednak trzon działań Mowry’ego jest jak najbardziej prawdopodobny. I choć w realu pewnie nie szłoby mu aż tak łatwo, nie trafiłby na tyle korzystnych dla siebie zbiegów okoliczności, a samo szkolenie musiałoby trwać o wiele dłużej i – być może – nie okazałoby się tak efektywne, jak w przypadku naszego bohatera, jednak całość, bez maskującej, ironicznej otoczki okazuje się zdumiewająco trafnym i surowym komentarzem względem działań wywiadowczych wielu współczesnych państw. Nawet w dzisiejszych czasach.

Russell nie tylko chciał napisać humorystyczną powieść o dywersji w kosmicznej wojnie. Jak znacząca większość literatury science fiction tamtego okresu (przejściowego, pomiędzy Złotym wiekiem, a Nową falą) starała się nie tylko serwować czystą rozrywką w warstwie fabularnej, ale komentować otaczająca rzeczywistość, ubrawszy ją wpierw w kostium fantastyki i z użyciem fantastycznego sztafażu. I odczytując w ten sposób „Osę” uzyskujemy nieco mniej „żartobliwy” jej wydźwięk, który zastąpiony zostaje przez surową, i na wskroś trafną ocenę ówczesnych (jak i, co ciekawe, późniejszych) konfliktów zbrojnych i prowadzonych w ich obrębie działań dywersyjno–wywiadowczych.

Na pochwałę zasługuje tłumaczenie. Robertowi Szmidtowi udało się udatnie oddać klimat gwarowego języka Syrijczyków, przez co całość wypada nad wyraz realistycznie, wzmagając poczucie obcości (czy to głównego bohatera, czy tym samym, czytelnika) względem mieszkańców Jaimecu.

„Osa” pozornie jest ironiczną, lekką powieścią SF, która bawi się motywem międzyrasowej, kosmicznej wojny. Jednocześnie, w swoim trzonie stanowi surowy komentarz, wskazujący, z jaką łatwością można destabilizować sytuację społeczno – polityczną, za pomocą pozorowanych działań dywersyjnych w skali mikro, czy – co obserwujemy obecnie – fake newsów. Napisana pod koniec lat 50-tych powieść niewiele straciła na swojej aktualności. Internetowy fake news zastąpił powieściową plotkę, a mem rozpowszechniany w social mediach zajął miejsce klejonych na sklepowych witrynach naklejek czy malowanych na ścianach graffiti. Ale schemat pozostaje nieustannie bez zmian. Dirac Angestung Gesept – w takiej, czy innej formie – wciąż działa z powodzeniem w wielu miejscach na świecie. I to jest bardziej straszne, niż śmieszne.

Osa

Nasza ocena: - 90%

90%

Eric Frank Russell. Tłumaczenie Robert J. Szmidt. Dom Wydawniczy Rebis 2021

User Rating: Be the first one !

Mariusz Wojteczek

Rrocznik '82. Kiedyś Krakus z przypadku, teraz Białostoczanin, z wyboru. Redaktor portali o popkulturze, recenzent, publicysta. Współtwórca i redaktor portalu BadLoopus – W pętli popkultury. Pisze opowiadania, które dotychczas publikował m.in. w Grabarzu Polskim, Okolicy Strachu, Bramie, Histerii oraz w antologiach, jak „Słowiańskie koszmary”, „Licho nie śpi”, „City 4”, „Sny Umarłych. Polski rocznik weird fiction 2019”, „Żertwa”, „The best of Histeria”, „Zwierzozwierz” i „Wszystkie kręgi piekła”. Laureat czwartego miejsca w konkursie „X” na dziesięciolecie magazynu Creatio Fantastica. Wydał autorskie zbiory opowiadań: „Ballady morderców” (Phantom Books 2018) oraz „Dreszcze” (Wydawnictwo IX 2021) oraz powieść „Ćmy i ludzie” (Wydawnictwo IX 2022). Pracuje nad kilkoma innymi projektami (które być może nigdy nie doczekają się ukończenia). Miłośnik popkultury i dobrej muzyki, nałogowy zbieracz książek, komiksów i płyt. Zakochany bez pamięci w swojej żonie Martynie oraz popkulturze – w takiej właśnie kolejności.

Zobacz także

Strychnica – „Stranger Things” po irlandzku [recenzja]

„Strychnica” to powieść z gatunkowego pogranicza, zawierająca w sobie i klasyczną grozę, i dark fantasy …

Leave a Reply